Recenzja książki: Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic

Recenzuje: Adrianna Michalewska

W czasach, kiedy podróż oznacza jedynie realizację pragnień, które ogranicza wyłącznie pomysłowość, nie potrafimy sobie wyobrazić, że może być inaczej. Bo przecież, aby dzisiaj podróżować, wystarczy chcieć. Jeśli nie znamy języków – połączymy się z grupą, z przewodnikiem. Jeśli nie mamy pieniędzy – pojedziemy gdzieś jako wolontariusze albo znajdziemy pracę na drugim końcu świata. Jeśli nie lubimy pociągów, popłyniemy statkiem, bo samolot to zanieczyszczanie środowiska i coraz więcej osób rezygnuje z tego sposobu przemieszczania się. Ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia.

Ale czy zawsze tak było?

Jarosław Molenda przedstawia życiorysy czternastu kobiet, które ruszyły w świat w czasach, gdy kobieta-podróżniczka była zjawiskiem równie rzadkim jak oaza na pustymi.

Naturalnie, zawsze musiały ku temu zaistnieć sprzyjajace okoliczności. I tak piękna jak marzenie Helena Sanguszko uwodziła arystokratów od Warszawy do Paryża, robiąc przystanki w Anglii i we Wiedniu. Temu nie obiecywała ręki, ale też i nie odmawiała, tamtemu coś przyrzekła, a potem uciekła, zabierając pierścionek zareczynowy. A to trafiła do słonecznej Italii, a to na Riwierę. Jej głośny romans z mężem siostry zaowocował szeregiem szalonych eskapad po Europie, zapewne sponsorowanych przez zamożną rodzinę.

Inną sprawą była przyzwoitość. O ile Sanguszkówna podróżowała w towarzystwie rodziny, o tyle pisarka Narcyza Żmichowska, ikona wolnych i niezalżnych kobiet w XIX wieku, nie raz ruszała w samotną podróż do Francji. Oczywiście, nikt z rodziny nie wyrażał na to zgody. Kobieta-podróżniczka, jadąca w świat bez męskiej opieki, to po prostu nieprzyzwoitość, a i pewnie stosowne do sytuacji niebezpieczeństwo. Jednak Żmichowska, zaangażowana w działalność polityczną, nie miała czasu na męskie ramię, a i chyba za bardzo nie ceniła instytucji małżeństwa, a podróżować chciała i musiała. Jak sobie radziła? Różnie. Ale zawsze stawiała na swoim.

Poza romansami i polityką była jeszcze jedna droga wiodąca kobiety w świat. Wybrała ją Maria Czaplicka, wykładowczyni na Oksfordzie, kobieta, która promowała Bronisława Malinowskiego, uczona i podróżniczka. Zupełnie nieznana, a przecież to ona poświęciła się badaniom ludów tubylczych Syberii. Przeszła samotnie Kaukaz, potrafiła strzelać z szybkostrzelnego pistoletu i obroniła doktorat z antropologii. Nic nie mogło jej zatrzymać. W 1914 roku weszła w skład trzydziestopięciosobowej angielsko-amerykańskiej ekspedycji na Syberię. Uczestniczyła w obradach tunguskiego sądu, w wyborach tamtejszego księcia, pieszo przeszła jenisejskie bagna w poszukiwaniu kości mamuta. Jego trzykilogramowy ząb przywozła z powrotem z wyprawy w osobistym bagażu.

Czternaście kobiet, czternaście historii. Smutnych i poruszających, nie wolnych od emocji, czasem – plotek, czasem: zbyt krytycznego spojrzenia na osoby, które przełamywały swoje ograniczenia i zdecydowanie przekraczały granice, które im narzucały czasy i obyczaje. O wielu z nich nigdy nie słyszeliście, niektóre znacie. Warto przeczytać, aby zrozumieć, jak łatwo dzisiaj żyć tym, którzy chcą podróżować, badać i opisywać świat. Serdecznie polecam.

Kup książkę Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic
Autor
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy