Toskania, wygodna willa z basenem położona na skraju niewielkiego miasteczka brzmi sielsko, jak wymarzone wakacje, oderwanie od codzienności. Tak też myślą bohaterowie "Diavoli" Jennifer Thorne zanim nie orientują się, że raczej trafili do klimatycznej powieści grozy... Gatunkowo książka określana jest jako horror i jako taka przyjemnie nawiązuje do klasyki swojego gatunku i motywów gotyckich - nikogo chyba nie zaskoczę, gdy powiem, że jest to opowieść o nawiedzonym domu. Jest przyjemnie klimatyczna, może nie przerażająco straszna, ale dobrze grająca tą granicą pomiędzy tym, co realne, a tym, co nie do końca. Jest jednak też w niej druga warstwa, psychologiczna, ta, która kieruje naszą uwagę ku temu, co wszyscy w jakiś sposób znamy - ku rodzinie, relacjom nią rządzącym. Relacjom bardzo często toksycznym, w których zawsze znajdzie się ktoś określany czarną owcą - zasłużenie bądź nie. Autorka bardzo dobrze posługuje się tą narracją, przedstawia nam historię z punktu widzenia właśnie takiej osoby i to tak, że sami zaczynamy mocno zastanawiać się nad swoim podejściem do innych, nad swoimi reakcjami, czasami pozornie niewinnymi, a które okazują się ostatecznie mocno krzywdzące. Co ciekawe, w historii wyraźny jest też motyw sztuki, zresztą widać go nie tylko w warstwie fabularnej, ale i samym języku - autorka ze zręcznością malarki oddaje nam gotowe do interpretacji obrazy. No i Włochy, Toskania, mała społeczność, w której nowoczesność miesza się z tradycją - doskonała scena dla takiej historii!