Londyn, lata 80. XX wieku w alternatywnej rzeczywistości. Charlie, człowiek bez właściwości, lekkomyślnie dryfujący przez życie i unikający jak ognia pełnoetatowej pracy, skrupulatne planuje swój przyszły związek z Mirandą. Nie wie, że błyskotliwa studentka, córka znanego literata mieszkająca piętro wyżej, skrywa szokujący sekret. Otrzymany spadek Charlie przeznacza w całości na Adama, który należy do pierwszej partii syntetycznych ludzi. Wspólnie z piękną sąsiadką konfigurują jego osobowość. Ten niemal doskonały okaz ludzki – piękny, silny i mądry – stworzy z Charliem i Mirandą uczuciowy i emocjonalny trójkąt. Już wkrótce cała trójka stanie przed głębokim dylematem moralnym, który doprowadzi do gwałtownego kryzysu w tym asymetrycznym związku.
Nowa przewrotna powieść Iana McEwana stawia fundamentalne pytanie o istotę człowieczeństwa. Co tak naprawdę czyni nas ludźmi: to, co czynimy, czy to, jacy jesteśmy? Czy dzieło może przerosnąć twórcę? Czy maszyna może oddać wielowymiarowość ludzkiej natury i odnaleźć się w świecie, w którym nic nigdy nie jest czarno-białe?
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-10-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Machines like me
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
To była naprawdę niesamowita lektura. Nie ma tu wielkich, dynamicznych dialogów, akcji, wydarzeń zapierających dech w piersiach. Tu wszystko dzieje się po cichu, powoli, ale ma moc zmieniania biegu losu ludzkości, ba!, świata. To książka skłaniająca do refleksji, zadająca milion ważnych pytań na temat przyszłości człowieka i rozwoju technologii. Prócz tego autor przestawia w niej też inne konsekwencje mechanizacji, tego wielkiego postępu technologii. Pomiędzy wydarzeniami dotyczącymi głównych bohaterów obrazuje skutki ekonomiczno-społeczne, a nawet prawne, które nieubłaganie się wraz z tym tematem zbliżają. Ta książka niesie ze sobą wiele mądrości, wiedzy i otwiera oczy na nieubłaganie zbliżającą się przyszłość. Dobrze jest czasem przeczytać coś ważnego, mądrego, skłaniającego do refleksji, do samodzielnego myślenia.
Gorąco polecam tym, którzy oczekują po książkach czegoś więcej niż tylko dobrej rozrywki!
Sunt lacrimae rerum...
Wergiliusz, Eneida
Iana McEwana szerokiemu gronu czytelników przedstawiać nie trzeba, gdyż jest jednym z najbardziej znanych i wybitnych współczesnych brytyjskich pisarzy, a jak wiadomo Zjednoczone Królestwo ma w literaturze mocną reprezentację. Od debiutanckiego zbioru opowiadań Pierwsza miłość, ostatnie posługi wydanego w 1975 roku McEwan napisał kilkanaście powieści, parę zbiorów opowiadań i książek dla dzieci, a także kilka scenariuszy filmowych. Z uwagi na podejmowaną przez niego tematykę na początku kariery nazywany był Ianem Makabrą. W swoim dorobku ma większość liczących się nagród, w tym Nagrodę Bookera za powieść Amsterdam w roku 1998. Najsłynniejszym dziełem Anglika pozostaje jednak Pokuta, której popularność poszybowała na sam szczyt za sprawą nagrodzonej wszystkim, czym tylko się dało (Oscarem, Złotym Globem, BAFTĄ etc.) adaptacji. W 2008 roku dziennik “The Times” umieścił go na liście 50 najważniejszych brytyjskich pisarzy po 1945 roku. McEwan słynie z pogłębionych portretów psychologicznych, dobrze prowadzonej fabuły i przegadanej narracji; dodatkowo ma okropnie biedny artykuł na polskiej Wikipedii.
Najnowsza powieść Anglika toczy się w alternatywnej rzeczywistości, w której Alan Turing nie popełnił samobójstwa wskutek społecznej nagonki spowodowanej jego homoseksualizmem, nielegalnym w Wielkiej Brytanii jeszcze w latach 50. Turing pracował dalej nad swoim projektem sztucznej inteligencji przyśpieszając rozwój technologiczny o kilkadziesiąt lat. Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1982, kiedy Brytyjczycy prowadzili działania wojenne o Falklandy; McEwan w powieści odwraca bieg wydarzeń i to wojska argentyńskie i faszystowska junta wygrywają wojnę, a Zjednoczone Królestwo opłakuje przegraną. W tej scenerii główny bohater książki, Charlie Friend, starający się wyżyć z kupna i sprzedaży akcji, kupuje za pieniądze ze spadku po matce jednego z dwudziestu pięciu eksperymentalnych androidów, Adama. Wraz ze swoją sąsiadką Mirandą, która z czasem przeradza się w kochankę protagonisty, programuje robotowi cechy charakteru i budzi go do życia. Zdradzenie większej liczby szczegółów fabuły byłoby niewybaczalnym grzechem, więc tu zamilknę.
Maszynom takim jak ja przyświeca przytoczony jako motto wers z Eneidy Wergiliusza: Nawet rzeczy płaczą. Właśnie ta myśl zostanie zacytowana w rozmowie pomiędzy bohaterami, a ja osobiście sądzę, że gdyby McEwan był polskim twórcą lub gdyby recepcja dzieł Tadeusza Gajcego zdobyła popularność w kulturze anglosaskiej to w powieści moglibyśmy zobaczyć fragment Modlitwy za rzeczy, pochodzącej z cyklu Wiersze niewymierne:
Za wszystkie rzeczy smutne,
za wszystkie serca maszyn
prosimy cię Panie.
Wspominam o tym nieprzypadkowo, ponieważ McEwan zadaje w swoich rozważaniach bardzo modne obecnie pytania, które zyskały w ostatnich latach na popularności za sprawą serialu Westworld czy sequelowi Bladerunnera. Czy maszyny mogą myśleć, odczuwać, marzyć tak samo jak ludzie? W czym jesteśmy lepsi od robotów/istot, które sami stworzyliśmy? Oraz, oczywiście, czy maszyny mogą nas zastąpić? Sztuczna inteligencja daje wiele możliwości, być może powinniśmy mówić o możliwościach nieograniczonych pod względem postępu technologicznego na każdym polu życia. Warto zwrócić jednak uwagę, że nawet teraz, gdy AI dopiero raczkuje w porównaniu z wizjami przedstawianymi przez twórców, to już wytworzyło się miejsce do dyskusji etycznej na tematy związane z maszynami. McEwan z Maszynami takimi jak ja bardzo dobrze się wpisuje w ten nurt twórczości, ale wychodzi poza wyznaczone do tej pory ramy.
Przede wszystkim McEwan nie skupia się w powieści tylko na problemach związanych z filozoficznymi aspektami istnienia ludzi i androidów. Dzięki wykorzystaniu tła społecznego opartego na historii alternatywnej tworzy on rzeczywistość możliwą, a jednocześnie wchodzi na nieznane pola, opowiadając o odczuciach ludzi w realnej scenerii. Jednakże twórca Pokuty nie zapomina, że dobrej literatury nie tworzy się na jedynie na wielkiej historii, dlatego w Maszynach takich jak ja na pierwszy plan wysuwa się niemal zwyczajna opowieść o mężczyźnie zakochanym w sporo młodszej od siebie kobiecie, która skrywa przed nim tajemnicę. Reszta stanowi oryginalny kontekst, bodziec do prowadzenia dyskusji pomiędzy bohaterami, w niektórych przypadkach (Adam) staje się katalizatorem zmian. Pokuszę się o stwierdzenie, że tak jak serię humanoidalnych robotów obdarzonych sztuczną inteligencją i dostępem do internetu nazwano Ewami i Adamami, tak samo Charlie i Miranda są pierwszymi ludźmi, którzy muszą poradzić sobie z problemem człowieczo-robotycznego trójkąta.
McEwan dobrze przygotował się do stworzenia powieści z elementami Sci-Fi, wykorzystując postać Turinga czy prawa robotów Asimova. Ponadto stworzył zajmującą historię dwojga ludzi i jednego androida, z jak zwykle wyrazistymi portretami psychologicznymi bohaterów oraz, także jak zwykle, z nieco przegadaną narracją. Całość została zanurzona w świetnie przedstawionej alternatywnej rzeczywistości Wielkiej Brytanii lat 80. Powieść polecam nie tylko fanom twórczości autora Amsterdamu, bo tym jej po prostu polecać nie trzeba, ale również amatorom powieści fantastyczno-naukowej oraz społecznej. Zapraszam do lektury i dyskusji.
