Jeśli jest Ci smutno i źle, nie dajesz sobie rady w pędzącym w niewiarygodnym tempie świecie? Możesz cierpieć na depresję i faszerować się psychotropami, ale możesz też odciąć się od wszystkiego i odetchnąć w "duchowym spa".
Takim właśnie "duchowym spa", gdzie nie uświadczysz masaży i aromatycznych kąpieli - ba, nie nałożą Ci nawet maseczki na twarz, jest buddyjski klasztor. Za odpowiednią kwotę możesz sobie zafundować weekendowy lub kilkutygodniowy pobyt w miejscu, gdzie czas płynie wolniej. Będziesz spać na twardej pryczy, myć się w lodowatej wodzie i jeść wyszukane wegetariańskie dania. Od spożywania warzyw Twoja cera stanie się gładka, naturalnie też zrzucisz zbędne kilogramy.
Mary Paterson wybrała się do takiego właśnie klasztoru we Francji, gdzie wyciszała umysł, ograniczała potrzeby ciała i słuchała nauk Thich Nhat Hanha. Wszyscy w klasztorze wręcz buzują szczęściem i radością. Są zrelaksowani i przyjaźnie nastawieni do innych, do całego świata. Pobyt w ośrodku pomógł autorce w pogodzeniu się ze śmiercią rodziców i w ułożeniu sobie dalszego życia w oparciu o nauki Buddy.
Jej książka jest dokładną relacją z pobytu, przeplataną mądrymi naukami mistrza duchowego. Autorka, oczywiście, zastrzega się, że nie są to naukowe rozważania, a jedynie jej własne przeżycia w oparciu o wiedzę wyniesioną z klasztoru. Mary uczy się od nowa podstaw funkcjonowania wśród ludzi. Poznaje, czym są cierpliwość, życzliwość, miłość do innych. Spowolnienie czasu pozwala jej na medytację i zastanawianie się nad szczegółami życia. Najważniejsze to być tu i teraz. Nie roztrząsać przeszłości, nie planować przyszłości, gdyż z jednej strony wciąż będziemy zgorzkniali, a z drugiej - zniecierpliwieni tym, że tyle jeszcze jest do zrobienia, że tak długa jeszcze droga do osiągnięcia celu. Tymczasem powinniśmy się skupiać na chwili obecnej. Według nauk Wschodu twoje ciało jest miniaturowym wszechświatem. Kiedy dostrajasz się do swojego ciała, poznajesz je. Wtedy też, z racji tego, że dysponujesz wglądem w owe ciało (mikrokosmos), zostają ci objawione mechanizmy rządzące całym światem (makrokosmos). Dlatego tak ważne jest skupienie się na zwyczajnych czynnościach, gdyż to one w konsekwencji odsłaniają przed nami sens wszystkiego. Gdy pijesz herbatę - pij herbatę, nie myśląc o tym, co masz jeszcze zrobić. Wówczas napój zyska smak. Jeżeli nie wiesz, jak pić swoją herbatę w uważny sposób i z należytym skupieniem, tak naprawdę wcale nie pijesz herbaty. Pijesz swój smutek, swój strach, swój gniew - zamykając sobie w ten sposób drogę do szczęścia. Autorka pokazuje, jak w praktyce, na własnym przykładzie wykorzystała nauki swojego mistrza i co jej to doświadczenie przyniosło. Jak wiele radości miała z mycia podłogi i świadomego oddychania. Dostrzegła też wreszcie piękno kwiatów, bo wcześniej nie widziała ich tak naprawdę. Dzięki pobycie w klasztorze uświadomiła sobie współistnienie i współzależność wszystkich rzeczy. Praktykowanie nauk Buddy okazało się dla niej jedynym sposobem na osiągnięcie wyższej mądrości. A wszystko to podczas pobytu w klasztorze. Polecić warto tę książkę przede wszystkim tym czytelnikom, którym marzy się ucieczka od świata. Przeczytajcie ją - unikniecie kosztownych wizyt u duchowych przewodników!