Dżinn, bez toniku
Paranormal romance. Urban fantasy. A nawet podobno dark urban fantasy. Czytelnicy współcześni jak, co wybitniejsi naukowcy teoretycy, lubią konkretne etykietki i klasyfikacje. Lubią porządek. Każde z wymienionych określeń jest w tym przypadku na swój sposób słuszne. Bo Wyklęta Rachel Caine jest fantasy związaną ze współczesnym światem i istniejącą w nim techniką. Ma też charakter powieści dotykającej zjawisk paranormalnych. Przede wszystkim jest jednak tak charakterystycznym dla naszych czasów lekkim, przyjemnym w lekturze, dynamicznym jak teledysk "czytadłem". Czystą rozrywką we współczesnym rozumieniu tego słowa czyli książką z dawką przemocy, erotyki, życia rozumianego jako działanie, prawie zupełnie pozbawionego rozterek egzystencjalnych. Nie mam nic przeciwko rozrywce jako takiej, o ile nie stanowi ona wszystkiego, co jest ważne i nie jest jedyną literaturą, jaką zwykło się czytać. Rozrywka to bowiem tylko element życia, a nie jego zasadniczy sens.
Wyklętą czyta się szybko i równie szybko szczegóły rozmywają się w pamięci, ale nie o to chodzi, żeby pamięć zajmować fabułami. Taki jest właśnie jej cel - oderwanie na chwilę od wszelakich uroków życia. Jest jak powieści Ludluma: sprawnie napisana, wciągająca, niemęcząca. Literacki fantasy-burger z dużą ilością magicznego ketchupu niezwykłości.
Niewiedza jest często błogosławieństwem. Dla ludzi, ale i dla dżinnów. Nie znamy skutków naszych działań i dzięki temu jest nam lżej robić to, co robimy, mówić to, co mówimy i myśleć tak, jak myślimy. Wiedza o konsekwencjach powstrzymywałaby nas od takiego, a nie innego postępowania. Wszystko byłoby wtedy zupełnie inną bajką. Do takich wniosków dochodzi Cassiel, patrząc po faktach na to wszystko, co się wydarzyło. Patrząc w przeszłość. Lecz my jeszcze nie wiemy, co zaszło. To dla nas przyszłość: niepewna, pełna możliwości, intrygująca, niejasna, pełna radosnych obietnic. No, ale wszystko miało swój początek, nieskomplikowany początek.
Cassiel jest starym dżinnem, tak jak Ashan. Są jeszcze inne dżinny, które na świecie pojawiły się znacznie później, pozbawione tej pierwotnej mocy, którą mają Starzy. Zawieszone gdzieś pomiędzy eterem a Ziemią, lepiej rozumiejące ludzi niż pierwotne dżinny. Żyją w eterze, wyższych sferach światła i energii, żaru i ognia. Związane w szczególny sposób z Ziemią, z materią, z siłami przyrody, z tym, czego fizyka jeszcze odkryć nie zdołała bądź nie zdążyła.
Cassiel odmawia Ashanowi. Trzykrotnie mówi „nie”. Odmawia czegoś bardzo, bardzo ważnego. I natychmiast ponosi tego przykre konsekwencje. Zostaje odcięta od eteryczności. Staje się człowiekiem - no, może nie zwykłą istotą ludzką, raczej czymś pośrednim pomiędzy dżinnem a przedstawicielem gatunku homo sapiens. Zbyt mało ludzka, zbyt mało eteryczna. Zostaje wygnana na Ziemię, jest umierająca i słaba. Uzależniona od innych, bo bez nich nie przeżyje. Bez mocy czerpanej od innych nie może przetrwać. Cassiel przybiera ludzką postać młodej kobiety, z długimi kończynami, białą skórą i długimi, białymi włosami. Jest eterycznie piękna.
Udaje się jej przetrwać moment zesłania na ziemski padół tylko dzięki pomocy nowego dżinna, Davida, oraz Strażników, ludzi posiadających dość niezwykłe - choć nie tak jak u dżinna - umiejętności. Biorą ją, mimo obaw i niechęci, pod swoją opiekę. Przydzielają do Strażnika Manny`ego Rocha jako pomocnika. W zamian Cassiel może korzystać z jego mocy i żyć. Pracuje z nim, korzystając z pozostałych jej jeszcze zdolności i z jego wyjątkowych możliwości. Dziwne jest to, że od momentu jej zejścia na Ziemię zaczyna za nią i jej otoczeniem kroczyć ciąg dziwnych przypadków. Ktoś próbuje zabić Manny`ego i jego brata, Luisa. Zdarzają się ataki na nich i obecną z nimi Cassiel. Nie wygląda to dobrze. Nie wiadomo, kto i dlaczego sprzysiągł się przeciwko nim, a niewiedza w tym akurat wypadku może okazać się śmiertelna. Trzeba szybko znaleźć motywy zamachów, odszukać ich sprawców. Odkryć tajemnicę, która zdaje się zagrażać nie tylko wybranym Strażnikom.