Czy pamięta ktoś jeszcze film z 1999 roku - "Człowiek przyszłości" z Robinem Williamsem w roli głównej? O robocie, który chciał zostać człowiekiem?
Kiedy zaczęłam czytać "Maszyny takie jak ja" Iana McEwana, to zaraz miałam ten filmowy obraz w pamięci - który zresztą został nakręcony na podstawie opowiadania Isaaca Asimova, o którym autor wspomina, cytując jego Pierwsze Prawo Robotyki.
Akcja powieści toczy się w Wielkiej Brytanii, w latach 80. XX wieku, ale w kompletnie innej rzeczywistości. Wiele wydarzeń historycznych nie miało miejsca lub ich finał był kompletnie inny niż nam znany. Do tego technologia rozwija się o wiele szybciej niż faktycznie miało to miejsce. Internet jest już dawno w powszechnym użytku, a na rynek właśnie wypuszczono wysoko zaawansowaną technologicznie partię androidów, nazwanych po prostu Adamami i Ewami.
Charlie - główny bohater książki Iana McEwana chce kupić Ewę, jednak są one bardzo rozchwytywane, wobec tego przypada mu męski przedstawiciel partii sztucznych ludzi.
Sam proces uruchamiania go, przypomina trochę obsługę jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego - ładowanie, wgrywanie oprogramowania, dostosowywanie funkcji.
Mężczyzna robi to wspólnie z ukochaną przez niego kobietą - Mirandą, będącą zresztą jego sąsiadką. Adam ma być dla nich dziwnym rodzajem pupila.
Od teraz żyją w przedziwnym trójkącie emocjonalno-cielesnym. Android się niebywale rozwija, zbiera dane, przetwarza i... nie potrafi kłamać.
Z czasem odkrywamy sekrety życia pary. Charlie lubi wieść niezbyt wymagające życie, raczej łatwe, lekkie i przyjemne, a Mirandę dręczą demony przeszłości. Dodatkowo los wiąże ich z pewnym bardzo młodym człowiekiem, który potrzebuje nie tylko pomocy, ale miłości, zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa.
Tak, jak wspomniałam na początku myślałam, że będę miała do czynienia z historią o maszynie, która chciała zostać człowiekiem. A okazało się, że jest zgoła inaczej. To oczywiście mieszanka powieści science fiction, obyczajowej i romantycznej, ale też opowieść o moralności i... sumieniu?
O winie i karze?
I o poczuciu odpowiedzialności?
Czyli o tym, co tak naprawdę czyni z nas ludzi, a często jest bardzo przez nas wypaczone.
Wiemy nie od dziś, że kłamstwo jest złe, ale czy można je jakoś usprawiedliwić?
Czy kiedy kłamstwo prowadzi do jakiejś wizji zadośćuczynienia jest wtedy dozwolone?
Czy kara powinna być adekwatna do winy i czy zawsze da się znaleźć odpowiedni przelicznik?
Autor zauważa, jak bardzo jesteśmy dalecy od doskonałości, że nasze życie wymyka się nawet skomplikowanym rachunkom matematycznym.
Stworzona sztuczna inteligencja analizuje wszystko poprawnie i wysnuwa odpowiednie wnioski. Otwarcie mówi jakie powinno być właściwe postępowanie bohaterów, dobrze wie czym jest zemsta i jak działa wymiar sprawiedliwości. Dyktuje im protokół postępowania, by mogli zmazać swe winy, ale czy faktycznie tak powinni postąpić?
Ian McEwan porusza wiele aspektów - przemilczanie problemów, przemoc wobec kobiet i dzieci, ogrom zaniedbań i niedoskonałe działania różnych systemów od sprawiedliwości, po te związane z pomocą społeczną.
Odbieram postać Adama i pozostałych androidów, jako nasze sumienie - jego głos.
Często doskonale wiemy jak powinniśmy postąpić, a robimy zgoła inaczej. Spychamy ten szept na dalszy plan, zamykamy w szafie, przysypujemy stertą jakichś zapomnianych rzeczy i staramy się przetrwać, aż ten głos ucichnie.
Z każdą przeczytaną stroną, ta powieść podobała mi się bardziej. Czytałam po jednym rozdziale i zastanawiałam się, czy właściwie ją rozumiem. Może zbyt mocno analizuję, tego nie wiem, ale na pewno długo jej nie zapomnę.
