Czy można nauczyć się miłości z książek? Z pewnością nie. Ale to one, opisane w nich emocje, nazwane pięknymi słowami uczucia, pomagają lepiej zrozumieć różne odmiany najważniejszego z uczuć.
Jola, bohaterka powieści Beaty Gołembiowskiej, jest kobietą dobrze po czterdziestce. Opiekuje się chorą matką i jej ukochanym psem, Simą. Jest nieszczęśliwa i sfrustrowana swoim staropanieństwem. Nienawidzi ich obu, śniąc o wolności, o ucieczce gdzieś daleko, najlepiej do Indii. Jedyne, co ją cieszy, to praca. A jest arachnologiem. Jej pasje to pająki i góry, które odwiedza samotnie raz do roku. Jak się okazuje, to stamtąd przyjdzie obietnica zmiany jej dotychczasowego życia w postaci górala Jędrka. Jola po śmierci matki i uśpieniu psa wyrusza do Zakopanego, by zostać żoną. Wszystko ma się zmienić na lepsze. Czy jednak wystarczy obrączka na palcu, by osiągnąć upragnione szczęście? Nie jest to wcale takie oczywiste. Jola odkrywa w górach tajemnice skrywane głęboko w skrzyni przed ludzkim spojrzeniem, jednak przed przeszłością nie wystarczy tak po prostu się schować.
Opowieść Beaty Gołembioweskiej wciąga czytelnika powoli, ale skutecznie. Już po kilkudziesięciu stronach zaczyna on żyć życiem bohaterek. A są to kobiety skomplikowane, zdradzane i zdradzające mniej lub bardziej umiejętnie. Te, które wydają się chodzącymi doskonałościami, aniołami w ludzkiej skórze, mają najwięcej na sumieniu. To przeraża główną bohaterkę, która wierzy w prawdziwą, doskonałą miłość - może nawet taką, o jakiej pisała Jane Austen. Tymczasem rzeczywistość kładzie się cieniem na ten wyidealizowany obraz.
Ukochane przez nią kobiety – najlepsza przyjaciółka Wanda oraz teściowa Helena, która zastępuje jej matkę, muszą żyć ze świadomością, że oszukały swoich najbliższych. Obie w imię dobra rodziny ukrywają swój sekret, cierpiąc w milczeniu. Wszystkie zbyt późno uświadamiają sobie prawdziwy sens miłości. Jednak pojawia się druga szansa. Czy tym razem się uda?
Autorce udało się opowiedzieć historię kobiet, dla których miłość może przekroczyć granice śmierci, wybaczyć zdradę, odbudować zaufanie. A wszystko to ujęte w pięknej, barwnej niczym obrazki na szkle, góralskiej formie. Góralszczyzna, na powrót przywołana przez utorkę, tchnie życiem, szczerością, a zarazem przypomina o swoich licznych romansach z artystami, którzy tak bardzo umiłowali sobie zakopiańskie klimaty. Artystów jest tu wielu. I to oni sprawiają, że życie staje się głębsze, pełniejsze, przesycone emocjami. Sztuka jest ważna w życiu bohaterów, pozwala łączyć prostotę góralskiego życia z umiejętnością wyrażania skomplikowanych, głęboko skrywanych emocji.
W malowankach na szkle, które tylko z pozoru wyglądają jak sztampowe wytwory folkloru góralskiego, zapisano tajemnice z przeszłości, w których kryją się niespełnione nadzieje i złamane serca. Opowiedziane tu historie pokazują, jak wielką siłę ma miłość. Ta prawdziwa, mieniąca się różnymi odcieniami - zarówna macierzyńska, do której tęskni Jola, jak i ta kobiety do mężczyzny. I nie jest to naiwna romansowa opowiastka, ale piękna opowieść o życiu, sztuce, macierzyństwie i miłości.