Lato. Czas odpoczynku ale i rozleniwienia. Jeśli czujesz, że ogarnia Cię nuda, że upał dokucza coraz bardziej – polecam opowiadania Iana McEwana. Książeczka zgrabna, pięknie wydana przez oficynę Albatros, w dodatku nie trzeba szukać zakładki, bo ma w obwolucie „uszy". Druk duży, wyraźny, więc nawet ostre słońce i przyciemnione okulary nie dadzą mu rady. Ale za to – co za zimny prysznic przy czytaniu!
Osiem wczesnych opowiadań laureata wielu nagród literackich, znanego na polskim rynku księgarskim od wielu lat, autora cenionego i szanowanego przez czytelników za takie tytuły jak np. „Betonowy ogród", „Dziecko w czasie", „Niewinni" czy „Sobota". McEwan wielu osobom może być bliższy dzięki zrealizowanym na podstawie jego scenariuszy filmom („Niewinni", „Pokuta"). Wszystkich jednak - kinomanów i urlopowiczów, ale i tych, którzy łapią oddech po pracy, a lubią dobrą prozę – zachęcam do sięgnięcia po „Pierwszą miłość, ostatnie posługi". Zachęcam zwłaszcza osoby wrażliwe, dla których tematyka opowiadań, ich obyczajowość, wchodzenie w życie, w miłość, w śmierć może być niezłym szokiem.
Bohaterowie książki nie są pięknymi ludźmi, czasem to prawie jeszcze dzieci, czasem to młodzież tyle co dorosła, wplątana w zawiłości życia, w okrutną przeciętność losu, zagubienia, samotności – ludzie potrzebujący akceptacji, rozmowy, bliskości na pogmatwanych ścieżkach do raju, gdzie nie wszyscy mają wstęp. Pochodzą z biednych rodzin lub ich wcale nie mają, próbują zmierzyć się z życiem, z pierwotnymi instynktami, doświadczają seksualności, nie wiedząc, co dobre, a co złe. Próbują zatrzymać dzieciństwo, w śmierci widzą tylko kolejność losu, zdobywają „reputację", popełniając wszystkie grzechy dorosłości – wiele złego uchodzi im na sucho. Miłość przeplata się tu ze śmiercią.
Autor przewrotnie tytułowe opowiadanie zbioru umieścił na końcu, bo wszystko zawiera się w tym tytule. Narratorem jest człowiek opowiadający o swych przeżyciach, doświadczeniach. To monologi rzadko przerywane dialogiem, czasem brzmiące jak spowiedź, czasem – jak sprawozdanie. Zdania są krótkie jak migawki flesza, jak epizody zarejestrowane na taśmie – samotny chłopak, mała Jane, zły duch Raymond, opiekun społeczny, była nauczycielka...
Akcja wartka, pełna „smaczków” i ostrych point. Język prosty, bez ozdobników, rysuje treść surowo i pięknie. Czytając, zastanawiamy się: czy to napisał ten sam autor? Więc potrafi i tak? Często nie doceniamy opowiadań, a są one jak szyby witraża - świecą własnym, nie zawsze pogodnym światłem. Polecam więc wszystkim lekturę „Pierwszej miłości, ostatnich posług". To zadziwiające, ile tu w prostych słowach zawiera się ekspresji! Opowiadania McEwana czyta się szybko, choć pobudzają do refleksji – nagle zaczynasz się zastanawiać, czy i tobie taka np. spektometria (dział geometrii przestrzennej zajmujący się badaniami właściwości figur geometrycznych w przestrzeni) nie przydałaby się w życiu? Osiem opowiadań, osiem historii...
Żałuję, że to już koniec. Wielka to zasługa również doskonałego przekładu Zofii Uhrynowskiej-Hanasz, która oddała wszelkie niuanse prozy McEwana – i szczyptę humoru, i grozy, często zaskakując i bulwersując.
Urszula Warmuzińska
Historia stara jak świat, opowiedziana na nowo, w niecodzienny sposób. Tajemniczy narrator, ukryty w sekretnym miejscu, niedostępnym dla oczu i...
Jedna chwila nieuwagi w supermarkecie i trzyletnia Kate zostaje porwana, niemal na oczach swojego ojca, Stephena Lewisa, poczytnego autora książek dla...