Lauren Oliver zachwyciła mnie "7 raz dziś" i "Delirium". Kwestią czasu było więc sięgnięcie po "Panikę". Pomimo najróżniejszych opinii o książce - tych dobrych, ale głównie tych złych - zdecydowałam się ją przeczytać.
Początek był strasznie męczący. Nie mogłam wciągnąć się w historię Heather i gubiłam w tym, co chciała nam przekazać pisarka. Tak naprawdę to trudno było mi uwierzyć w to, że ta książka wyszła spod jej pióra. Chaotycznie prowadzona relacja utrudniała mi zrozumienie, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Na szczęście, Oliver się poprawiła i z kolejnymi stronami książkę czytało się już bardzo dobrze, a o poprzednich, fatalnie napisanych rozdziałach postanowiłam zapomnieć.
Sam pomysł z Paniką-grą nie był zły, ale jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Już nawet nie chodziło o absurd goniący absurd czy przewidywalne zakończenie. Przede wszystkim nie podobało mi się potraktowanie po macoszemu większości postaci. Najwięcej dowiadujemy się o Heather, ale o reszcie - niezbyt wiele. Z żadną z postaci nie jesteśmy w stanie się utożsamić i żadnej za bardzo nie lubimy. Trudno zresztą polubić bohatera, którego praktycznie się nie zna. Szkoda, że autorka nie dała nam poznać bliżej Bishopa czy Natalie. Szkoda, że z Dodge'a próbowała zrobić kogoś tak okrutnego i mściwego. Trudno mi zresztą uwierzyć, że po tym wszystkim odpuścił, skoro był tak bardzo zdetermionwany, by odgryść się na Ray'u i Luku za Delaney. Po drugie, przeskok czasowy przed zakończeniem. Moim zdaniem, był za duży. Książka za szybko się skończyła, a niektóre pytania pozostały bez odpowiedzi. Można było to jeszcze pociągnąć o te kilka dodatkowych stron - tym bardziej, że koniecznie chciałam poznać odpowiedzieć, co stało się z tygrysem, którego widzimy w przedostatniej scenie razem z Heather na środku drogi?
Jednym z większych absudrów w "Panice" było dla mnie wytłumaczenie genezy gry. Dlaczego postawiono na zwyczajną nudę nastolatków z małej miejscowości na zadupiu? Lauren Oliver w tej kwestii mnie nie przekonała. Żadnego głębszego dna, żadnego większego sensu. Zupełnie jakby autorce zabrakło pomysłu na to, jak poprowadzić fabułę.
"Panika" to najsłabsza książka pani Oliver, którą do tej pory czytałam. Jej głównymi wadami jest absurdalność i słabo rozpisani bohaterowie, do których nie sposób poczuć choćby cienia sympatii. Jest to powieść wciągająca, ale dopiero od pewnego momentu, schematyczna, ze słabym zakończeniem, pozostawiającym w czytelniku niedosty, ponieważ autorka postanowiła pewnych kwestii nie wyjaśniać. Mam wrażenie, że autorka pisała tą książkę trochę na kolanie i trochę od środka.
Przeciętny czytelnik, który nie jest fanem młodzieżówek, nie przebrnie przez połowę tej książki. Z kolei fani autorki i wszyscy ci, którzy nie wyrośli z literatury młodzieżowej, być może docenią jej kunszt autorski bądź zdecydują się na konstruktywną krytykę "Paniki".
Jeśli jesteście ciekawi, czy to faktycznie książka dla was, nie wahajcie się po nią sięgnąć! Jest szansa, że wam się spodoba.
Ostatni tom bestsellerowej trylogii. Rewolucja rozlewa się na cały kraj, oddziały rządowe śledzą i brutalnie tępią grupy Odmieńców. Jako członkini...
Dwie dziewczyny, dwie historie, jedna zapierająca dech w piersiach powieść. Gemma ma kompleksy. Od zawsze była chorowita i dużo czasu spędzała w szpitalach...
Gra musiała się toczyć dalej.
Gra zawsze toczyła się dalej.
Więcej