„Tekla” Krystyny Śmigielskiej to jedna z ciekawszych książek dla najmłodszych, pomysłem, formą i treścią nawiązująca do dobrych klasycznych opowieści. To typowa książka „edukacyjna”, z której maluchy mogą się wiele nauczyć.
Kilkuletnia Jagódka, bohaterka „Tekli”, jest rozkapryszonym bachorem, który zawsze musi postawić na swoim. Z małą nie umieją sobie poradzić jej rodzice: dziecko krzykiem i awanturami zawsze potrafi wywalczyć to, czego chce. Mają jej dość okoliczni sprzedawcy i przypadkowi świadkowie kolejnych ataków złości. Jeden z większych napadów ma miejsce, gdy Jagoda dostaje od babci na gwiazdkę starą szmacianą lalkę zamiast upragnionej Barbie. Szybko jednak okazuje się, że Tekla – bo tak ma na imię zabawka Jagody – zwyczajną lalką nie jest. To właściwie narzędzie do wychowywania niegrzecznych dzieci. Nie dość, że umie mówić (oczywiście, kiedy dorośli nie słyszą), to jeszcze zna się na czarach. Szybko rozpoczyna pracę nad krnąbrną Jagodą, serwując jej niezbyt przyjemne nauczki i nietypowo karząc za złe zachowanie. Tekla nie znosi braku dobrych manier i nie pozwala podopiecznym na wybryki. Dzięki niej Jagoda zmieni się nie do poznania, nauczy się szanować swoje zabawki, samodzielnie jeść i sznurować buty, prosić a nie żądać. Oduczy się kłamstwa i egoizmu.
Fakt, że wszystkie lekcje dobrego zachowania mają wyraźne przesłanie, nie będzie przeszkadzać maluchom w lekturze – bo ta książka nie jest tendencyjna. To sprawia, że czyta się „Teklę” z przyjemnością. Młodzi czytelnicy będą przygody lalki i jej właścicielki chłonąć z zachwytem – bo łączy się w tej opowieści ciepło rodzinnego domu z elementami codziennej magii. Nie brakuje i punktów kulminacyjnych, przygody Tekli nie należą do przewidywalnych. To zestawienie bohatera-zabawki, zdolnego czuć i przeżywać, z pełnym niespodzianek i niewyjaśnionych rozwiązań światem zewnętrznym bliskie jest każdemu maluchowi.
Wydarzenia prezentowane przez Krystynę Śmigielską nie należą do specjalnie wyszukanych – to zamknięta w krótkich sekwencjach codzienność, zilustrowanie dziecięcej wyobraźni. Przyjęcie narratorskiej perspektywy dziecka, częste w literaturze dla najmłodszych, dopełnia obrazu „Tekli”. Nie ma tu analiz zachowania ani komentarzy do wypowiedzi dorosłych – pojawiają się one natomiast jako naturalne relacje, bez dodatkowych wyjaśnień. Zamiast irytujących dziecko tłumaczeń, że bohaterka postąpiła źle, krzycząc w sklepie, pokazuje Śmigielska smutną i milczącą babcię. Odbiorcy muszą sami wyciągać wnioski, dzięki czemu mają wrażenie, że traktuje się ich jak dorosłych czytelników.
Z narracją radzi sobie autorka świetnie, tworząc wręcz literacką gawędę. Nie ma problemu z nazywaniem uczuć postaci i z opisywaniem ich zachowań w dialogach (to chyba najczęściej spotykany w literaturze dla dzieci błąd), nie ma potknięć stylistycznych, co sprawia, że nic nie odwraca uwagi od fabuły. W dodatku książka Śmigielskiej ma jasno określone przesłanie, cel, który udaje się pisarce zrealizować. Krystyna Śmigielska traktuje swoich czytelników na równi z wymagającymi dorosłymi, przez co jej „Teklę” można śmiało postawić obok najlepszych tekstów polskiej literatury dla dzieci. Wydarzenia zmieniają się tu szybko, a każde następne przynoszą ze sobą nowe inspirujące wątki. Wyrazistość tej książki potęguje jej zalety.
O „Tekli” nie da się łatwo zapomnieć. Na tle literackiej sieczki wypada rewelacyjnie. Są autorzy, którzy lepiej radzą sobie w utworach dla dzieci – Krystyna Śmigielska do nich należy.
Sensacja, polityka, miłość Piętrzące się nieporozumienia pomiędzy małżonkami, niewinny flirt oraz chęć pomocy najbliższemu przyjacielowi odmienią całe...
Co lubią dzieci? Oczywiście bawić się. A co jeszcze? Zajadać smakołyki, biegać, skakać, taplać się w wodzie… No dobrze, ale co tak naprawdę lubią...