Okładka, która zdobi piękne wydanie powieści, zdaje się trochę nie pasować do tytułu i do opisu treści, ale kiedy zagłębimy się w to, co autor chciał przekazać, wtedy okazuje się, że lepsza być nie mogła.
CZŁOWIEK CZY MASZYNA
Niezłą fantastykę znaleźć można wszędzie, tę naprawdę dobrą jednak rzadko można spotkać na półkach z typowymi reprezentantami tego gatunku. Lepiej szukać wśród literatury wyższej, klasyki, satyry nawet, zapominając o większość współczesnych dzieł tego typu – bo i jaki sens jest o nich pamiętać, skoro wypadają z głowy nawet tym, którzy dopiero co skończyli je czytać? Dlatego lepiej pogrzebać nieco dalej, w nie tak oczywistym miejscu i dotrzeć do czegoś, co autentycznie zapadnie w pamięć i zapewni Wam coś o wiele więcej, niż tylko rozrywkę na kilka wieczorów. I takim właśnie czymś są „Maszyny takie jak ja”, najnowsza powieść Iana McEwana, która udowadnia, że nawet z najbardziej ogranych motywów można wycisnąć jeszcze coś znakomitego.
Alternatywne lata 80. XX wieku. Wielka Brytania przegrała wojnę o Falklandy, a Alan Turing wciąż żyje. Wydarzenia te odmieniły świat – Internet już istnieje, powstały automatyczne samochody, a badania nad sztuczną inteligencją posunęły się do tego stopnia, że ludzie mogą posiadać roboty stworzone na kształt człowieka. Jednego z nich kupuje sobie trzydziestoletni Charlie, który wraz ze swoją dziewczyną programuje go tak, by odpowiadał jak najbardziej ich potrzebom. Rzecz w tym, że wkrótce oboje przekonują się, że ich robot, syntetyczny człowiek – Adam – okazuje się być aż za doskonały i za jego sprawą w domu zaczynają wybuchać pierwsze konflikty. A to zaledwie początek tego, co czeka parę…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/10/maszyny-takie-jak-ja-ian-mcewan.html
Jedna chwila nieuwagi w supermarkecie i trzyletnia Kate zostaje porwana, niemal na oczach swojego ojca, Stephena Lewisa, poczytnego autora książek dla...
Angielska prowincja, wietrzny, wiosenny dzień... Nic nie zapowiada koszmaru, w jaki za chwilę zamieni się uporządkowane życie Joego Rose'a u boku ukochanej...
Przeczytane:2020-10-16, Ocena: 3, Przeczytałem, 52 książki 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Oto tło wydarzeń alternatywnego roku 1982. Wielka Brytania przegrywa z kretesem konflikt o Falklandy, w konsekwencji gospodarka załamuje się, a krajem wstrząsa fala protestów. Zamach na Prezydenta Kennedy’ego nie udał się. Przełomowe badania Alana Turinga doprowadziły do przełomu w pracy nad sztuczną inteligencją i znaczące przyspieszenie w wykorzystywaniu technologii. Na rynek trafia próbna partia androidów - samouczących się sztucznych ludzi.
Kolejna książka, której autor zaprasza czytelnika do rozmyślań nad istotą człowieczeństwa. Naświetla problemy moralne, etyczne i prawne z jakimi przyjdzie nam się już wkrótce mierzyć. Nie jesteśmy przygotowani na bliską integrację ze sztuczną inteligencją. Redefinicja musi dotknąć nie tylko prawa, obyczajów, ale naprawdę wielu aspektów naszego życia. Czy jesteśmy gotowi napisać nowe znaczenie życia rodzinnego, miłości, śmieci czy zdrady? Jak bardzo pojemne są definicje tych zjawisk? Jakie prawa i obowiązki będzie miał sztuczny człowiek? Kto odpowie za jego czyny? Kto będzie miał prawo do zasobów, które wytworzy? Czy pozbawieni pracy i zajęcia utracimy sens życia?
McEwan idzie o krok dalej, bo zastanawia się czy sztuczna inteligencja będzie w stanie poradzić sobie z ludzką niekonsekwencją (brakiem logiki działań), zemstą, kłamstwem i całym wachlarzem emocji? Jakie będą skutki autorefleksji sztucznego człowieka?