Gdy reportaż czyta się z większym zaskoczeniem niż najodważniejszą powieść sensacyjną, można zdać sobie sprawę z tego, czym jest prawdziwe niebezpieczeństwo. Po tej planecie stąpają ludzie, którzy zatapiają się w środowiska tak brutalne i przeżarte zepsuciem, że aż trudno w to uwierzyć. A jednak ich opowieści nie tylko przerażają. Fascynują, tak bardzo są barwne. I szczere. Tego doświadczycie podczas lektury książki Łukasza Czeszumskiego Rio, noc.
Dla większości z nas Rio De Janeiro to karnawał, taniec, zabawa, piłka nożna. Łukasz Czeszumski pokazuje inne oblicze tego radosnego miasta: mroczne, brudne, niebezpieczne. Slumsy stały się krainą narkotyków i bezprawia. Nie wiadomo, komu ufać, bo skorumpowana i jednocześnie rozkoszująca się władzą policja rzadko pomaga. A jeżeli już znajdzie się prawy funkcjonariusz (którego poznajemy w książce), jego los jest bardzo ciężki. Ceną za uczciwość może być nawet życie.
Czeszumski zaprasza nas w ciemne uliczki, bramy, wszędzie tam, gdzie kręcą się dilerzy i groźne persony. Jednak bohaterowie jego książki to także zwyczajni ludzie. Tacy, których żal. Spotykają ich nieszczęścia, bo Rio nie wybiera, ale czasem trafia na oślep. Gdy żyje się w mieście, gdzie władzę sprawują prochy, a broń jest tak powszechna jak telefony komórkowe, zawsze istnieje zagrożenie. I czasem trudno o happy end.
Rio, noc to zbiór opowieści o ludziach miasta. O ludziach żyjących na krawędzi. Czasem to dilerzy, czasem – artyści, czasem – matki, córki. Tak zwani lokalsi. Nawykli do środowiska, w którym każdy dzień jest ryzykiem.
Łukasz Czeszumski nie pierwszy raz pisze o Rio, to już kolejny mocny i znakomity reportaż spod jego pióra. Swoich rozmówców zna osobiście. Bez wątpienie ta bliskość, przesiąknięcie atmosferą miasta widoczne są w narracji. Jest szczera, lekka i pełna pasji. A jednocześnie pozbawiona oceny. Ocena nie jest nam potrzebna, każdy poczuje Rio na swój sposób.
Całość rzeczywiście przypomina powieść akcji. I choć każda historia jest osobnym rozdziałem, reportaż układa się w spójny, fascynujący obraz. Przypomina zanurzenie w innym świecie – dla większości z nas obcym, egzotycznym, niemal nierzeczywistym.
Warto poznawać szlaki od zaplecza. Dzięki pracy takich ludzi jak Łukasz Czeszumski otrzymujemy przepustkę do miejsc zakazanych. Gra warta świeczki. Polecam!
Początek XVI wieku . Mroczne i groźne czasy odchodzącego średniowiecza. Europa szarpana przez wojny religijne, zarazy, okrutnych władców i buntownicze...
Ten zbiór reportaży jest owocem lat, które autor spędził poznając zakazane rejony Ameryki Łacińskiej - miejsca gdzie odbywa się kokainowy...