Gdy jesteśmy sami i nie mamy nawet z kim porozmawiać, bywa, że czujemy się z tym źle, jednak to właśnie te chwile są często początkiem najwspanialszych przeżyć – pisze we wstępie redaktor książki, Katarzyna Piętka. Tym samym zdradza klucz, wedle którego wybrano opowiadania zebrane w drugim tomie serii – antologii ożywiającej wydawane przez kilkadziesiąt lat tomiki Moich książeczek. Nie są to teksty najstarsze (zresztą nie zostały tu nawet zaprezentowane chronologicznie – widać, że aspekt czasowy ma ograniczone znaczenie), nie ułożono ich też alfabetycznie. Za to faktycznie wszystkie wydają się wywodzić z pewnego osamotnienia, poczucia braku. Pustki, która motywuje do działania lub… uruchomienia wyobraźni.
Bywa bowiem, że z gruntu niewesoła samotność przynosi dobre owoce. Skłania do opuszczenia bezpiecznej (ale często niemal szczelnie zamkniętej) strefy komfortu. Tak jest choćby w przypadku Tygrysa o Złotym Sercu, który dzięki aktywnym poszukiwaniom przełamuje stereotypy i znajduje prawdziwą przyjaźń – tym cenniejszą, że poprzedzoną tak licznymi odrzuceniami.
Podobny skutek przynosi interwencja Wawy, suczki szukającej przyjaciół dla swego pana. Ponieważ chory chłopiec sam nie może opuścić łóżka, znajduje zastępcę – pomocnika, który przyprowadza mu towarzyszy zabaw.
Szczęśliwie kończy się też historia księżniczki Apolejki, choć i ona musiała o swą miłość zawalczyć – opuszczając bezpieczną wieżę, wyruszając w nieznane z zaklętym księciem, a następnie oddając wszystkie swe skarby, by zdjąć z niego czar.
Bywa, że poczucie braku motywuje też do podejmowania innych niestandardowych działań. Wyzwala spryt, inspiruje do przebiegłości. Tak dzieje się w przypadku Młynarczyka i jego słynnego kota, który dla swego pana zdobywa nie tylko towarzystwo (księżniczkę), ale też… bogactwo.
Podobna odmiana spotkała samotnego Jasia Kapelusznika, nie mającego ojca ni matki, ni klientów. Jego smutna modlitwa zaowocowała niezwykłą znajomością, a ta z kolei – odmianą losu.
Chwile samotności to także idealny moment na… rozpostarcie skrzydeł wyobraźni. Niemal dosłownie rozpostarł je główny bohater opowiadania Pilot i ja. Kiedy nikogo nie było w domu, narysował prześliczny samolot. A także jego wąsatego pilota, z którym mógł wyruszyć w naprawdę nietuzinkową podróż.
Wszystkie te leciwe, spokojne, trochę refleksyjne, a przy tym inspirujące historie przekonują, że chwile samotności bywają potrzebne, a często i przełomowe – niejednokrotnie to właśnie one poprzedzają istotne zmiany.
Tylko czy dziś o takie chwile nie jest znacznie trudniej niż przed 50 laty? Trzeba przecież wyciszyć wszechobecne, zagłuszające myśli bodźce, znaleźć offlinowy moment, wsłuchać się w siebie… Łatwo nie będzie. Ale warto próbować. I uczyć tego najmłodszych. Nowoczesne społeczeństwo też potrzebuje wrażliwych ludzi…
Jest pełnia lata. Na niebie świeci słońce. Wszystkim jest bardzo gorąco. Musti postanawia "sprowadzić" dla przyjaciół deszcz. Co wymyślił?...
Strach przed burzą, wystrzałami petard, duchem... każdy z nas doświadczył podobnego uczucia. Dopóki sprawia, że zachowujemy większą ostrożnośc, obawa przed...