„Oddział ratunkowy potrafi przerazić. Przypomina o kruchości życia, a cóż może być bardziej przerażającego? Oddział ratunkowy obnaża naszą nietrwałość i choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli, nie potrafimy przewidzieć, kto upadnie na chodnik i dozna katastrofalnego wylewu krwi do mózgu, a na kogo runie dach, co skończy się traumatyczną amputacją kończyny, skręceniem karku, złamaniem kręgosłupa, śmiertelnym krwotokiem; nie wiemy też, kto po sześćdziesięciu latach małżeństwa zostanie okaleczony przez żonę cierpiącą na demencję starczą.”
„Pielęgniarstwo, tak jak poezja, to sfera, w której fakt styka się z przenośnią. Ubytek w sercu to ubytek w sercu; pielęgniarka tkwi pośrodku, pomiędzy chirurgiczną sztuką łatania fizycznego ubytku a lękiem i żalem pacjenta, czyli ubytkiem symbolicznym. Pielęgniarstwo jest – lub powinno być – bezkrytycznym aktem troski, współczucia i empatii. Powinno nam przypominać o naszej zdolności darzenia człowieka uczuciem. Jeśli poziom rozwoju społeczeństwa wyraża się tym, jak traktuje ono swoich najsłabszych obywateli, to sam akt opieki staje się miarą człowieczeństwa. A jednak jest to najbardziej niedoceniania ze wszystkich profesji. Każdy, kto na ścieżce zawodowej zetknął się z rakiem, pojmuje jednak istotę pielęgniarstwa i je ceni, bo wie być może, że gdy człowiek staje u kresu, to nie remedium, które zresztą często już nie działa, liczy się najbardziej.”
„Patrzę na zmieniającą mnie pielęgniarkę, która prawdopodobnie będzie trzymała nogę Charlotte podczas amputacji. Nie ma wielkiego doświadczenia, a w tym tygodniu musiała już odciągnąć matkę od ciała zmarłego dziecka, matkę, która rozpaczliwie usiłowała uciskać mu kletkę piersiową po tym, gdy zaprzestali już tego ratownicy. Inną matkę prowadziła do kostnicy. Zadaję sobie pytanie, czy płacze jeszcze prawdziwymi łzami. Ile jeszcze w tej pracy zniesie. Zauważam, że po twarzy Trishy łzy ciągle płyną.”
„Szczególnie bolesną lekcję dostałam, opiekując się świadkami Jehowy. Na SOR-ze młoda matka wykrwawiała się na śmierć. Odmawiała przyjęcia krwi, która by uratowała jej życie, i musieliśmy pozwolić jej umrzeć za wiarę. Poszanowanie pielęgniarki dla indywidualnych potrzeb duchowych pacjenta równa się czasem jego śmierci. Należy dążyć do otaczania człowieka całościową opieką, ale od czasu do czasu zdarza się, że w trosce o duszę pozwalamy umrzeć ciału.”
„Derek wygląda przez okno, patrzy gdzieś w dal. Obserwuję, jak Sue go dotyka i szepcze mu coś łagodnie do ucha, aż lęk na jego twarzy ustępuje. Chcę wiedzieć, co szepcze, i choć nie bardzo słyszę słowa, ta scena daje mi wiele do myślenia na temat opieki nad pacjentem psychiatrycznym. Dobra pielęgniarka ratuje życie. A że spośród wszystkich świadczeń zdrowotnych największe cięcia budżetowe dotykają psychiatrię i opiekę społeczną, lecznictwo, a więc i pielęgniarstwo psychiatryczne, znajduje się u kresu. Ten sektor służby zdrowia to teraz granat ręczny bez zawleczki. Za mało jest na świecie łapaczy snów.”
„Michel de Montaigne, szesnastowieczny filozof francuski, rozmyślał intensywnie nad istotą człowieczeństwa. Według niego lekarze są w o tyle korzystniejszym położeniu, że <słońce opromienia ich zwycięstwa, a ziemia skrywa klęski>. Wiem już, że pielęgniarkę, która popełnia błąd, traktuje się inaczej niż w analogicznej sytuacji lekarza.
- My nie stajemy za sobą murem, a środowisko lekarskie owszem – mówi mi koleżanka po tym, jak ktoś zamiast wstrzyknąć lek do żyły, podaje go dooponowo i środek trafia wprost do kanału kręgowego czy do przestrzeni podpajęczynówkowej, co jest fatalne w skutkach. Prosta sprawa. Właściwy lek, właściwy pacjent, właściwa dawka, błędny sposób podania. – Założę się, że prawo do wykonywania zawodu straci pielęgniarka, która lek dostarczyła, a nie lekarz, który go podał.”
„Na studiach uczyliśmy się o doniosłym znaczeniu refleksji w przebiegu procesu edukacji, ale pierwszy raz znajduję zastosowanie dla tej techniki. Sue ma oczywiście rację. W ramach koncepcji refleksyjności – jak w przypadku wszystkich teoretycznych podstaw pielęgniarstwa – można wyróżnić szereg różnych modeli i kategorii, ale zasadniczo chodzi o proces wyciągania wniosków z przebytych doświadczeń. Uznaje się powszechnie, że to pewien rodzaj ochrony emocjonalnej dla pielęgniarki ponoszącej, bądź co bądź, pewne koszty opieki nad zdanym na nią pacjentem; refleksja pomaga pielęgniarce zrozumieć, w jaki sposób jej osobowość, dotychczasowe przeżycia oraz wspomnienia wpływają na taki, a nie inny przebieg zdarzeń.”
„Oddział ratunkowy potrafi przerazić. Przypomina o kruchości życia, a cóż może być bardziej przerażającego? Oddział ratunkowy obnaża naszą nietrwałość i choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli, nie potrafimy przewidzieć, kto upadnie na chodnik i dozna katastrofalnego wylewu krwi do mózgu, a na kogo runie dach, co skończy się traumatyczną amputacją kończyny, skręceniem karku, złamaniem kręgosłupa, śmiertelnym krwotokiem; nie wiemy też, kto po sześćdziesięciu latach małżeństwa zostanie okaleczony przez żonę cierpiącą na demencję starczą.”
Książka: Pielęgniarki. Sceny ze szpitalnego życia