Zmutowane bomby zegarowe
Jestem... inna. Chora?! Być może. Wszak początkowo moją przypadłość nazywano chorobą Everharta. Potem znaleziono o wiele ciekawszą nazwę: ostra młodzieńcza neurodegeneracja idiopatyczna, w skrócie OMNI. Brzmi mądrze, naukowo, niemal dostojnie. Oczywiście o ile nie jesteś ofiarą tego właśnie zespołu chorobowego. Nazwa ta pozornie coś wyjaśnia, ale skoro coś zostało nazwane, to może się wydawać, że nad tym panujemy. A to tylko złudzenie.
Jestem jedną z wielu. Większość moich rówieśników już umarła. Wielu jeszcze umrze. Ja żyję, choć wiem, że jutro to nic pewnego. Prezydent Gray określił OMNI mianem kryzysu. Oczywiście niesamowicie poważnego. Chyba zauważyliście, że prezydenci poświęcają swój cenny czas tylko temu, co ważne i poważne. Co istotne dla lepszej przyszłości, dobra narodu, losów świata. Zawsze mają gotową receptę, a przynajmniej obietnicę jej szybkiego wypisania. Odpowiednie programy są już opracowywane, naukowcy są o krok, jesteśmy u progu przełomu, za chwilę kryzys zostanie zażegnany - skąd my to znamy? Powodem tego kryzysu nie są jednak nagle zmarłe dzieci. Oni - czyli władze i część społeczeństwa - boją się nas - tych, którzy przeżyli. Tych, którzy mają zdolności mogące zagrozić każdemu.
Jestem niebezpieczna. Jestem Pomarańczową z sukcesem udającą Zieloną. Jestem w Thurmond. Uwięziona razem z trzema tysiącami innych dzieci. Zaklasyfikowana, przebadana, ograniczona nakazami i zakazami. Sterroryzowana, strzeżona przez żołnierzy Sił Specjalnych Psi. Pamiętam jednak swoje imię: Ruby. I wiem, że chcę przeżyć. Jak długo się tylko da. Najlepiej poza murami obozu. Chcę wrócić do babci, bo domu już nie mam.
Jednym z elementów, który szczególnie przyciąga czytelników, są emocje zawarte w książkach. Może nie one same w sobie, ale stanowiące ważną część danej książki. Emocje są tym, czego w powieści Mroczne umysły autorstwa dwudziestokilkuletniej Alexandry Bracken nie brakuje. I to zarówno tych, które poruszają bohaterów, jak i tych, które towarzyszą czytelnikom.
Trafiamy do świata bliżej nieokreślonej przyszłości. Do Stanów Zjednoczonych w stanie poważnego kryzysu. Jego źródłem są dzieci, które zaczynają objawiać paranormalne umiejętności: wywoływać ogień, uruchamiać urządzenia elektryczne, czytać myśli, wykazywać ogromną siłę. Większość z nich gwałtownie umiera. Inne, nie panując nad swoimi niespodziewanymi umiejętnościami, stwarzają zagrożenie nawet dla najbliższych. Jedni rodzice starają się pomóc swoim pociechom, innych ogarnia lęk, jeszcze inni - wierząc w obietnice rządu - oddają dzieci w ręce specjalnych służb, które jakoby mają im pomóc wrócić do społeczeństwa. Ruby jest jedną z nich, ofiarą własnych zdolności, nad którymi nie potrafiła zapanować. Czuje się potworem, a nikt nie chce i nie potrafi jej pomóc. W obozie, do którego trafia, manipuluje naukowcem, który źle ją identyfikuje. Dzięki temu żyje, podczas gdy dzieci sklasyfikowane jako Czerwoni, Pomarańczowi i Żółci znikają z Thurmond. Któregoś dnia wydaje się, że tajemnica Ruby - to, że nie jest Zielona - zostaje odkryta. Tak przynajmniej przekonuje ją pewna lekarka. Namawia Ruby na ucieczkę z obozu, w której zresztą aktywnie pomaga jeszcze jednej osobie, chłopcu imieniem Martin. Lekarka okazuje się członkinią Ligi Dzieci, organizacji zbrojnie walczącej z rządem. Uratowane dzieci mają pomóc jej członkom w walce swoimi umiejętnościami. Tylko czy to jest pragnieniem zagubionej i nieszczęśliwej szesnastolatki?
