Biografia Doroty Terakowskiej; wziętej dziennikarki i autorki powieści dla dzieci i młodzieży, napisana przez jej córkę – Katarzynę Nowak, to książka tyleż fascynująca, co nierówna. Bo też i główna bohaterka była fascynującą osobowością, kobietą o wielu twarzach. Jak czytamy w opowieści „Moja mama czarownica”: „Wszędzie musiała być pierwsza, jeśli nie najlepsza, to najgorsza”. Urodziła się w 1932 w Krakowie, z którym związała całe swe życie. Ukończyła socjologię w Uniwersytecie Jagiellońskim, współtworzyła legendarny krakowski kabaret – Piwnicę pod Baranami. Ogromną popularność zdobyła jako dziennikarka (publikowała i współredagowała tygodnik „Przekrój”), a potem jako autorka literatury młodzieżowej (wspomnieć tu trzeba o książce „Córka czarownic”, umieszczonej na światowej liście Hansa Christiana Andersena czy zekranizowanej przez drugą jej córkę – Małgorzatę Szumowską powieści „Ono”). Za mąż wyszła dwukrotnie, jej mężem był znany dziennikarz i dokumentalista – Maciej Szumowski. Nietrudno pojąć, że przy tak intensywnym trybie życia dzieci musiała nieco zaniedbywać. W utrzymywaniu dobrych stosunków z córką przeszkadzał pisarce trudny charakter – jak pisze Katarzyna Nowak, Terakowska była „despotyczna i apodyktyczna”. Dziecku nie poświęcała zbyt wiele uwagi – gdy jej córka o 3 w nocy próbowała zasnąć, za przepierzeniem pisarka bawiła się wraz z połową krakowskiej „cyganerii”. To obraz, który przywodzą na myśl fakty z życiorysu Terakowskiej. Jednakże, Katarzyna Nowak pisze, że równocześnie zawsze matkę kochała i podziwiała, że uważała ją za osobę absolutnie niezwykłą, cudowną, wyjątkową... Zaznacza, że dziś uważa, iż Terakowska była dobrą matką, że jest jej głęboko wdzięczna... Ta właśnie sprzeczność i kontrast pomiędzy sposobem opisu, pełnym zachwytu (choć Katarzyna Nowak nie unika zaznaczania wad matki) z faktami, o których czytamy może najbardziej chyba przeszkadzać Czytelnikom. Krótko mówiąc: skoro była taka cudowna, to dlaczego nie poświęciła dziecku więcej czasu, czemu fascynowała ją głównie praca? Wydaje się, że autorka biografii próbuje odbudować, zrekonstruować swą relację z matką, ponownie ją „zinterpretować” i ocenić. Bo każde życie jest w pewnym sensie opowieścią, która może być dobrze lub źle opowiedziana. Z pewnością, „Moja mama czarownica” to książka napisana bardzo sprawnie. Katarzyna Nowak bowiem bardzo umiejętnie łączy elementy biografii matki, autobiografii i reportażu. Niestety, często jej interpretacja opowiadanej historii wydaje się być nieco „naciągana”. Obiektywnie bowiem patrząc, biografia Doroty Terakowskiej jest opowieścią fascynującą, choć wniosków z niej płynących nie można uznać za nastrajające optymistycznie. Oto bowiem po raz kolejny, podobnie jak w wypadku Agaty Passent i jej matki – Agnieszki Osieckiej, okazuje się, że szansą na pojednanie ze sławną matką oraz ponowne jej poznanie, staje się śmierć. Śmierć, która skłania do pisania (jak w wypadku Katarzyny Nowak) albo działania na rzecz zachowania spuścizny po zmarłej (założenie fundacji „Okularnicy” przez Agatę Passent). Dobrze się więc stało, że „Moja mama czarownica” została opublikowana. Dobrze, ponieważ Czytelnicy mają możliwość lepszego poznania powieściopisarki. Dobrze, bo mimo wyraźnych niedociągnięć, napisana została przez osobę, mającą spore pojęcie o dziennikarskim czy pisarskim warsztacie. Dobrze, bo Katarzyna Nowak, jako córka, a więc osoba znająca pisarkę najlepiej, najlepiej ją również rozumie, przy tym zaś wie, o czym pisać i w jaki sposób, by nie urazić bliskich i przyjaciół. Czy mogło być lepiej? Oczywiście, historie można opowiadać bez końca, obierając bardzo różne perspektywy. I na tym polega ich urok...
Kobieta, samotność i współczesne demony Agata jest pisarką, ale od pewnego czasu cierpi na brak pomysłów, taka jest przynajmniej wersja oficjalna...
Młodzi, piękni i bogaci wiodą komfortowe życie na ekskluzywnym osiedlu. Wszystko musi tu być idealne, nie ma więc miejsca na domowe zwierzęta, o dzieciach...