Już na wstępie muszę powiedzieć, że w ,,Nocnym agencie" spodobało mi się, że autor od początku wrzucił mnie w wir wydarzeń, a oprócz samej akcji znajdujemy się w centrum intryg Białego Domu. Dla mnie mocny aspekt to tempo, bo to jest niczym w klasycznej powieści sensacyjnej i pędzi na łeb na szyje. Jeden telefon zmienia absolutnie wszystko i rozwiązuje worek pełen tajemnic. Autor nie szczędził mi zwrotów akcji i nieprzewidywalności co mnie trzymało w pełnym skupieniu podczas całej lektury. Pisarz bardzo sprawnie i obrazowo ukazał granice między lojalnością a zdradą. Quirk swoim stylem dodawał całej tej historii aury niepewności, która oprócz tego, że towarzyszyła bohaterowi to udzieliła się i mnie. Peter Sutherland agent FBI jest głównym bohaterem i przyznaje, że wzbudził moją sympatię, co prawda jest w jego osobowości kilka prześwietlonych klisz jak chociażby trudna przeszłość, jednak jego własne demony bardzo sprawnie splotły się z polityczną rzeczywistością w jakiej przyszło mu funkcjonować. Pomimo tego, że ja mam wręcz organiczny wstręt do polityki i polityków, nie sposób mi nie docenić tego jak autor precyzyjnie ukazuje jej mechanizmy i brudną grę, jakiej w polityce pełno. Książka potwierdza starą prawdę, że najciemniej pod latarnią, a zdrada może czaić się nawet w tym najbezpieczniejszym miejscu. Powieść Quirka wpisuje się znakomicie w obecną sytuację polityczną świata i współczesnych obaw odnośnie infiltracji i manipulacji co nadaje powieści, bardzo aktualny wydźwięk. Dla mnie ,,Nocny agent" to klasyczny thriller z tempem klasycznej sensacji, do tego dotyka współczesnych problemów. Historia pełna napięcia zwrotów akcji, inteligentna i pobudzająca literacką adrenalinę.
Kto ma większą władzę niż 500 graczy? Tylko człowiek, który poznał ich sekrety... Mike Ford, świeżo po ukończeniu prawa na Harvardzie, zdobył wymarzoną...