Trudne życie wampira
Cała historia zaczyna się w dyskotece. Bohater wyławia z tłumu najpiękniejszą dziewczynę i uwodzi ją z powodzeniem. Jeszcze nie wiemy, że ma ona stać się łupem naszeboh bohatera. Nie jest to bowiem zwykły podrywacz, a wampir, który gustuje w pięknych kobietach. Chwilę później w lokalu rozgrywa się już regularna bitwa. Kilkoro uzbrojonych po zęby glyhenów (zmutowanych ludzi) atakuje z nieznanego powodu "naszego" wampira. Krew spływa po ścianach, świszczą kule. Na szczęście nasz wampir obdarzony jest szczególnym darem visio in extremis, który pozwala mu widzieć kule, nim te do niego dolecą. Przydatne jest to bardzo, bo niejako pozwala widzieć w zwolnionym mocno tempie i tym samym unikać niebezpieczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz bohater zostaje poważnie zraniony. Na szczęście udaje mu się wyjść z lokalu w towarzystwie zachwyconej dziewczyny.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, opowiada sam zainteresowany. Nie wiemy zatem wszystkiego, a raczej tyle, ile w danym momencie może on nam ujawnić. Nie wiemy, kto go zaatakował i dlaczego. Z czasem okazuje się, że do Pragi zjechały dwa konkurujące ze sobą klany. Jeden z nich podróżuje wraz ze starymi zespołami rockowymi. Pojawia się zatem teoria, że długowieczność członków takich zespołów jak AC/DC czy Rolling Stones ma związek z kontaktami z wampirami. Hmmm... W samym środku intrygi tkwi - zdaje się, że zupełnie przypadkowo - nasz bohater, próbujący dowiedzieć się, jaka jest jego rola w całej historii. Z jednej strony pragnie go dorwać Tizoc, wampir pamiętający czasy Azteków, a z drugiej - tajemnicza Mess, o którą wszyscy wypytują.
O wampirach powiedziano już bardzo wiele. Kolejni twórcy starali się coś dodać od siebie, zmienić. Dawno już wampiry przestały bać się czosnku czy drżeć na widok krzyża. Co więcej: poruszają się już nawet w ciągu dnia, starając się jedynie wtopić w tłum. W dzisiejszych czasach jest to i łatwe, i trudne zarazem. Miroslav Żamboch zauważa na przykład, że współczesne wampiry, szczególnie te żyjące już od setek lat, muszą odczuwać szczególny lęk przed nowymi technologiami. U niego wampiry nie radzą sobie z komputerami i Internetem. Potrzebują pomocy zaufanych ludzi. Przerasta ich świadomość wszechobecnego monitoringu i coraz doskonalszych policyjnych metod śledczych. W wielkim mieście znacznie trudniej jest bezpiecznie zapolować na swoje ofiary. Nie wystarczy porzucić zwłoki w jakimś lesie czy ciemnym zaułku. Wampiry więc już nie zabijają. Radzą sobie, jedząc świeże mięso kupione w sklepie czy napadając na stacje krwiodawstwa.
Nasz wampir także odżegnuje się od zabijania. Po czym rozwala za pomocą katany kilkudziesięciu napastników. I czyni to w brawurowym stylu, odcinając głowy i kończyny tych, którzy ośmielają się do niego strzelać. Krew leje się strumieniami. A on jej nie pije, bo brzydzi się męskiej krwi. Woli pić z kobiet podczas stosunku. Niestety, krew jest mu niezbędna do regeneracji tkanek po kolejnych masakrach, których dokonuje sam lub które są dokonywane na nim. Ledwo zdąży powkładać wnętrzności do rozprutego brzucha i nieco ochłonąć, a już staje się celem kolejnego ataku. I tak bez przerwy. W pewnym momencie staje się to męczące. I raczej nie podnosi poziomu adrenaliny. Ale może to tylko mój kobiecy odbiór. Czekałam na bardziej pogłębioną analizę sytuacji psychologiczno-społecznej długowiecznego wampira, bo były takie próby w tekście, ale szybko przerywane przez kolejny atak zamaskowanych typków. Być może jednak o to właśnie chodzi w tego typu literaturze: o kolejne masakry.
Bakly przybywa do Grafzatzy, jednego z największych i najbogatszych miast Imperium Crambijskiego. Zmęczony życiem i do cna wyczerpany, zbiera resztki sił...
Z ostrza noża, na krawędź żelaza.Koniasz, jaki jest, każdy widzi. Zrobił w konia niejednego gorszego od siebie zbira i mordercę. Nie miał wyjścia. Biegnie...