Ballada o kurze
Miałam jedno pragnienie. Wysiedzieć jajo i zobaczyć narodziny pisklęcia! Spełniło się. Żyłam intensywnie, ale bardzo szczęśliwie. To dzięki marzeniu dożyłam tego dnia - te zdania bardziej pasują do powieści Paulo Coelho czy tekstów Anthony`ego de Mello niż do… kury. To jednak właśnie popularna nioska, kojarzona przez nas wyłącznie z powodu jaj, lądujących w smacznej jajecznicy, stała się bohaterką książki, i to książki niezwykłej. W opowieści O kurze, która opuściła podwórze koreańskiej pisarki Hwang Sun-mi, spotykamy właśnie pierzastą wagabundę, czyli Ipsak, hodowaną w celach produkcyjnych - jedynym sensem jej istnienia jest znoszenie jaj, w przeciwnym wypadku staje się „kurą bezużyteczną”, generującą jedynie koszty. Staje się kurą, której należy się pozbyć. Zanim to jednak nastąpi, spędzi ona wiele miesięcy w kurniku, w ciasnej klatce, gdzie nawet przestrzeń pomiędzy kurą a jajkiem jest starannie kontrolowana. Tymczasem ona, podobnie jak ipsagwi - liść drzewa akacji - chciała czegoś dokonać. Jej imię wzięło się właśnie z zazdrości wobec liści, lecz dla otoczenia była po prostu kurą.
Pierwszy haust wolności rozczarowuje, bowiem kura ląduje na taczce, przyduszona innymi, martwymi współtowarzyszkami niedoli i jedynie nawoływania dzikiego kaczora ratują jej życie - w pobliżu czai się bowiem łasica. Poszukując schronienia, Ipsak udaje się na podwórze - to, które codziennie oglądała zza krat, i o którym marzyła. Jednak jego mieszkańcy nie są tolerancyjni wobec nioski, nie rozumieją jej pragnienia posiadania dziecka ani dążenia do wolności. I tak, jak naturalnie jest, że kogut obwieszcza ranek (..) tak ty musisz znosić jaja w kurniku. Nie na podwórzu, w kurniku! I to są właśnie zasady - słyszy nieszczęsna Ipsak, która już wie, że cena za ową upragnioną wolność jest wysoka. Całe szczęście, że w pobliżu jest kaczor z uszkodzonym skrzydłem i zielono-brązowym kuprem, jedyny, który się za nią wstawi. Jednak i on, choć tolerowany przez podwórkową gromadę, znacznie się od jej członków różni i tak naprawdę nigdy nie stanie się częścią tej patchworkowej rodziny. Ma duszę wagabundy, podobnie jak Ipsak, marzy o czymś więcej niż tylko cień szopy czy przestrzeń podwórza. Część z jego pragnień nigdy się nie ziści, bowiem uszkodzone skrzydło nie pozwoli mu wzbić się w powietrze i odlecieć wraz z dziką rodziną. Ma jednak szansę na sprawdzenie się w roli ojca, choć i taka przyszłość wydaje się niepewna, bowiem w paszczy łasicy ginie partnerka kaczora.
Na widok delikatnego jaja, leżącego samotnie w krzaku dzikiej róży, w Ipsak budzi się instynkt macierzyński. Przejmuje na siebie obowiązki wysiadywania jaja, a tętniące pod skorupką życie napawa ją iście matczyną dumą i skłania do refleksji. Ktoś umarł, ktoś się rodził. Niemal jednocześnie przeżywano rozstania i spotkania. I dlatego właśnie nigdy nie wolno pogrążać się w smutku - mówi kura po śmierci kaczora, który złożył swe życie w ofierze, własną piersią broniąc Ipsak i pisklęcia. Od tej pory ona i jej syn, Zielonogłowy - jak go nazwała, mają tylko siebie. Niegdyś kaczor powiedział do niej Wyglądamy inaczej i choć nie do końca się rozumiemy, możemy się kochać i ta myśl znakomicie pasuje do relacji w tej dziwnej, rozbitej rodzinie. Z kury nioski, traktowanej bezosobowo, bezimiennej maszyny do produkowania jajek, Ipsak staje się dumną matką, kurą z prawdziwego zdarzenia i choć tak naprawdę zawsze nią była, to dopiero widok dorastającego syna sprawia, że jej poczucie własnej wartości wzrasta.
Niestety powiększa się też obawa o dalsze losy potomka. W miarę, jak Zielonogłowy dorasta, coraz większa jest jego izolacja, nikt nie chce mieć bowiem nic wspólnego z kaczką, wychowaną przez kurę. Jak zakończy się ta historia? Jakie będą dalsze losy jej bohaterów? O przygodach dzielnej kury jeszcze długo można by pisać, jednak żadne słowa nie są w stanie oddać cierpienia Ipsak, nadziei, która długie miesiące towarzyszyła jej w zamknięciu czy cierpienia po stracie kaczora.
O kurze, która opuściła podwórze Hwang Sun-mi nie jest zwykłą historią kury-buntowniczki, której ekstrawaganckie pomysły sportretowała autorka. Tak naprawdę ta wielce oryginalna bohaterka stanowi zaledwie pretekst do rozmowy o nas samych, naszym życiu, pragnieniach i możliwościach ich spełnienia, a także o wolności. Jest punktem wyjścia do refleksji nad tym, czym tak naprawdę wolność jest. Choć historia przeznaczona dla dzieci, to jej prawdziwe znaczenie odczytają dopiero dorośli i, kto wie, może zobaczą dzięki Ipsak klatki, w których tkwią od lat? W przeciwnym wypadku po prostu zachwycą się opowieścią o niosce, w której nawet ilustracje Kim Hwan-young są sztuką samą w sobie.
O kurze, która opuściła podwórze jest książką, którą obiera się jak cebulkę - każda warstwa kryje kolejną. Zachowanie kury jest nie tylko przejawem buntu wobec zastanego stanu rzeczy, ale też oznaką człowieczeństwa i atawistycznego pragnienia wolności. Mamy tu również poświęcenie, bezwarunkową matczyną miłość, adopcję, odrzucenie, a wreszcie - odwagę, nie tylko do tego, by stanąć do walki z łasicą, ale by pozwolić swojemu dziecku w swoim czasie odejść i żyć własnym życiem. Nie wiem, jak będę żyła, nie mogąc cię oglądać, ale odejście jest właściwym wyborem - mówi w pewnym momencie kura. Właściwym wyborem jest też sięgnięcie po książkę Hwang Sun-mi i refleksja nad własnym życiem oraz… nad swoim podwórkiem!
"Kudłata" Hwang Sun-mi Mama za nią nie przepadała, a rodzeństwo dokuczało jej i traktowało jak wyrzutka. Różniła się od swoich, jak brzydkie...