Po dramatycznym zakończeniu Słowiańskiego siedliska dla Rzepki, siostry Dziewanny, oraz Dobromira nastał lepszy czas. Tragicznie zmarła Dziewanna połączyła dłonie ukochanego męża i siostry, nie wiedząc, że jej śmierć jest bramą do spełnienia marzeń Rzepki. Ale małżeństwo nie jest usłane różami. We wsi pojawiają się choroby, umierają ludzie. Nie wszyscy są przychylni kobiecie. Zbychowa krzywo patrzy na znachorkę, mądrość bohaterki ją drażni. Innym także nie wiedzie się najlepiej. Macierzanka kryje swoją miłość do Żambocha, urażona jego oskarżeniami. Miłość i śmierć przeplatają się w drugiej części przygód bohaterów Słowiańskiego siedliska jak dzień i noc. Jedno warunkuje drugie.
U Rzepieli nic nie jest oczywiste. Nie można się spodziewać prostych rozwiązań i dróg na skróty. Każda chwila szczęścia będzie okupiona chwilą cierpienia. Każda radość znajdzie odbicie w bliźniaczym smutku. Każde narodziny odbiją się w lustrze ze śmiercią.
Dobromir jest wojem w drużynie Mieszka, co wiąże się z obowiązkami, które odsuwają go od rodziny. Rodząca się państwowość Piastów staje się tłem zmiany obyczajów w siedlisku. Dobromir z trudem utrzymuje rodzinę, a musi zadbać także o konia. Życie w siedlisku splata się z obowiązkami wobec władcy.
Tymczasem nadchodzi pogańska noc Kupały, odwieczne święto miłości, podczas którego Jagódka postanawia poróżnić Żambocha z Macierzanką. Korzystając z prastarego prawa nocy miłości, uwodzi mężczyznę, licząc na zmiany w swoim życiu. Ale ponieważ Monika Rzepiela doskonale buduje napięcie, możemy się spodziewać niejednego zwrotu akcji w tej miłosnej intrydze. Pojawia się trucizna i zawiść, zło i krzywda. Ale miłość musi przecież zwyciężyć.
Podobnie jak w pierwszym tomie sagi, autorka szczegółowo oddaje nastrój tworzonego świata. Drobiazgowo opisuje zarówno elementy siedliska, wyposażenie chat, stroje bohaterów, jak i obyczaje, sposoby przygotowywania posiłków, leczenia chorób i sprowadzania na świat dzieci. Opisuje święta, zwane Szczodrymi Godami, z ich wyjątkowością i magicznym nastrojem, w niczym nie odbiegającym od naszych Świąt Bożego Narodzenia.
Pojawia się też znana z pierwszego tomu Nałęczka, teraz jako woj w drużynie Wikingów, ludów z dalekiej Północy. Nałęczka nie jest już sobą, zmieniła imię i strój. Zaskoczyła Rzepkę i czytelników. Znać, że autorka uciekła od stereotypowego, sielankowego schematu sagi.
Ostatnim elementem wartym uwagi jest konsekwentne spajanie bohaterów, fabuły i języka, zarówno narracji, jak i bohaterów. Początkowo niepokoi on swoją archaicznością, by szybko stać się nieodzownym elementem świata przedstawionego. Trudno by było sobie wyobrazić, aby Rzepka, Milena, Bożydar, Rusanka, Dobromir czy Ludomir mówili współczesną polszczyzną. Podobnie jak w Starej Baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego, język powieści jest, przynajmniej pozornie, spojony z fabułą i staje się elementem świata przedstawionego. Dzięki temu zabiegowi Monika Rzepiela może bez kłopotu wprowadzać dawno zapomniane pojęcia, określenia starych urządzeń i wyposażenia chaty, znanych już tylko ze współczesnych skansenów.
Autorka zapowiada kontynuację Sagi Polskiej. Po serii przygód bohaterów dworku w Czartorowiczach i wydarzeniach w Siedlisku zapewne sięgnie teraz po coś z okresu poprzedzającego XIX wiek. A może zupełnie nie? Tego nie wiemy. Zapowiada dalsze opowieści o wiecznej miłości z polskością w tle. Z przyjemnością będziemy się temu przyglądać.
XVII wiek. Zamojskiemu patrycjuszowi Dantyszkowi sprzyja fortuna. Jego zakład złotniczy odwiedzają znamienici mieszkańcy Zamościa. Złotnik korzysta z uroków...
Ciężarna Marysia Konopka porzucona przez dziedzica Pawłówki postanawia odebrać sobie życie. Los jednak przychodzi jej z pomocą, bo w chwili, gdy...