Kim jest Pistacja?
Młodą, niespełna trzydziestoletnią kobietą, absolwentką dwóch opolskich uczelni, która z małego Antoniowa wyruszyła w świat i znalazła dla siebie miejsce w… Pekinie. Tam poznała język mandaryński, została instruktorką jogi i nauczycielką, spotkała mężczyznę życia, dorobiła się mieszkania… Nic zatem dziwnego, że osiadła w Krainie Smoków. I że kraj ten postanowiła opisać. O swoich chińskich doświadczeniach opowiadała w reportażach radiowych, emitowanych jesienią 2013 roku w Radiu Opole, a przygotowanych wspólnie z dziennikarzem Adrianem Chimiakiem. Właśnie na podstawie tych reportaży powstała Pistacja w Krainie Smoków.
Dlaczego Pistacja? Bo tak Małgorzata Błońska została nazwana przez swą chińską przyjaciółkę. Imię szczególne, zważywszy, że dla Chińczyków pistacja to owoc szczęścia. I właśnie taki wywołujący uśmiech mały orzeszek przypomina podobno Małgorzata – zadowolona ze swojego życia w Pekinie, a przy tym wciąż promieniejąca radością. To o tej radości oraz swojej odwadze, zapale i otwartości autorka opowiada przede wszystkim. Bo główną bohaterką Pistacji w Krainie Smoków jest oczywiście… Pistacja.
I choć sporo miejsca poświęcono ukazaniu różnych aspektów chińskiej rzeczywistości – m.in. ruchowi ulicznemu w stolicy, cenzurze, studiom, polityce jednego dziecka, aborcji, pracy, sytuacji kobiet, niektórym regionom kraju, medycynie naturalnej, modzie czy kaligrafii – z pewnością książkę Małgorzaty Błońskiej trudno uznać za przewodnik albo kompendium wiedzy o współczesnych Chinach. To raczej zbiór osobistych doświadczeń; dość luźne zapiski młodej dziewczyny, współczującej chińskim studentom nauki w piątkowe popołudnia i nie ukrywającej swojej sympatii do zabawy, tańca, imprez. A przy tym nie szczędzącej szczegółów z własnego, prywatnego życia – np. na temat życiowego partnera czy posiadanego statusu materialnego. Błońska nie jest ani pisarką, ani kulturoznawcą albo socjologiem, dlatego większość krótkich rozdziałów tworzących książkę przypomina – stylem i charakterem – wpisy blogowe (poza kilkoma, które zostały uzupełnione o część teoretyczną, bazują więc na liczbach, datach, faktach).
Wydaje się więc, że autorka ukazuje nie tyle, jak zapowiada podtytuł książki, Chiny inaczej (bo co to w ogóle znaczy – inaczej niż kto?), ile raczej swoje Chiny – czyli tę część olbrzymiego kraju, którą poznała podróżując i przez pięć lat mieszkając w jego stolicy. Czy zatem zasadne są jej oceny oraz tak zdecydowane porównania Polaków i Chińczyków? Chyba nie do końca. Mimo zakorzenienia ludzi w kulturze, w której dorastają, warto byłoby pamiętać o indywidualizmie każdego człowieka, by unikać upraszczających uogólnień.
Bez wątpienia Pistacja w Krainie Smoków zyskałaby też, gdyby została wzbogacona o zdjęcia, ilustrujące poszczególne opowieści autorki. Na stronie internetowej Radia Opole można ich znaleźć całkiem sporo, szkoda więc, że chociaż część nie znalazła się w publikacji. Czytelnikom pozostaje więc tylko oglądanie – skądinąd znakomitej – okładki.
Zresztą, kto wie, czy dzięki niej nie zrodzi się pragnienie, by odwiedzić to egzotyczne miejsce, gdzie emeryci puszczają latawce, a wszyscy przechodnie zapamiętale… plują?