Recenzja książki: Mick. Szalone życie i geniusz Jaggera

Recenzuje: Katarzyna Krzan

Czego nie dowiemy się o Jaggerze…

 

Christopher Andersen, autor biografii frontmana The Rolling Stones, rozpoczął swoją pracę już w latach sześćdziesiątych, śledząc niejako na bieżąco historię grupy i jej głównego bohatera. Rozmawiał z jego przyjaciółmi, członkami rodziny, muzykami, współpracownikami, dziennikarzami, niezliczonymi kochankami. Przeczytał dziesiątki artykułów, wywiadów, wysłuchał plotek, błądził w domysłach. A wszystko po to, by stworzyć czterystustronicowe streszczenie szalonego życia Micka Jaggera.

 

Książka nie jest nudnym dziennikiem zdarzeń w stylu: dnia tego i tego zespół wystąpił na koncercie, potem odbyło się after party, a rok później nagrano płytę - i tak dalej. Przeciwnie. Nie ma tu prawie dat, a książkę czyta się jak powieść. Problem tylko w tym, że w powieści tej główny bohater wciąż nam umyka, nie daje się go jednoznacznie zdefiniować, określić, zaklasyfikować. Cała historia zaczyna się, gdy kilku chłopaków postanawia założyć zespół. Nie ma w tym nic dziwnego – Beatlesi już to przecież zrobili. Z tym, że chłopcy z Liverpoolu pochodzili z klasy robotniczej, a chcieli być kimś więcej, założyli więc eleganckie garniturki, ułożyli włosy i zaczęli współtworzyć subkulturę modsów, pedantycznie eleganckich młodzieńców, która z czasem przekształciła się w skinheadów. Stonesi nie chcieli być grzeczni. Od początku pozowali na tych złych, brudnych, mających siać zgorszenie. Na tym chcieli budować swoją przeciwwagę dla „grzecznych” Beatlesów, z którymi zresztą się przyjaźnili, wymieniając przebojami, jeśli owe nie pasowały do image'u jednej z grup. Stonesi reprezentowali zbuntowaną klasę średnią, dla której obdarte stroje były symbolem sprzeciwu wobec zastanej kultury oficjalnej, jako anty-beatlesi reprezentowali subkulturę rockersów, zupełne przeciwieństwo modsów, grupę uważaną za pierwowzór punków. Jagger z kumplami byli bliżej konszachtów z Lucyferem niż duchowej odnowy w medytacji hinduistycznej.

 

Ale pewnie byliby tylko jednym z wielu zespołów na brytyjskiej scenie, gdyby nie pewien incydent, który być może stanowił o tym, że Jagger odniósł tak oszałamiający sukces. Otóż nastoletni Mick podczas meczu koszykówki w szkole miał wypadek, w wyniku którego odgryzł sobie koniuszek języka. Śpiewał bardzo dziwnie, to znaczy tak jak teraz - opowiadał Taylor. - Ten wypadek całkowicie zmienił jego głos. Odgryzienie czubka języka mogło być najlepszą rzeczą, jaka spotkała Micka Jaggera w życiu. Wraz z nim stracił akcent wyższej klasy średniej i zaczął brzmieć bardziej „brudno”, hipnotycznie wręcz. A ponieważ nie grzeszył wówczas urodą, śpiewanie i ekstatyczne zachowanie na scenie stało się magnesem, który zaczął przyciągać do niego dziewczyny. Co ciekawe, Jagger od początku interesował się żywo swoim wyglądem (jego matka była konsultantką Avonu i to na kosmetyki właśnie „łapał” kolejne koleżanki), co zostało mu na zawsze. Jako jeden z niewielu weteranów rocka wygląda tak rewelacyjnie, mając ponad sześćdziesiąt lat.

 

Jagger przyciągał swoją osobowością i biseksualnym charakterem, bawił się swoją seksualnością, wciągając w tę grę Briana i Keitha z zespołu. Wszyscy w trójkę spali ponoć razem w pierwszym wynajętym przez siebie mieszkaniu, w którym panował niewyobrażalny bałagan. Ale czego się spodziewać po początkujących rockmanach, marzących o wielkiej karierze i szukających tylko okazji, by spełnić swoje marzenia? Jako przedstawiciele wyższej klasy średniej, już w szkole robili oni wszystko, by pozować na uliczników, brudnych buntowników w obcisłych jeansach. Przede wszystkim – wyróżnić się i dać się zauważyć. Za wszelką cenę. Choćby dzięki przebierankom, damskim ciuchom i makijażowi na scenie. Rolling Stonesi musieli zbudować swój image na przeciwnych skrajnościach, stać się anty-Beatlesami – brudnymi, chamskimi, gburowatymi, palącymi papierosy i ogólnie jak najbardziej wstrętnymi. I trzeba przyznać, że spełniali się w swoich rolach znakomicie. Wystarczy dodać do tego skandale seksualne i obyczajowe, które niemal wylewają się ze stronic książki, do tego gigantyczne pieniądze, które pozwalały na realizację wszelakich zachcianek i mamy plotkarski obraz jednego z najsłynniejszych zespołów świata. Zespołów, dla których hasło: seks, drugs and rock and roll nie były tylko pustym sloganem, lecz po prostu sposobem na życie.

