W małym miasteczku, w krótkim czasie, dochodzi do trzech morderstw. Giną osoby szanowane w lokalnej społeczności i nie powiązane z sobą w żaden sposób. Każda ofiara ginie od precyzyjnego wbicia fantazyjnego sztyletu w plecy i zostaje przewiązana czerwoną szarfą, jak prezent. Miejscowa, dość ospała, policja nie ma żadnych śladów, ani podejrzeń.Główną postacią książki jest Hubert - miejscowy policjant, mąż i ojciec mieszkający w tym miasteczku. Hubert, dojrzały już mężczyzna, oddalił się bardzo od rodziny, wieloletni związek już się wypalił, a ze swoimi dziećmi nie może znaleźć wspólnego języka. Nie może zrozumieć problemów, które istnieją w jego rodzinie. Wbrew rozsądkowi, napięta sytuacja w miasteczku, poszukiwania zbrodniarza, kryzys z córką, powodują, że innymi oczami spogląda na siebie i swoją rolę w rodzinie. Bezpośrednie zagrożenie powoduje poważne przemyślenia i zmianę postawy wobec bliskich. Morderca w końcu wpada w sidła policji, ale przyczyny jego postępowania skłaniają mieszkańców miasteczka do poważnych przemyśleń.Moja opinia: Fajna książka, wciągająca, autorka umiejętnie nakreśliła bohaterów i ich problemy. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale chętnie sięgnę po jej inne książki
STARE ZBRODNIE SĄ JAK DRZEWA. GŁĘBOKO ZAPUSZCZAJĄ KORZENIE. Podobno nie ma zbrodni idealnej. Niektórzy mordercy są jednak bardzo sprytni. Nie mają skrupułów...
Podobno na planecie singli można znaleźć szczęście. Są tacy, którzy wprowadzili się na nią świadomie i bardzo sobie chwalą. Karolinę i Jakuba w...