Co takiego musi mieć książka kucharska, byśmy spośród setek tytułów wybrali akurat tę, nie zaś inną? Chyba jednym z najważniejszych czynników jest dieta czy rodzaj kuchni, z której przepisy proponują autorzy. Kolejnym może być marka autora, którego znamy z bloga czy programów kulinarnych. Jednak dzisiejsze książki kucharskie najczęściej przybierają formę albumów kulinarnych. Wydawnictwa prześcigają się w coraz piękniejszych wydaniach książek, co skłania do refleksji, że większą rolę w tego rodzaju publikacjach odgrywa dziś warstwa wizualna niż treść.
I, rzeczywiście, podczas wertowania Scen kuchennych Marii Pakulnis i Janusza Mizery najpierw uwagę zwracają zdjęcia. Nie są to banalne „food porny”, czyli fotografie jedzenia, które publikuje się w serwisach społecznościowych. W tej książce rzadko można też trafić na proste ujęcie potrawy. Częściej przedmiotem fotografii są poszczególne składniki, proces ich przygotowywania – w dodatku uchwycone tak, że czasem trzeba zgadywać, co tak naprawdę zostało sfotografowane. Zdjęcia przedstawiają także autorów książki podczas przygotowania czy konsumowania jedzenia oraz ich kocich domowników. Zdjęcia są magiczne, interesujące dzięki stonowanej, utrzymanej w odcieniach szarości kolorystyce. Mogę je oglądać godzinami.
Sceny kuchenne są jedną z nielicznych książek kucharskich, które zawierają to, czego w ostatnim czasie sama poszukuję najbardziej – felietonów kulinarnych. Zbiór samych przepisów jest martwy do czasu, nim sama nie zacznę ich realizować, próbować, wąchać, smakować. Wtedy dzięki doświadczeniom zmysłowym, głównie węchu i smaku, receptury ożywiają. Tymczasem w książkach szukam głównie doświadczeń kulinarnych - i takie znaleźć można w felietonach Marii Pakulnis i Janusza Mizery. Z tych swobodnych refleksji, wyznań pełnych anegdot z życia, przeżyć smakowych i doświadczeń podróżniczych dowiedzieć się można, jak autorzy przepisów odbierają smak, czym się kierują, inspirują przy doborze składników. Poznajemy więc autorów jako postacie z krwi i kości. I to właśnie te opisane doświadczenia - na przykład smaku chleba zamoczonego w winie - bardziej wzbudzają apetyt niż same przepisy. To właśnie z felietonami mają się komponować zdjęcia z życia autorów.
Sceny kuchenne, których tytuł odnosi się po części do zawodu wykonywanego przez Marię Pakulnis, są niczym innym, jak kulinarnym repertuarem przedstawień na każdą okazję i porę roku. Oprawa i konstrukcja sprawia, że jest to wyjątkowa książka nie tylko ze względu na przepisy czerpiące inspiracje z kuchni włoskiej, śląskiej i mazurskiej, ale też z powodu wyłaniającej się z jej kart ciepłej, domowej atmosfery i odczuwalnej bliskości zmysłowych doświadczeń autorów. To album do oglądania i współodczuwania.