Recenzja książki: Planeta

Recenzuje: Damian Kopeć

Zamknąć sprawę szybko i bez rozgłosu

Pułkownik Butler? Tak, to ja. Gniewny i łysy. Podobno bohater, na pewno – emeryt. A może na odwrót? Ze znakiem DE na mundurze. DE oznacza Dowództwo Edukacji. Nie, nie jestem profesorem nadzwyczajnym. Raczej nauczycielem. Kiedyś w DP (Dowództwo Przestrzeni, trójwymiarowej), a teraz nauczyciel. Żona - Sharon. I do tego wcale nie Stone. Bardziej znużony niż zgorzkniały.

Przechodząc do meritum: zaginął porucznik Mallot. Syn BWG – Bardzo Ważnego Gościa. Zniknął z Bazy Kappa, czyli praktycznie z linii frontu. I to nie na starej, dobrej Ziemi, ale daleko, daleko w Kosmosie. Tak, tym od czarnych dziur, mgławic i przekraczania prędkości światła. Mam go odnaleźć. Znaczy się, nie ów Kosmos, tylko porucznika. Nie żebym chciał wrócić na Kappę, ale... proszącemu o to Seracie po prostu się nie odmawia. Serata też jest BWG, ale i BFG (F jak fajny). I do tego brother in arms.

Podsumowując: wdepnąłem. W bardzo śmierdzącą sprawę. Mogłem się tego spodziewać, skoro Serata poprosił mnie o pomoc w czymś wyglądającym na rutynowe dochodzenie. Przecież mógłby to załatwić ktokolwiek! Śledztwo w bazie wojskowej ma być prowadzone przeze mnie, czyli przez człowieka z zewnątrz. Tego nie lubi nikt, kto jest wewnątrz. Sam bym tak myślał i czuł. Sama radość dla mieszkańców stacji, którzy starają się okazywać mi ją na różne, czasami dość wymyślne sposoby. Gdybym miał włosy, to stałyby solidnie wkurzone na sztorc. Czuję, że owo tajemnicze zniknięcie to dopiero czubek... jakiejś kosmicznej góry lodowej. Obym się mylił...

Pułkownik Carl Butler wypełnia misję. I to nie żadną tam seksmisję, raczej taką, w której większość świadków zachowuje się co najmniej dziwnie. Współpracują z nim (o ile muszą) z mniej czy bardziej jawnie okazywaną niechęcią. On zaś ma zadanie i wie, czego chce. I dopnie swego, o ile... przeżyje. Baza Kappa okazuje się labiryntem, w którym można się pogubić. Niełatwo odkryć, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Większość zdaje się nie mówić wszystkiego, a co ważniejsi świadkowie są dziwnie niedostępni. Serata jednak dobrze wiedział, kogo wysłać. Bo Butler ma w sobie ogromną chęć przetrwania i łatwość wychodzenia z opresji. Na Butlera można liczyć jak na japoński kalkulator.

Planeta Michaela Mammaya to całkiem niezły koktajl fantastyki, czarnego kryminału i powieści sensacyjnej. Cechują go wyraziste postacie, zwroty akcji, ciekawa zagadka. I przede wszystkim to coś, co sprawia, że książkę czyta się szybko i niezwykle przyjemnie. Jeśli tylko nie jest się zbyt dociekliwym i krytycznym, Planeta okazuje się niezłą pozycją. Sprawnie napisaną, z przyjemnym humorem. Może wydaje się, że to nic specjalnego, ale nie tak łatwo znaleźć dzisiaj powieści, które się przyjemnie czyta. Powieści bez dodatkowego dna lub dwóch, bez udręczonych i mętnych postaci. Fantastyka służy w Planecie jako tło wydarzeń. Świat przyszłości nie jest opisywany z detalami. Ważniejszy jest wątek kryminalny. Co ciekawe, to się sprawdza. Silną stroną powieści jest główny bohater – niby sztampowy, niby taki mocno literacki, ale przecież sympatyczny, dający się lubić i pozwalający się z sobą identyfikować. Żaden tam superman, raczej równy gość i wygadany bystrzak. Nie zamierzający zniknąć po jednym tomie.

Tagi: militaria

Kup książkę Planeta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Planeta
Książka
Planeta
Michael Mammay
Inne książki autora
Planetside. Kolonia
Michael Mammay 0
Okładka ksiązki - Planetside. Kolonia

Carl Butler był niegdyś szanowanym, odznaczonym oficerem. Teraz jest zhańbionym odludkiem, pragnącym jedynie przeżyć resztę życia na zadupiu, gdzie nikogo...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy