Podróże marzeń
Ryby śpiewają w Ukajali, Zdobywamy Amazonkę, Dywizjon 303, Madagaskar, okrutny czarodziej – to zaledwie kilka z wielu pozycji w dorobku Arkadego Fiedlera. Ten polski prozaik, wielki podróżnik i przyrodnik miłość do natury oraz do przygód odziedziczył po swoim ojcu, Antonim, poznańskim poligrafie i wydawcy. Wspominając tego rzutkiego biznesmena i jednocześnie wspaniałego mentora, mówił: Uczył mnie kochać rzeczy takie, obok których inni ludzie przechodzili obojętnie.
O niezwykłym człowieku, który miał odwagę spełniać swoje marzenia, pisze Wiesława Walkowska w książce Podróże z Arkadym Fiedlerem. Opublikowana nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej biografia Fiedlera przybliża zarówno jego sylwetkę, jak i dokonania, nie stroniąc również od szczegółów dotyczących tła historycznego rozgrywających się wydarzeń. Książkę czyta się jak powieść przygodową, którą tak naprawdę mocno przypominało życie Fiedlera, choć nie brak w nim było chwil trudnych i dramatycznych. Przyjemność płynącą z lektury odnajdą nie tylko miłośnicy twórczości podróżnika, nie tylko osoby ciekawe świata, ale wszyscy, którzy cenią sobie dobrze napisane historie o nietuzinkowych ludziach.
Podróżnik spędził dzieciństwo w zakładzie chemigraficznym i litograficznym ojca, największym w całej Wielkopolsce oraz na wędrówkach po nadwarciańskiej puszczy. To właśnie wśród przyrody ojciec z synem snuli marzenia o dalekich podróżach i dalekich krajach, marzenia, które Arkady całe życie starał się spełnić zarówno dla siebie, jak i dla ojca.
W domu Fiedlerów przebywała cała śmietanka kulturalna Poznania, zaś Arkady od małego uczy się doceniać wielkie umysły i potęgę wiedzy oraz umiejętność władania językami. Kiedy w szkole niemieckiej (do której był zmuszony uczęszczać z racji pozostawania w zaborze pruskim) wytknięto mu słabą znajomość języka niemieckiego, chłopiec od razu wziął się do wytężonej pracy i szybko nadrobił zaległości, choć tego języka nigdy nie polubił.
W 1914 roku jako jedyny Polak z całej klasy Arkady zdał maturę, istniała zatem szansa, że ziści się kolejne marzenie ojca o doktoracie syna oraz o współpracy z nim w wydawnictwie. Arkady wstąpił nawet na Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, ale jego edukację przerwał wybuch I wojny światowej. Tym sposobem wrażliwy chłopiec, który ponad wszystko umiłował przyrodę, znalazł się na kwaterze w Ardenach, a zamiast zapachu kwiatów i świergotu ptaków słyszał świst kul oraz wdychał zapach krwi. To właśnie tam, uciekając od wojennej rzeczywistości w świat słów, Fiedler stworzył swoją pierwszą powieść - Preria.
Walkowska wspomina udział Arkadego w zbrojnym powstaniu (był on jednym z czołowych działaczy Polskiej Organizacji Wojskowej na terenie zaboru pruskiego), opisuje również czasy powojenne, śmierć ojca, przejęcie przez Fiedlera upadającego zakładu, a także pierwszą podróż, do Norwegii, która rozbudziła w nim pragnienie eksplorowania świata, choć sam nordycki klimat nie znalazł u niego uznania. Fiedler marzył o słońcu, tropikalnych lasach oraz puszczach. Odpowiedzią na te pragnienia był dziewięciomiesięczny pobyt w Brazylii, z którego przywiózł mnóstwo eksponatów dla Muzeum Przyrodniczego w Poznaniu oraz przekonanie, że odnalazł swoją życiową drogę.
Autorka pisze o kolejnych podróżach i inspirowanych nimi artykułach oraz książkach, o wybuchu II wojny światowej, o małżeństwie z piękną Włoszką i zakupie domu w Puszczykowie, a także o trudnych latach 50., kiedy partyjna machina blokowała wolność słowa, zaś osoby pokroju Fiedlera nie były mile widziane.
Podróże z Arkadym Fiedlerem czyta się niczym najlepszą powieść, chociaż przyznam, że czekam na jego pogłębioną biografię. Nie mogłam bowiem oprzeć się wrażeniu, ze trzymam w rękach jedynie wstępny szkic książki, który będzie stopniowo uzupełniany o dalsze informacje. Mam nadzieję, że tak się stanie i książka doczeka się kolejnego, obszerniejszego już wydania, zawierającego nie tylko więcej faktów, ale też fragmenty listów, wywiadów czy choćby zdjęcia eksponatów przywożonych przez Fiedlera. Czekając na ten moment, sięgnę po powieści Fiedlera, które namiętnie pochłaniałam w szkole podstawowej i liceum, wykraczając daleko poza obowiązkową lekturę Dywizjonu 303. Walkowskiej zawdzięczam bowiem przypomnienie twórczości tego człowieka, który zaszczepił we mnie miłość do podróży i gotowość do podejmowania nowych wyzwań.
Autorka pokazuje czytelnikowi, że życie jest podróżą i pewną ciągłością, na którą możemy mieć duży wpływ, jeśli zadbamy o siebie. Porusza aspekty aktywności...