 

Autor biografii Jaggera cierpliwie wymienia kolejne kochanki i kochanków Jaggera: matki jego dzieci, słynne modelki, aktorki, piosenkarki, wśród nich Angelinę Jolie, Carlę Bruni (odbitą Ericowi Claptonowi), Davida Bowie… Nie sposób wymienić wszystkich - tym bardziej, że jak głosi plotka, Jagger spał z czterema tysiącami kobiet. Pewnego dnia postanowił spać każdej nocy z inną lub z kilkoma na raz. Jak tego dokonał? Rąbka tajemnicy próbuje uchylić Andersen, ale wydaje się, że nawet on, choć był tak bacznym obserwatorem życia swojego bohatera, nie jest w stanie objąć całości podbojów łóżkowych Jaggera.

 

Ciekawe są także kulisy powstania największych hitów zespołu, jak Satisfaction (piosenka o niemożności spełnienia seksualnego z powodu niedysponowania partnerki) czy Angie (dedykowana ponoć Davidowi Bowie, a nie - jak podejrzewano – żonie). A także zaplecze największych koncertów Stonesów, jak choćby ten najbardziej dramatyczny w Altamont, gdzie na skutek brutalnych działań „ochroniarzy” koncertu – gangu motocyklowego Anioły Piekieł – zginęło kilku fanów. Aż po wydarzenia z ostatnich lat – gigantyczne trasy koncertowe po Europie i Stanach, które przyniosły miliardowe zyski.

 

Znajomość z największymi artystami, jak Andy Warhol, aktorkami, modelkami, gwiazdami kina i świata mody, głowami państwa i brytyjską rodziną królewską, możliwość podróżowania i kupowania wszystkiego, czego się pragnie, życie na pełnych obrotach, z którego czerpie się pełnymi garściami. To wszystko buduje obraz człowieka, który osiągnął wszystko, co tylko można. Zdobył gigantyczny majątek, wykorzystując tylko swój talent, a przy tym nie umarł przedwcześnie jak tylu jemu podobnych. Pomimo narkotyków, uzależnienia od seksu, wycieńczających tras koncertowych, setek kochanek, potomków rozrzuconych po świecie (sam Jagger nie miał pewności co do liczby swoich dzieci…), Mick wciąż żyje i ma się dobrze. Rodzi to poważne podejrzenia o to, czy może faktycznie nie zawarł jakiegoś paktu z diabłem...

 

Biografia, oczywiście, nie mówi o Jaggerze wszystkiego. Autor nie ocenia, nie krytykuje. Andersen zebrał możliwie najwięcej informacji prasowych, plotek, opowieści i domysłów, które składają się na mozaikowy obraz niewątpliwie bardzo oryginalnego i niezwykłego człowieka. Szowinisty, seksoholika,  biseksualisty, genialnego managera, piosenkarza, ale także kilkukrotnego męża, ojca i dziadka. Opisane w książce historie mogą być przyjmowane z niedowierzaniem, a opisy seksualnych przygód - ze zdziwieniem, pewnie i grozą, opinie przyjaciół o Jaggerze także mogą dziwić, gdyż oscylują między miłością a nienawiścią, oddaniem i odrzuceniem. I to najczęściej w przypadku jednej osoby jednocześnie. Książka, choć obszerna i przepełniona treścią, nie mówi tak naprawdę zbyt wiele o samym bohaterze. Bo czy można tak naprawdę jednoznacznie opisać kogoś, kogo opisać się nie da? W każdym razie po książkę sięgnąć trzeba, jest ona częścią naszej popkultury, a odkryte w niej związki między ludźmi znanymi z kolorowych czasopism sprawiają, że zupełnie inaczej będziemy ich teraz podziwiać. Być może zresztą w przypadku niektórych nasz podziw zniknie zupełnie…

 

Kup książkę Mick. Szalone życie i geniusz Jaggera

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Mick. Szalone życie i geniusz Jaggera
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy