Zaczęłam, skończyłam i co ja teraz pocznę, jak już nie mogę doczekać się kolejnej części? Będę usychać jak kwiat bez wody. ?
Mówię Wam, ale to było dobre. Klimat, który uwielbiam i może czytałam już takich historii wiele, ale i tak kocham całym sercem każdą kolejną, w której znajdę jakieś artefakty związane z prastarymi bóstwami, mitologię słowiańską i wszystko, co z tym związane w połączeniu z tajemniczą historią, świetnie wykreowanymi bohaterami i akcją, która wciąga czytelnika w wir wydarzeń. A jak to wszystko jest okraszone magią, to już w ogóle rarytas.
,,Klątwa Czarnoboga" Adama Wyrzykowskiego zauroczyła mnie na początku opisem z tyłu książki, gdzie pojawiają się pytania, które obiły się nam o uszy nie raz i nie dwa, nad którymi nie zastanawialiśmy się długo, a tutaj nabierają nowego znaczenia. Czy kot ma rzeczywiście dziewięć żywotów, a godzina dwunasta to godzina duchów? Co z tą Baba Jagą, kim jest i co to za klątwa tego Czarnoboga?
Tak, dobrze słyszycie. Fabuła zaskakuje pomysłem. Dużo się dzieje, między innymi robotnicy odkopują posąg opatrzony wizerunkiem prastarego bóstwa, który wprowadza chaos do miasteczka, trzynastoletni Makary i jego przyjaciele zostają wciągnięci w spiralę niepokojących wydarzeń i próbują rozwiązać zagadkę zniknięcia małej Bereniki, do tego duchy i demony ze słowiańskich wierzeń i ratowanie miasteczka przed potężnymi siłami Czarnoboga. To wszystko sprawia, że stajemy się częścią przedstawionego przez autora świata i wcale nie chcemy z niego wychodzić.
Książka wciąga od pierwszych stron. Pióro pisarza bardzo przyjemne, obrazowe, barwne, fantastyczne po prostu.
Czekam na kolejne ??