„Morderstwo w Mezopotamii” z początku było dla mnie dość męczące. Oczywiście do momentu… morderstwa.
Tym razem udajemy się z autorką do wykopalisk archeologicznych w Mezopotamii. Pielęgniarka, Amy Leatheran, zostaje wynajęta do opieki nad Luizą Leidner, żoną archeologa Erica Leidnera. Kobieta dostaje anonimy i obawia się o swoje życie. Niestety, pomimo obecności siostry Leatheran, kobieta zostaje zamordowana. Szczęśliwie w pobliżu znajduje się detektyw Herkules Poirot. Oczywiście, odnajduje on mordercę. I również oczywisty jest fakt, że pomimo 100% pewności nie zgadłam kto jest mordercą.
Agatha Christie, jak zawsze, prowadzi akcję w sposób wciągający i bardzo wartki. Morderca jest nieznany do samego końca, a jego personalia i samo rozwiązanie zagadki, jest zaskakujące. Autorka zdecydowanie należy już do ścisłej czołówki moich ulubionych pisarzy.
Narratorem tej wyjątkowej w dorobku Agathy Christie powieści jest doktor James Sheppard, wiejski lekarz, który mieszka ze swą wścibską siostrą Karoliną...
W tej sprawie nic nie idzie jak należy. Dlaczego pozbawiony skrupułów łotrzyk pozwala się szantażować? Dlaczego morderca zabija osobę, która mogłaby uczynić...