Ta książka to kolejny przykład tego jak bardzo sugerowanie się okładką może wprowadzić w błąd. Ja sama patrząc na nią miałam odczucie, że trzymam w rękach świąteczną, ciepłą i romantyczną historię ale... no właśnie. Bardzo się myliłam. To jedna z tych książek, która łamie bezpardonowo serce ale wciąż pozwala nieśmiało tlić się nadziei. Mimo braku wspomnianej magii świąt znalazłam w tej historii coś innego a mianowicie niesamowitą mądrość i oddanie u młodego i bardzo zagubionego młodego mężczyzny.
Piotrek to zawsze uśmiechnięty, towarzyski i bardzo lubiany młodzieniec, który nieświadomie łamie serca rówieśniczek, które na każdym kroku wzdychają do jego czarującej osoby. Ten sam chłopak ma swoje tajemnice, którym daleko do szczęścia a jego przeszłość jest pełna łez i strachu. Jest jak taki dobry duch, który mimo własnej krzywdy potrafi zaproponować swoją pomoc komuś innemu. Jestem oczarowana jego postawą,tym bezgranicznym oddaniem i wiernością. Nina również wiele przeszła w swoim dotychczasowym krótkim życiu. Skrzywdzona w najgorszy sposób nie umie poradzić sobie z traumą i wspomnieniami. Oboje są jak rozbitkowie, których przeznaczenie nieśmiało pchnęło ku sobie by mogli uleczyć nawzajem swoje zranione dusze. Pytanie tylko czy oboje są na to gotowi i czy okrutny los nie postanowi znów z nich zadrwić...
Jak wspomniałam, nie znajdziecie tutaj typowo świątecznej opowieści z Mikołajem i prezentami. Chociaż... najlepszym prezentem może być obecność drugiej osoby prawda? :)
Dzięki nieszczęśliwemu wypadkowi dostał drugą szansę na miłość dla siebie i swojej córki. Emil, prezes dużej firmy i ojciec samotnie wychowujący kilkuletnia...