Recenzja książki: Portal zdobiony posągami

Recenzuje: Damian Kopeć

Czyściec? Piekło? Niebo?

Dziwna konferencja. Dziwny ośrodek, w którym ją zorganizowano. Dziwni uczestnicy i wykładowcy, alumeni i nutritores. W mającym już lata świetności za sobą budynku trwa niby typowa, ale w gruncie rzeczy dziwaczna konferencja naukowa. Sale wykładowe znajdują się w tym samym budynku, co pokoje mieszkalne. Za oknami nieustannie szumi wiatr, pada deszcz, panoszy się chłód. Szarość i mrok zakrywają ziemię i niebo. Nikomu nie chce się wychodzić na zewnątrz w poszukiwaniu promieni słońca. Rozplanowane prawie na cały dzień wykłady przeplatane są porami posiłków, przerwami na zawsze gorzką kawę i porcję suchych, kruchych ciasteczek. Po obfitującym w zajęcia dniu czeka noc w mało luksusowych warunkach. Noc wypełniona snami lub pustką.

Żaden z biorących udział w konferencji nie pamięta niczego sprzed okresu ją poprzedzającego. Nie pamiętają, skąd przyjechali, kim są, jakie są ich imiona, jak się znaleźli w budynku, czym się w życiu zajmowali. Ich pamięć zakrywa szara mgła. Snują się po korytarzach, spotykają w salach wykładowych, jedzą razem posiłki, wracają do swoich pokojów. Ubrani zawsze tak samo, w powoli ulegających zniszczeniu ubraniach. Dostosowujący się do atmosfery miejsca i rządzących tu niezrozumiałych zasad.

Wykładowcy nie tylko wygłaszają swoje prelekcje, sami też biorą udział w innych, dyskutując, zadając pytania, kłócąc się. Uczestnicy również mogą wygłosić wykład, lecz zasady rządzące tymi przywilejami są niezrozumiałe. Każdy uczestnik ma osobistą rozpiskę wykładów, przeznaczoną tylko dla niego, zmienianą według niejasnych kryteriów. Co ciekawe, wykłady powtarzają się co pewien czas, nieregularnie - tak, jakby niektórzy musieli pewnych tematów wysłuchać wielokrotnie.

Wśród grona słuchaczy zjawia się Ioanneos, główny bohater Portalu zdobionego posągami Marka S. Huberatha. Początkowo dziwi się stosowanym tutaj nowoczesnym technikom, zaprogramowanym snom, które zdają się wyprzedzać wykłady. Dziwi się otoczeniu, tematyce prelekcji w gruncie rzeczy nie przekraczającej pewnych ściśle określonych granic. Mowa jest tylko o sztuce - i to tej związanej z tematem Sądu Ostatecznego. O freskach, malowidłach, twórcach obrazów. Ioanneos nie wie, czy jego imię to imię prawdziwe. Nie wie, czy to, co śni, jest objawieniem, czy fałszywą wskazówką. Próbuje zrozumieć miejsce, w którym się znalazł, logikę jego funkcjonowania, sens wykładów, spotkań z innymi. Ze z trudem zdobywanej wiedzy wyłania się pewien obraz rzeczywistości, w której nasz bohater się znalazł. Obraz zaskakujący, nie do zrozumienia, raczej - do zaakceptowania.

Atmosfera powieści na początku mocno przypomina twórczość Franza Kafki czy mocno zapomnianego dziś Kazimierza Truchanowskiego. Obsesyjnie drążone są wybrane tematy, postaciom towarzyszy poczucie zagubienia, osamotnienia i braku wpływu na wydarzenia. Nie rozumieją świata, w którym się znaleźli, z trudem próbują uchwycić zasady w nim funkcjonujące. Są jak liście porwane przez nurt rzeki, niesione wbrew sobie w jakimś kierunku, zmierzające do nieznanego im celu. Jest w tej rozbudowanej, kameralnej, trudnej w lekturze powieści również coś z klimatu powieści Mag Johna Fowlesa. Tajemniczość, rzeczywistość niepokojąca brakiem spójności, obsesyjne myśli i tematy, od których nie można się uwolnić.