Podstawowy pomysł na tę powieść to historia „upadku” istoty wyższej do kręgów niższych. Wejścia w świat jej nieznany, z którym dotychczas zaledwie się stykała i to z zupełnie innego poziomu. Opis swoistego „szoku kulturowego”. Dżinn, przyjmując ludzką postać i wszystkie wynikające z tego konsekwencje, zaczyna odczuwać blaski i cienie życia typowego śmiertelnika. Doświadcza uczuć i ograniczeń ciała, choć nie jest w pełni człowiekiem. Gdzieś wewnątrz tkwi natura nie ulegającego emocjom, bezwzględnego dżinna. Odkrywanie świata ludzi jest nośnym wątkiem powieści, pomysłowo wykorzystywanym przez cały czas. Do tego dołożone zostają wartka akcja i intrygująca fabuła z mocnym wątkiem sensacyjnym. Całość zanurzona jest w ezoterycznym sosie, w którym mamy wykorzystywaną na różne sposoby tajemniczą moc, niezwykłe umiejętności Strażników oraz normalne, przekraczające ludzkie pojęcie, działania dżinnów. To wszystko połączone z emocjami, z intrygami i tajemniczymi zdarzeniami, daje wybuchową mieszankę dynamicznej, lekkostrawnej fantasy.
Nie znajdziemy w tej powieści głębszej, filozoficznej podbudowy opisywanego świata. Jest taki, jaki jest, bez określenia przyczyn tego stanu. Chwilami za to czujemy się jak na ezoteryczno-ekologicznym wiecu, gdzie ciągle odwołuje się do sił natury, niezwykłych mocy tkwiących w matce Ziemi, w eterze i w żywiołach, które są emanacją czegoś zupełnie pierwotnego, atawistycznego. Wybrani ludzie, Strażnicy, posiadają zdolności panowania nad żywiołami ziemi lub wody, powietrza lub ognia. Pilnują - o ile trzymają się zasad, a to nie jest powszechne - by żywioły nie wyrządzały na Ziemi większych szkód. Swoją drogą: przydaliby się nam dzisiaj, kiedy globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne zdają się wymykać spod jakiejkolwiek kontroli. Niestety, literatura to nie życie, a to, co się by czasem przydało, pozostaje tu tylko w sferze ludzkiej fantazji.
Rachel Caine pisze bardzo sprawnie. Dotyka różnych spraw powierzchownie, co sprawia, że tekst nie męczy i przełyka się go szybko, dużymi haustami. Fabuła, oparta o dynamiczną akcję, szybko wciąga. Szczegóły są pomijane, bo nie są po prostu ważne. Jeśli mają jakieś znaczenie dla opowieści, to pojawiają się niespodziewanie - jak alergiczna wysypka na nieznany czynnik.
Bohaterowie są narysowani mocną, wyrazistą kreską. Mają wywoływać emocje i tacy właśnie są. Autorka umiejętnie kreuje niezwykły, fantastyczny świat, a jej celem jest zapewnienie nam dobrej, emocjonującej zabawy. Powieść Wyklęta jest pierwszym tomem cyklu Czas wygnania. Wpisuje się w tak modną dziś literaturę szeroko rozumianego fantasy, w którym pojawiają się obdarzone niezwykłymi mocami siły i istoty, w których błąkają się ludzie, obdarzeni przez los paranormalnymi zdolnościami. Wyraża ona chyba jakąś odwieczną ludzką tęsknotę za magią, za panowaniem nad światem i życiem, nad nieśmiertelnością, nad przekraczaniem materialności. Jest swoistą, prostą odpowiedzią na otaczający nas świat realny, wypełniony po brzegi coraz mniej humanitarną nauką i techniką, dość nadętym racjonalistycznym bajaniem i tylko praktycznym podejściem do życia. Jest swoistą - dość w sumie powierzchowną - metafizyką, która stara się zaspokoić ludzki głód sensu istnienia, zasypać studnię coraz większej egzystencjalnej pustki i poczucia bezsensu życia współczesnego, jakoby niezwykle szczęśliwego człowieka.
Rachel Caine, absolwentka zarządzania na Texas Tech University i klarnecistka, stworzyła kilka serii powieści Urban fantasy – o dżinach i demonach...
W Morganville zapanował spokój. Claire może wrócić na uniwersytet i spędzać czas ze swoim chłopakiem, a Eve dostaje rolę w sztuce teatralnej...