Utwory Charlotte Bronte i jej sióstr przyjmowane są zawsze z wielkim entuzjazmem. Przyjęło się oceniać je jako genialne, wyprzedzające swoją epokę. Rodzeństwo Bronte - a mowa nie tylko o sławnych siostrach, ale i o ich bracie Branwellu - wiele czasu spędzało wspólnie na snuciu opowieści. Dziś pewnie siedzieliby w milczeniu przed telewizorem. Wtedy jednak była to doskonała rozrywka, wypełniająca długie, smutne wieczory.
Już jako młodzi ludzie Charlotte i Branwell stworzyli własny, alternatywny świat,w którym umieścili wymyślone przez siebie postacie i marzenia dotyczące świata zewnętrznego. Ich analizy ludzkich charakterów z czasem stawały się coraz doskonalsze.
Sekret to jeden z utworów młodzieńczych, umieszczony w wydanej przez MG książce obok opowiadań: Lily Hart, Albion i Marina, Ślub oraz Spojrzenie w album z obrazkami. Bohaterami są młodzi ludzie, uwikłani w konwenanse, spiski i knowania tych starszych, bardziej doświadczonych, a jednocześnie chyba zazdrosnych o szczęście młodych. Podejmują próby zniszczenia im życia chyba tylko dla samej przyjemności oglądania cudzej rozpaczy.
Te młodzieńcze teksty mimo wszystko są naiwne, egzaltowane, ratuje je wyłącznie nazwisko Bronte na okładce. Bohaterki szlochają, rzucają się na kolana, błagają o litość, podczas gdy mogłyby po prostu wyjaśnić spokojnie sprawę. Trudno dziś zachwycać się tymi historiami, zbyt wiele nowego wprowadziła literatura. Tym bardziej, że w opowieściach rodzeństwa plączą się postaci i narratorzy. Co, skądinąd, powinno zostać skorygowane przed wydaniem. Problem w tym, że te teksty nigdy nie miały zostać opublikowane, były jedynie zabawą, wprawkami literackimi, ćwiczeniami, które z czasem doprowadziły do powstanie genialnych przecież dzieł. Może więc powinny pozostać na zawsze w formie notatek w prywatnych zeszytach?
Trzeba jednak przyznać, że już w tych wczesnych tekstach autorzy wykazywali się pewnym wyczuciem fabuły, umiejętnością stopniowania napięcia dramatycznego. Zarysowane przez nich postaci także są wyraziste, choć może ich zachowanie wydać się momentami mocno przerysowane. Jednak ta przesada była wówczas w modzie. Drobne sprawy urastały do rangi wielkich dramatów, które stawały się potem tematem plotek. Takie czasy, takie opowieści. Dziś już nie wzbudzają aż takich emocji, a raczej bawią swoją naiwnością i zbyt poważnym traktowaniem błahych spraw.
Zdecydowanie lepsze są późniejsze, dojrzałe utwory tak Charlotty, jak i jej sióstr. Do nich warto sięgać, pokazują bowiem to, co w duszy ludzkiej uniwersalne, nie podlegające przedawnieniu.
Borykający się z przeciwnościami losu młody przedsiębiorca, Robert Moore, sprowadza do swej fabryki nowoczesne maszyny, czym naraża się lokalnej ludności...
Arcydzieło literatury i życia. Ostatnia powieść Charlotte BrontëCóż za namiętność, ileż w niej ognia! W tej książce jest coś nadnaturalnego– George...