Małe miasteczko Przystań Nadziei. Przybywają tu Tracy Campbell i Michael Hunter. Ona wraca w rodzinne strony. Dźwiga bagaż trudnych doświadczeń i bardzo niepewną (osobiście i finansowo) przyszłość. On przyjechał na kilka tygodni, by uporządkować emocje. Też jest po bardzo trudnych przeżyciach. Pokój do wynajęcia proponuje mu niesympatyczna starsza pani, również pokiereszowana przez los. Oboje, wbrew nazwie miasteczka, byli jak najdalsi od nadziei. Jednak dzięki wspólnej pracy w organizacji charytatywnej „Pomocna dłoń" odnajdują ją i dają innym.
Książka ma tylko jedną wadę, charakterystyczną dla romansów. Od razu się domyślamy, że Tracy i Michaela, mimo różnych przeszkód, połączy uczucie. Jednak zalety zdecydowanie przeważają. To piękna opowieść o wierze (jest tu dużo o Bogu, ale bez natrętnego moralizowania), nadziei i miłości. Także o wybaczeniu sobie i innym. Sceny miłosne są bardzo subtelne, bez dosadności, która często razi w tego typu książkach. Lektura pełna ciepła. Rozgrzewa serce jak koc lub kubek gorącego napoju.
dr Kalina Beluch
Claire Summers samotnie wychowuje jedenastoletnią Haley i daje z siebie wszystko, by przeciągnąć los na swoją stronę; każdą kwaśną cytrynę, jaką zsyła...
Choć Karen i Val są siostrami, nigdy nie były sobie dość bliskie. Kiedy Val jeszcze jako nastolatka wyjechała z rodzinnego miasteczka do Nowego Jorku i...