Cóż może być bardziej intrygującego od niewyjaśnionej śmierci, zwłaszcza znanej osoby? Do dziś ludzi porusza śmierć Elvisa Presleya czy nawet Adolfa Hitlera, na którego temat co i rusz słychać kolejne rewelacje. Jeśli jednak ktoś myśli, że ciekawostki dotyczące niewyjaśnionych zgonów sławnych ludzi to „wynalazek" naszych czasów, jest w błędzie. Od lat spekulowano na temat zagadkowych sytuacji związanych w nieoczekiwanym rozstaniem się z życiem władców, ich małżonek, a także postaci, które z różnych powodów opuściły ten świat nieco przedwcześnie.
Ileż opowieści narosło wokół śmierci Aleksandra Wielkiego? Albo jak ginęli cesarze starożytnego Rzymu? Żywoty Cezarów Gajusza Swetoniusza Trankwillusa to prawdziwa kopalnia opowieści o dziwnych, tajemniczych, wstrząsających zgonach. Zresztą, kronikarze zawsze lubowali się w niedopowiedzeniach, chociażby nasz Długosz opowiada, że oto ktoś zmarł, nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach ani dlaczego, winny zbrodni wskazywany jest jedynie ukradkiem. Intrygi rozpalały i będą rozpalały ludzkie umysły – rzecz to oczywista.
Tym razem tajemnicze zgony władców omawia Iwona Kienzler. Opisała kilka przypadków wartych naszej uwagi, choć kryteria wyboru są raczej tajemnicze. Mamy tu Przemysła II (nawiasem mówiąc: pierwsza żona Piasta także odeszła z tego świata w niejasnych okolicznościach), mamy Władysława Warneńczyka, który może poległ na polu bitwy, a może po prostu salwował się z niej ucieczką, ruszył na Synaj, aby tam odbyć pokutę i dziękować Bogu za ocalenie, a że wieści w XV wieku rozchodziły się powoli, to zanim polski król dał się odnaleźć, minęły trzy lata i na pustym tronie zasiadł jego brat. Mamy Dymitra Samozwańca, syna szaleńca, który powracał na tron dwa razy, za każdym razem w dziwnych okolicznościach, choć żona, Maryna, rozpoznawała cudownie odzyskanego męża. Mamy skazanego na stos ostatniego mistrza zakonu Templariuszy, Jakuba de Molay, którego klątwa być może sięgnęła też synów Elżbiety Łokietkówny, wybiórczo zostawiając jej jedynie Ludwika. Mamy książęta z Tower, Ludwika XVII i Napoleona oraz kilka innych postaci. I jest trucizna jako największa bohaterka tajemniczych zgonów, sprzymierzeniec silnych władców, papieży i słabych kobiet. Sensacja goni sensację, historia wydaje się ciągiem spisków. A może jest nim naprawdę?
W opowieściach pióra Iwony Kienzler znajdziemy mnóstwo hipotez i wielu specjalistów, gotowych udowodnić, że tajemniczy zgon miał takie, a nie inne podłoże. Na końcu każdej zbrodni stoją jednak zwykle dwie rzeczy. Pierwsza to pieniądze, które zabiły np. Jakuba de Molay, który przywodził zakonowi zbyt bogatemu i zbyt niezależnemu, aby król Francji mógł na to spokojnie patrzeć. Druga to kobiety i progenitura, czyli potomstwo, które było najważniejszym, a może jedynym sposobem na zachowanie dynastii i władzy. Bez potomstwa Przemysł II nie mógł liczyć na sojusze i mocne księstwo. Bycie ojcem kilku synów i wielu córek pozwoliło stworzyć dynastie tak wielkie, jak ród Habsburgów. Bez dzieci najmocniejszy nawet król był właściwie nikim. Wraz z jego odejściem kraj stawał się areną walk i mógł popaść w ruinę. Doskonale rozumiała to królowa Bona i Henryk VIII. O ich zgonach jednak w tej książce nie przeczytamy, choć Bona podobno też padła ofiarą trucizny, podobnie jak jej znienawidzona synowa, Barbara Radziwiłłówna – choć ta podobno umarła na nowotwór. Opierając się na kronikach i nie zawsze przychylnych władcy pamiętnikach, musimy wierzyć ich autorom, a ci często unikali rzetelnej relacji, pisząc bądź to na zamówienie, bądź to kierowani własnymi animozjami.
Książka Iwony Kienzler to spora dawka historii, w pełni zrozumiała raczej dla tych, którzy nie opuszczali tej dyscypliny w szkole. Liczba postaci stale rośnie, świat pędzi do przodu i trzeba rozumieć wydarzenia, które „stworzyły" naszych bohaterów. Jeżeli ktoś nie odróżnia Piastów od Jagiellonów, a Burbonów od Habsburgów, pogubi się zupełnie i pozostanie mu jedynie sensacyjna opowieść o tym, że zgon wspomnianego władcy jest tak tajemniczy, że najlepiej opisać go słowami: „po śmierci widziano go jeszcze przez dziesięć lat, po czym umarł, ale nie do końca".
Tym bardziej zorientowanym w historii serdecznie polecam.
Maria Skłodowska-Curie była wybitną osobowością: jako pierwsza przedstawicielka płci pięknej w 1893 roku uzyskała licencjat nauk fizycznych i matematycznych...
Wbrew obiegowej opinii, polscy królowie elekcyjni mieli dość bogate życie erotyczne, o ile jednak o ich przygodach miłosnych, jak chociażby o romansach...