Anielskie zastępy
„Syn Człowieczy wyśle aniołów swoich, a zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, wrzucą ich w piec rozpalony” (Biblia Tysiąclecia ).
Biblijny termin "nefilim" oznacza w języku hebrajskim „upadłych” bądź „tych, którzy upadli” i odnosi się do potomków aniołów i kobiet. Dzieci te mają w sobie dwa pierwiastki – boski i ludzki, stanowiące wyjątkowo piorunującą mieszankę, a sami nefilimowie są jednym z najbardziej imponujących dzieł Stwórcy. Istoty te mają zazwyczaj normalne dzieciństwo i dopiero, kiedy osiągają dojrzałość, ich anielska natura daje o sobie znać. Wówczas młodzi ludzie zaczynają śnić zbiorowe wspomnienia całej rasy, wywołujące u słabszych jednostek szaleństwo.
Koszmary nocne zaczyna mieć również Aaron Corbet, bohater fenomenalnej książki Thomasa E. Sniegoskiego „Nefilim”. 25 czerwca jest dla tego pozornie zwyczajnego nastolatka dniem osiemnastych urodzin, dniem, w którym zaczął on wierzyć, że traci zmysły i od którego wszystko się zmieniło. Zamiast słyszeć świergot ptaków, miauczenie kotów i inne odgłosy wypełniające przestrzeń, do niego zaczęły docierać głosy wyrażające smutek, radość, ból i inne emocje - i to w różnych językach. O ile nabycie umiejętności władania biegle portugalskim, hiszpańskim czy łaciną może być powodem do dumy, o tyle już rozumienie języka psa i innych zwierząt jest wielce niepokojące.
Kiedy Aaaron myśli, że nic już bardziej niesłychanego wydarzyć się nie może, spotyka kloszarda, a właściwie upadłego anioła Ezekiela, który wyjawia mu tajemnicę jego pochodzenia. Wychowany w kolejnych rodzinach zastępczych chłopak okazuje się dzieckiem anioła i ziemskiej kobiety, która zmarła przy porodzie. Co więcej, chłopak wydaje się Wybranym – nefilimem, którego przeznaczeniem jest doprowadzić do ponownego zjednoczenia wygnanych z Raju z ich najświętszym ojcem.
Aaron nie tylko musi poradzić sobie z prawdą o swoim pochodzeniu, z naporem bodźców i głosów napływających do niego z otoczenia, ale również ze… Strażą Anielską pod wodzą Wenchiela, bezwzględnego wojownika. Istnieje bowiem wśród aniołów grupa zwana Potęgami bądź Strażą Anielską, złożona z najstarszych i najpotężniejszych wśród aniołów. Zostali oni stworzeni przez Boga jako pierwsi, a ich zadaniem jest eliminowanie wszystkiego, co uznają za obrazę majestatu Stwórcy - między innymi Nefilimów.
Aaronowi przyjdzie zatem stanąć do walki nie tylko o własne życie i życie ludzi, wśród których spędził ostatnie lata, ale również wszystkich upadłych aniołów, którzy za swe przewinienia zostali wypędzeni z Raju i modlą się o powrót, prosząc jednocześnie o wybaczenie. Czy mu się uda? Prawdziwie nieziemskiej odpowiedzi na to pytanie udzieli nam Thomas E.Sniegoski, który „Nefilimem” zapoczątkował serię o Upadłych. Tocząca się na dwóch płaszczyznach: ziemskiej oraz boskiej akcja porywa i nie daje nam złapać oddechu aż do ostatniej strony. Anielskie rozgrywki, świat ze snów, trzepot skrzydeł zamiast szczęku oręża i niezwykle plastyczne opisy aniołów – wszystko to znakomicie buduje klimat powieści. A wśród tej dziejowej zawieruchy i wojny dobra ze złem toczy się zwyczajne życie i nawet nefilim może się zakochać…
Czytelnikowi zaś, otulonemu anielskim puchem, pozostaje tylko czytać i czekać na kolejną część "Upadłych". Wyrok na Aarona już zapadł, na mnie również, bowiem wciągnęłam się bez reszty w świat nefilimów, Ezekiela, Kamaela oraz innych z anielskich zastępów i wcale nie chcę wracać do rzeczywistości. Oglądam się zatem za siebie z nadzieją, że zobaczę tam rozpostarte skrzydła anioła.
Nadszedł czas ostatecznego starcia pomiędzy Aaronem, Nefilimem z przepowiedni, tym, który może przynieść upadłym odkupienie, a chorym z nienawiści Werchielem...