Kochać i żyć. Czy to wiele?
Tak, jeśli wokół spadają bomby, dudnią kanonady karabinów, płoną domy i kościoły, głód pożera kolejne ofiary, a z ludzi wypełzają najgorsze demony.
Tak, jeżeli jednopartyjny system próbuje zawładnąć każdym człowiekiem, przypisując sobie rolę pana życia i śmierci.
O miłość i życie trzeba walczyć.
Więc Winni – bohaterowie sagi Ałbeny Grabowskiej – walczą. Na różnych frontach: na brwinowskim podwórku, warszawskich ulicach, we Francji, Anglii. Przede wszystkim jednak – na frontach ludzkich namiętności. Miłość i nienawiść, pożądanie i zazdrość, bohaterstwo i podłość, bezinteresowność, gotowość do poniesienia ofiary i chciwość nie cichną nawet w wojennej zawierusze. Wręcz przeciwnie: stają się wręcz jaskrawsze, silniejsze. W morzu śmierci rodzą się kolejne pokolenia.
W drugim tomie sagi Grabowska potwierdza swój talent do umiejętnego konstruowania fabuły, ukazując pogmatwane, a przy tym fascynujące losy ludzi splecionych więzami rodzinnymi. Opisuje rozmaite historie (bo przecież walczyć można na tysiące sposobów), wpisane w dramatyczne dzieje przede wszystkim lat czterdziestych i pięćdziesiątych – tych ubiegłego stulecia. Znane ze szkolnych podręczników daty także dla rodziny Winnych wydają się znamienne.
Co więcej, autorka odsiewa okruchy szarej, powtarzalnej codzienności, racząc czytelników tym, co przełomowe, kluczowe w życiu bohaterów. Bohaterów, trzeba przyznać, nie-papierowych (choć chciałoby się wierzyć, że podłość sąsiadki Zuzanny czy samolubność Łucji to wyłącznie fantazja literacka!), którym autorka nie szczędzi bólu (także fizycznego), żalu, tragedii, dramatycznych tajemnic ani zupełnie niespodziewanych odmian losu. Równocześnie jednak dba o to, by potężny bastion rodzinnej solidarności Winnych wciąż trwał i – nawet jeśli miejscami poszczerbiony – stanowił azyl dla starszych i młodszych pokoleń.
Nic dziwnego, że tak trudno oderwać się od lektury. Nie na darmo motywy miłości i walki od wieków dominują w literaturze. Choć trzeba je jeszcze umieć wykorzystać, opisać w sposób zapadający w pamięć.
Na przykład kobiecym piórem. Niekoniecznie ckliwym, słodkim i naiwnym. Można – jak autorka Winnych – mocno, dosadnie, nawet krwiście. Ale zawsze stawiając bohatera, a nie niczemu nie służące obrazy zła, na pierwszym miejscu.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Julek, który narozrabiał w szkole, postanawia uciec z domu. W drodze na dworzec spotyka tajemniczą nieznajomą...
Są rodziny i Rodziny. Są stulecia i Stulecia. Są wreszcie powieści i Powieści. Stulecie Winnych to powieść, która pochłania bez reszty. Jest w...