Stephen King zalicza się zdecydowanie do grona moich ulubionych pisarzy, choć długo sądziłam, że literatura grozy nigdy nie znajdzie miejsca w kręgu moich zainteresowań. King jednak potrafi zaskoczyć i robi to z każdą kolejną powieścią. W "Instytucie" mocno dawkuje nadprzyrodzone umiejętności i zjawiska, które mają eksplodować w odpowiednim momencie i choć, zgodnie z zakończeniem, King stara się uwiarygodnić to, co niemożliwe, to w powieści nieco zawodzi niewiarygodny wręcz ciąg pozytywnych dla głównego bohatera zdarzeń. Zdarzeń następujących po sobie akurat w momencie, kiedy ten postanawia działać.
Billy Halleck to dobry mąż wspaniały ojciec i człowiek sukcesu. Zarabia coraz więcej jako adwokat, ma wygodny dom, kochającą rodzinę, ale ma także pięćdziesiąt...
Najnowsza książka mistrza gatunku. Billy Summers jest najlepszy w swoim fachu. Eliminuje ludzi, ale tylko tych naprawdę złych. Był snajperem w Iraku,...
Wielkie wydarzenia poruszają się na małych zawiasach
Więcej