Wirus Ebola w Helsinkach to z pewnością książka inna niż większość kryminałów dostępnych na polskim rynku. To książka, która skłania do zadania sobie pytania: czy Finowie piszą inaczej niż twórcy z innych krajów? Wydaje się absurdalne, ale chyba tak naprawdę jest. I być może z tej odmienności wynika właśnie obecna popularność kryminałów skandynawskich.
Generał Reimo Siren, dowódca fińskiej armii, potrąca śmiertelnie rowerzystkę i ucieka z miejsca zdarzenia. Sąd, więzienie i stracenie posady wydają się nieuniknione, gdy generał dowiaduje się, że wirusolog z instytutu EELA odkrywa szczepionkę przeciw wirusowi Ebola-Helsinki, który może się stać groźną bronią biologiczną. Informacja dociera również do pułkownika rosyjskiego wywiadu SVR, który chce zdobyć szczepionkę za wszelką cenę. Kto zdobędzie wzór szczepionki i kontrolę nad groźnymi wirusami? Czy Jussi Ketonen - szef fińskiej Agencji Bezpieczeństwa - na czas rozwiąże zagadkę? Co z losami całego świata? Na te i na wiele innych pytań odpowiedzi znaleźć można w książce.
Wirus Ebola w Helsinkach to jest jedna powieści, które trzymają w napięciu do ostatnich stron książki. Styl autora nie jest najlepszy, ale za to fabuła okazuje się rewelacyjna. Autor nie skupia się na opisach, a uczucia są określane w sposób najprostszy z możliwych. Czyta się tę książkę łatwo, przyjemnie i - co najważniejsze - szybko. Człowiek nawet nie zauważy, kiedy dociera do epilogu. Akcja toczy się niespodziewanie szybko. Trzeba jednak solidnie wczytać się w tekst, by się nie pogubić, gdyż fabuła jest bardzo zawiła.
Jedyną wadą powieści może być trudność w odbiorze fińskich nazw własnych i imion, dla Polaków naprawdę niełatwych w odbiorze. Poza tym jednak powieść Wirus Ebola w Helsinkach to lektura godna uwagi i gwarantująca rozrywkę na naprawdę dobrym poziomie. Poza tym - co nieczęste w przypadku literatury rozrywkowej - to książka, która pozostaje w pamięci na dłużej niż kilka dni.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...