Nadzieja na dom
Ładnie pachniało. Dzień dopiero się zaczynał. Jak często mi się zdarzało, spędziłem kolejną bezsenną noc, by jakoś dotrwać do rana. Nocą nachodził mnie lęk; nic na to nie mogłem poradzić. Tamtego poranka po raz trzeci w ciągu pięciu lat musiałem przemeblować swój mały świat. Tak zaczyna się dramat dziecka, które - przerzucane do kolejnych rodzin zastępczych - zostaje pozbawione poczucia bezpieczeństwa oraz pewności, że jest kochane. A przecież małe serduszko pragnie tylko tego, by ktoś je przytulił i powiedział, że już wszystko będzie dobrze. Nie będzie – każdy kolejny dom może być gorszy, zatem nie warto mieć nadziei, nie warto się przywiązywać. Taki schemat myślenia pojawia się, uniemożliwiając nawiązanie bliższych i głębszych relacji z otoczeniem. Po co, skoro jutro możemy opuścić właśnie poznanych ludzi?
Dramat opuszczonych dzieci przybliża Olivier, bohater znakomitej i poruszającej do głębi książki Josélito Michaud W pułapce dzieciństwa, który mówi nie tylko w imieniu swoim, ale też i innych sierot, które są ofiarami zarówno systemu opiekuńczego, jak i... dorosłych. Historię zmagań małego chłopca z życiem powinien przeczytać nie tylko każdy miłośnik dobrej literatury i rodzic, ale też wszyscy, którzy obowiązki rodzicielskie chcą pełnić. Dziecko bowiem nie jest zabawką, nie jest przedmiotem, który można oddać, kiedy się znudzi, kiedy nie jest dostosowane do naszego sposobu widzenia świata, kiedy nie wpasowuje się w nasze schematy i nie odpowiada naszym projekcjom o wymarzonym potomku. Dziecko to mały człowiek – myślący, czujący i bardziej podatny na zranienia niż osoba dorosła. Autor, wybitny producent i dziennikarz, prezentuje czytelnikom opowieść, której długo nie zapomnimy, zaś wykorzystanie Oliviera jako narratora nadaje powieści głębi i realności, wzbudzając w nas szereg emocji, a nawet - doprowadzając do łez.
Chłopca poznajemy w momencie, kiedy po raz kolejny próbuje on odnaleźć swoje miejsce w życiu i, mając siedem lat, wyrusza do nowej rodziny zastępczej. Droga, na końcu której czeka wielka niewiadoma, staje się dla naszego bohatera znakomitą okazją do snucia wspomnień o ludziach, którzy dotąd podawali się za jego rodzinę, a przynajmniej byli nią zgodnie z dokumentami. Wychowany przez zakonnice w przytułku świętego Jana Baptysty w Quebecu, jako jedynego przyjaciela miał pluszowego misia, którego dostał od prawdziwej matki w dniu, kiedy ta zostawiła go w przytułku. Ten pluszak na wiele lat stał się jego najlepszym przyjacielem i jedyna stałą rzeczą, która wiązała go z przeszłością.
Olivier wspomina pierwszą rodzinę zastępczą, sympatyczne małżeństwo Bilodeau, z którym mieszkał przez dwa lata, zanim – w wieku pięciu lat – musiał przeprowadzić się z niewiadomych powodów do państwa Surprenant. Lęk, który zagościł w jego sercu i niezrozumienie wyroków losu jeszcze się pogłębiło, kiedy poznał swojego nowego ojca, pijaka, awanturnika i despotę, który nie wahał się przed zadawaniem ciosów.
Surprenantowie z trójką własnych dzieci stanowili przykład patologicznej rodziny, której (w wyniku tragicznej pomyłki, jak sadzę, bo nie mogę uwierzyć, że takim ludziom oddaje się pod opiekę dziecko) dysfunkcyjność niszczy delikatną psychikę chłopca, skazując go na wieczny lęk przed odrzuceniem, przed ciosem, przed ciemnością i przed życiem. Nic zatem dziwnego, że ponowna przeprowadzka nie pozwala mu oczekiwać niczego innego, a wyuczona pod dyktando pięści bierność i konieczność podporządkowania się zasadom panującym w domu tyrana, zabija w nim odruchy buntu. Kiedy trafia do rodziny Rivard, jego zła passa wydaje się jednak przeszłością. Sympatyczna para z dwójką własnych dzieci (w tym z piękną Francine) stworzyła ciepły dom dla kilku chłopców i gdyby nie tragedia, do której doszło, zapewne chłopiec właśnie pod opiekuńczymi skrzydłami pani Rivard i w otoczeniu pierwszych przyjaciół – Paula i Sylivana, odzyskałby równowagę. Odkąd pamiętam, wiedzieliśmy, że lepiej nie oczekiwać zbyt wiele od życia, aby się nie rozczarować i aby nasze nadzieje po raz kolejny nie zostały zawiedzione. Nie chcieliśmy doznać zawodu – mówi Oliver, nie wiedząc, że czas spędzony szczęśliwie w tej nowej rodzinie, wkrótce dobiegnie końca.
Jakie będzie nowe miejsce? Czy nowy dom w Quebecu i małżeństwo Dubreuil oraz trzy siostry nowej matki będą umiały (i chciały) dać mu prawdziwą miłość? Czy też może po raz kolejny spotka go rozczarowanie? Czy tutaj, po wielu latach zmagań z życiem, znajdzie bezpieczną przystań? Czy po latach będzie mu dane odnaleźć prawdziwą matkę? A może… Może to matka odnajdzie jego?
W pułapce dzieciństwa Josélito Michaud to wstrząsająca opowieść, której realizm potęguje fakt, że została ona oparta na wspomnieniach autora z dzieciństwa. Zapewne to jest przyczyną realizmu cierpienia i emocji, jakie targają małym serduszkiem, nadziei na lepsze jutro i powolnego jej umierania. Pragnąłem być kochany, to stanowiło mój główny cel – mówi Olivier. I ten dziecięcy głosik rozdziera dusze czytelników, wyciskając z oczu łzy. Pragnąłem być kochany… Tylko tyle - i aż tyle.