Wiele można napisać o mechanizmie wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. To samo tyczy się ówczesnego postępowania generała Jaruzelskiego, moralnego wydźwięku takiej decyzji lub jej skutków. Ciśnie się jednak na usta pytane o zasadność, o sens takowej analizy. Od lat zasypuje się Polaków niniejszą tematyką, a IPN z wprawą agencji wywiadowczej z powieści Ludluma ujawnia kolejne „sensacyjne” informacje. Z tego powodu pisarze panicznie boją się wracać do wydarzeń roku ’81, a wszystko za sprawą pułapki, jaką zastawiono na potencjalnych odważnych – zrób krok w tę stronę, a zjedzą cię historycy, politycy i wszelkiego rodzaju znawcy, podnosząc głosy, że przecież to nie było tak, że wypacza się sens, albo - nie daj, Boże - przedstawia się „fakty” inaczej, niż powinno, niż ustalono. Jedynym sposobem na uniknięcie komplikacji jest umagicznienie wydarzenia, odrealnienie świata powieściowego, nadanie mu formy baśni, ukazanie rzeczywistości z perspektywy dziecka. Zdecydował się na to Jacek Dukaj, rewolucjonizując niejako polską literaturę, pokazując, że wydarzenia historyczne służą nie tylko do analizowania i rozliczania.
Wroniec, najnowsza powieść Dukaja, to właśnie taka baśń o grudniu ’81. Opowieść poznaje się z perspektywy Adasia, któremu tytułowe ptaszysko rani matkę, porywa ojca i doprowadza do rozdzielenia rodziny. Chłopczyk (buńczuczną postawą przypominający trochę Mikołajka z opowiadań Goscinnego) wyrusza wraz z sąsiadem (Panem Betonem) na akcję ratunkową, która zmienia się w mroczną podróż przez szare i smutne miasto, gdzie wszelka kolorowość jest niszczona, gdzie ulice pełne są Szpicli, Puchaczy-Słuchaczy, Milipantów, Bubeków i Członków, gdzie za rogiem czekać może Suka lub Złomot.
Od pierwszego zdania uderza lekki i przystępny styl, jakim Dukaj operuje na potrzeby historii i wykreowanego świata. Nie uświadczy się we "Wrońcu" charakterystycznych dla pisarza skomplikowanych, wielokrotnie złożonych zdań, długich akapitów, nadmiaru neologizmów, pojęć i teorii. Wszystko zbudowane jest na zasadzie skojarzeń, symboli, między którymi znaleźć można wiele porywających gier językowych. Dzięki temu opowieść płynie, jawi się piekielnie dynamicznie, niemal jak film sensacyjny z szybkim montażem. A co najlepsze, mimo uproszczeń wynikających z konwencji, nic Wroniec przez to nie traci, zyskuje nawet, bowiem takie rzucane od czasu do czasu okruchy potrafią rozpalić wyobraźnię do czerwoności, sprawiając, że świat Adasia żyje, oddziałuje i fascynuje.
Zaznaczyć trzeba także, że baśń ta nie jest baśnią dla dzieci. Mrocznie, brutalnie odbywa się wszystko na stronicach Wrońca, a zakończenie (pozornie szczęśliwe) niesie ze sobą zbyt wiele implikacji, aby dziecięcy czytelnik mógł czerpać z niego przyjemność. Za to odbiorca starszy, bardziej doświadczony, o większym zasobie wiedzy, będzie potrafił wydobyć wszelkie "perełki", aluzje, mrugnięcia okiem i zabawy historią. Jeśli nie podejdzie się do tego zbyt poważnie, oczekując powieści rozliczeniowej, analizującej etc., to satysfakcja płynąca z lektury okaże się zdumiewająco duża. Wroniec to bowiem nowa jakoś, pierwsza jaskółka pokazująca, że potrafimy podejść do własnej przeszłości inaczej, niż sięgając po teczki, wyciągając notatki i dokumenty. Jacek Dukaj z rozmysłem chyba stworzył dzieło, które powinno otworzyć Polakom oczy na to, jak wielki potencjał literacki tkwi w historii, jak można wykorzystać ją inaczej, niż do celów politycznych i naukowych. Sztuka przecież nie zawsze musi poddawać coś pod osąd, wystarcza gdy pod postacią fantasmagorii zmusza do myślenia, zatrzymania się na chwilę i odwrócenia za siebie.
Pisząc o Wrońcu , należy wspomnieć też o jego oprawie graficznej. Nie licząc albumów, poradników itp., jest to bez wątpienia najładniej wydana polska książka ostatnich lat. Twarda oprawa, interesująca ilustracja na okładce to tylko zwiastuny rysunkowej rewolucji, jaka ma miejsce w środku. Praktycznie na każdej stronie umieszczono genialne grafiki autorstwa Jakuba Jabłońskiego, które uzupełniają tekst i wznoszą obcowanie z nim na wyżyny czytelniczej przyjemności. Zaprawdę chciałoby się, aby każda powieść tak wyglądała. W ten sposób Wroniec zniewala umysł odbiorcy wielopoziomowo i wszyscy wielbiciele dobrej, inteligentnej literatury powinni dołączyć go do swoich kolekcji. Nie można ominąć tej nieprawdziwej opowieści, prawdziwie traktującej o nas samych.
SAGA RODZINNA Z CZASÓW OSTATNICH RODZIN POETYCKA PRZYPOWIEŚĆ TRANSHUMANISTYCZNA ODLEGŁA PRZYSZŁOŚĆ JAK BAŚNIOWA PRZESZŁOŚĆ Akcja powieści rozgrywa...
Rewolucyjna wprost interpretacja Miłogosta Reczka. Robiące wrażenie efekty dźwiekowe i skrząca się treść audiobooka. Niezapomniane. Warto posłuchać. Bo...