Niespójna rzeczywistość, w której istnieje Ioanneos, ciągle się zmienia. Zmieniają się szczegóły, otwierają się jedne drzwi, inne - zostają zamknięte. Postaci nie mogą niczego zaplanować, spotykają się nie kiedy tego chcą, ale kiedy jest to możliwe. Ten świat wydaje się pruć jak źle pozszywana szata z kawałków lichego materiału. Zwykła logika tu nie obowiązuje, zasady fizyki - również. Czasami nocą za drzwiami łazienki nie ma nic, tylko czerń i pustka. Czasami za ścianami słychać jakby kroki i szmery poruszających się tam istot, Czuwających. Nigdy nie wiadomo, czy jest to rzeczywiste, związane z tym, co odbierają zmysły, czy tylko omamem. Nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, co jest snem, a co - jawą. Co prawdą, a co - fałszem.
 
Ioanneos czuje się coraz bardziej osaczony, jakby wariował, wpadał w szaleństwo. Doświadczenie potrafi być w sprzeczności z racjonalnym myśleniem. Bada budynek, szuka prawidłowości. Napotyka innych, jemu podobnych, którzy również chcą zrozumieć istotę tego, co doświadczają. Każdy element ośrodka zdaje się mieć swój odpowiednik duchowy. Układa się w porządek zgodny z porządkiem Sądu Ostatecznego - takim, jaki często był wyobrażany w dziełach sztuki z minionych epok. Wszystko ma znaczenie. Wypowiadane słowa, myśli, które niektórzy potrafią usłyszeć, gesty. Elementy należy starać się zrozumieć w oddzieleniu od reszty, a potem znajdować ich powiązania z resztą.

Powieść nie jest łatwa w lekturze i w odbiorze. Trudności może sprawiać symbolika, odwołania do świata sztuki i literatury. Niełatwe może być dręczące zagrzebywanie się w szczegółach, obsesje na pewne tematy np. kobiecych piersi, ideałów piękna. Im bliżej końca, tym bardziej akcja przyspiesza. Tym bardziej widzimy związek Portalu zdobionego posągami z nieśmiertelną Boską komedią Dantego. Wprost nawiązują do niej tytuły części książki: Il Inferno, Il Refrigerio, Il Purgatorio i Il Paradiso. Niektóre sceny przypominają sceny z dzieł Boscha, choć jakby mniej w nich ponurości, mroczności, więcej groteski, przewrotnego poczucia humoru.
 
Marek S. Huberath napisał powieść w pewien sposób bardzo osobistą. Przypomina ona nieco filmy Bergmana czy Felliniego, będące obrazowymi rozmyślaniami ich autorów na dręczące ich tematy egzystencjalne. Będące zmaganiem wrażliwości konkretnego człowieka z pytaniami o sens życia i śmierci, cierpienia, miłości, przebaczenia. Takie utwory instynktownie czuje się, odbiera na podobnych jak ich twórca falach lub wydają się one nam czymś dziwacznym i zupełnie niezrozumiałym.

Portal zdobiony posągami wydaje się ciekawym zanurzeniem w eschatologię, rozmyślaniem nad Sądem Ostatecznym, nad sensem życia człowieka i nad tym, co na niego czeka po śmierci. Nad rzeczywistością i nad tym, czym ona jest, co w niej może być prawdziwe, a co - złudne. Wariacjami na temat piękna, idealnego piękna, na temat odkupienia win, oczyszczenia. Dla mnie wizja Huberatha jest porywająca mnogością szczegółów, siłą wyobraźni, plastycznością opisów, a nawet wspomnianą już obsesyjnością wybranych tematów, słów, wizji. Wszak elementy obsesyjnego myślenia spotykamy chociażby w muzyce, gdzie wykonawcy wielokrotnie powtarzają pewne frazy muzyczne lub słowne, jakby próbując wydobyć z nich jak najwięcej. Tutaj też niektóre rzeczy są oglądane ze wszystkich stron i wielokrotnie - nie, żeby czytelnika zamęczyć, ale żeby mógł on lepiej poczuć, zrozumieć ich sens.

Dla wielu fascynujące może być śledzenie w trakcie lektury licznych tropów z dziedziny sztuki czy literatury. Autor nie wszystko wyraża wprost, umiejętnie przetwarzając własne doświadczenia, przemieniając znaną mu symbolikę, przyoblekając stare motywy w nowe szaty. Książka pochłania, wciąga, zanurza w skomplikowany, oniryczny, odrealniony lecz hipnotycznie przyciągający świat. Jest nietuzinkowa.

Ciekawe i inspirujące może być zestawienie Portalu zdobionego posągami z utworem Zbigniewa Herberta Co myśli Pan Cogito o piekle. Nieprawdaż?

Kup książkę Portal zdobiony posągami

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Portal zdobiony posągami
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy