O sporcie od zaplecza
Oglądając zawody sportowe, na ogół nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele wcześniejszego trudu kosztuje walka o medale. Tym bardziej nie myślimy o pracy trenerów, psychologów i masażystów. Do głowy nam nie przyjdzie, że zawodnicy są zaledwie wisienką na torcie i aby mogli stanąć na podium, wielu ludzi musi rzetelnie i ze znajomością dyscypliny pracować na zapleczu. Bez medali, bez reflektorów, zdjęć, wywiadów w gazetach i sławy.
Co ich skłoniło do działania na rzecz sportu, jakie cele im przyświecają i co chcą osiągnąć we własnym życiu? Rąbka tajemnicy odsłania była wiceprezes Polskiej Fundacji Olimpijskiej, Jadwiga Ślawska-Szalewicz, w swej wspomnieniowej książce Moje podróże z lotką. To jedna z niewielu kobiet, którym udało się zrobić prawdziwą, wręcz europejską karierę. Osoba ze wszech miar niezwykła, bo potrafiła nie tylko skutecznie działać dla tak różnych dyscyplin sportu, jak dżudo, szermierka i badminton, ale gdy trzeba było, jako dorosła nauczyła się angielskiego i zgłębiła tajniki marketingu, osiągając zresztą na tym polu rzeczywiste sukcesy. Co więcej: gdy kasa państwowa świeciła pustkami, pracowała bez wynagrodzenia, zarabiając na życie poza sportem.
Determinacja, pasja i oddanie sportowi, w którym znalazła się właściwie przypadkiem, ale także talent gawędziarski i chęć podzielenia się z czytelnikami bogactwem własnych doświadczeń są wielką wartością tej książki.
Towarzyszymy Jadwidze od jej urodzin w domu bombardowanym przez aliantów, zburzonym zresztą w kilka minut po zejściu jej matki z noworodkiem do schronu, przez dzieciństwo w zrujnowanej Warszawę, dokąd rodzice autorki wrócili, mimo zamiaru wyemigrowania do Kanady, naukę w szkole przy Smoczej, studia najpierw prawnicze, potem odbywane na AWF, po kolejne szczeble kariery działaczki sportowej. Wchodzimy za kulisy, a tam aż roi się od anegdot, które rzucają nieco inne światło na polski sport i ludzi, którzy, aby dla niego rzetelnie pracować, często musieli improwizować i nierzadko dokładali z własnej kieszeni. A to dzisiaj już zupełnie niezrozumiałe.