Autorka książki korzysta ze znanych motywów, wielokrotnie już pojawiających się na kartach powieści i w filmach. To ludzie obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, rząd stosujący metody totalitarne, upadek państwa, chaos i walka o władzę, manipulacja i propaganda zakłamująca rzeczywistość, zbrojna opozycja walcząca z władzami. W Mrocznych umysłach ważna jest optyka patrzenia na opisywane wydarzenia. Obserwujemy je oczami Ruby, nastolatki walczącej o przeżycie. Nie ma w tej książce głębokiej analizy rzeczywistości tu ukazanej. Akcja koncentruje się na bieżących wydarzeniach. Znaczenie ma głównie to, co się właśnie dzieje, oraz wybrane fakty z przeszłości. Tej przeszłości, która szybko odchodzi w zapomnienie - przynajmniej jeśli chodzi o detale. Przyszłość jest z kolei niemożliwa do określenia, nie dysponujemy bowiem żadną pewną wiedzą dotyczącą teraźniejszości. Widzimy tylko efekty niezrozumiałych decyzji, procesów społecznych, upadku struktur państwa, więzów międzyludzkich. Widzimy skutki lęku przed nieznanym i rodzącej się po cichu nienawiści. Niezwykle szybki zanik jakoby trwałych wartości: zrozumienia, tolerancji, życzliwości, pokojowego współistnienia. Zagrożenie, ciągła niepewność sprawiają, że do głosu dochodzą egoizm, egocentryzm, pierwotne instynkty. To, co w człowieku najgorsze.
W obrazie świata przyszłości jest trochę niespójności, np. brak paliwa, zrujnowane i opuszczone miasteczka, a z drugiej strony mknące drogami samochody czy działające niektóre sieci restauracyjne. Alexandra Bracken niespecjalnie wyjaśnia przyczyny kłopotów, zaistniałą sytuację. Pokazuje ją oczami niewiele rozumiejącego podlotka, który zostaje zmuszony do wzięcia odpowiedzialności nie tylko za siebie. Postaci, które napotykamy w książce, to często nastolatki, świetnie zresztą ukazane. Kłócą się o mało istotne drobiazgi, lubią stawiać na swoim, pragną akceptacji grupy rówieśniczej, pełne są różnorakich lęków, które starają się skrywać przed innymi. Boją się śmieszności, kłamią i manipulują innymi. Są na poły dorosłymi, na poły ciągle dziećmi.
Ciekawie jest rozwinięty wątek Uciekiniera, który nie okazuje się tak szlachetną postacią, jak by się mogło wydawać. Kolejnym atrakcyjnym wątkiem będzie dla młodych czytelników uczucie rodzące się między Ruby i Liamem, a także relacje między nimi, Zu i Pulpetem.
Powieść jest całkiem nieźle napisana. Jest dobrą literaturą rozrywkową dla młodych (YA) wielbicieli gatunku określanego jako paranormal books. Sprawia, że mocno anagażujemy się w losy postaci i z niegasnącym zainteresowaniem śledzimy wydarzenia. Książkę czyta się szybko, ale na wiele pytań nie dostajemy odpowiedzi, bowiem Mroczne umysły są dopiero pierwszą częścią większego cyklu, tak właśnie zatytułowanego. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekaw, w jakim kierunku rozwinie się fabuła. Możliwości są bowiem duże i miejmy nadzieję, że młoda, obiecująca pisarka Alexandra Bracken, potrafi dobrze je wykorzystać.
Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy.
Współczesny Nowy Jork. Na świecie wciąż żyją greccy bogowie. Co siedem lat Zeus zsyła część z nich na ziemię, gdzie przez siedem dni pozbawieni są nieśmiertelności...
Mam na imię Gabe. Zawsze byłem tym, który zostaje w tyle. Chcę się wyrwać z pogrążonego w beznadziei miasta i zapomnieć o potwornościach, które...
Oczy zaszły mi się łzami. Brakowało mi tchu. Wystarczyło jedno
spojrzenie przez ramię, bym zrozumiała, że kilkoro starszych dzieciaków,
zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, wynosi ze swoich pokoi niebieskie szafki i barykaduje nimi podwójne metalowe dzrzwi po drugiej stronie korytarza.
To nie była ewakuacja. To była ucieczka.
Więcej