Lśnienie zdecydowanie nie jest moją ulubioną książką Kinga. Trochę się przy nim wynudziłem, a przy ekranizacji jeszcze bardziej. Dlatego sięgając po kontynuację tamtej historii byłem nastawiony wyjątkowo negatywnie. Planuję przeczytać wszystko, co King napisał, więc chcąc nie chcąc musiałem sięgnąć i po "Doktora Sna". I faktycznie początek mnie nie zachwycił, ale powolutku brnąłem coraz głębiej, coraz bardziej wciągając się w historię. Końcówkę wręcz pochłaniałem - nawet nie próbowałem sięgnąć po sobotnio-wieczorne odprężające piwo, bo nie chciałem żeby w jakikolwiek sposób coś przytłumiło mi percepcję książki. Oderwać się musiałem o 1 w nocy, bo miałem niezwykle pracowitą niedzielę, ale mimo, że właśnie pracy nad nowym numerem wydawanego przeze mnie pisma poświęciłem dobre 8 godzin, między kolejnymi artykułami połykałem kolejne rozdziały aby się odprężyć. Wreszcie skończyłem i spokojnie stwierdzam, że to jak na razie najlepsza książka, jaką czytałem w 2019 roku. Gdyby nie to, że w biblioteczce mam prawie 100 kolejnych pozycji do przeczytania, a w planach zakup kolejnych 20-30 uzupełniających kilka czytanych przeze mnie serii i autorów - pewnie sięgnąłbym raz jeszcze po Lśnienie. Ale... na nie na pewno jeszcze przyjdzie czas.
Jeden z najpopularniejszych pisarzy wszech czasów powraca! Devin Jones, student college'u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o...
22 listopada 1963 roku w Dallas padły trzy strzały, które zabiły prezydenta Kennedy'ego i zmieniły świat. A gdyby tak można było temu zapobiec? Gdyby można...
Przychodzi taki dzień gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie.
Więcej