Bo tym właśnie jest nasze życie - kramem lichwiarza
Zwą mnie Kulawy. Głównie ze względu na to, że utykam na jedną nogę, choć nie tylko. Twarz zasłaniam kapturem. Jedną połowę mam bowiem w bliznach, a nie lubię, gdy ktoś mi się przygląda. Widzi wtedy blizny na twarzy, pamiątkę po ciekawym życiu najemnika, a tych w duszy... Ech... Prowadzę kantor wymiany walut przy Wschodniej Bramie w Liwdzie. I nie jest to raczej spełnienie marzeń. Tak jak marzeniem nie jest mały kantor, tak i samo miasto nie jest celem pielgrzymek. Cóż, tu rzucił mnie los. Ten sam, któremu parę razy pomogłem w niezbyt trafnych decyzjach mnie dotyczących. Oficjalnie jestem tylko lichwiarzem. Nieoficjalnie, pochmurną nocą param się również innym zajęciem.
Mam dar. Nie za słaby, nie za mocny. Przydatny, choć kłopotliwy. Magiczne uzdolnienia, których nie wystarcza, by się z tego utrzymywać. Niewygodne zwłaszcza wtedy, kiedy wie o nich ktoś jeszcze - dajmy na to: miejscowy gangster, prowadzący wojnę z innymi. Wykorzysta cię, tak jak zrobił to Obuch w przypadku problemów z Chudym. Bardzo staram się nie mieszać w „rozmowy biznesowe” ludzi ciemnych interesów. Oni za to nie mają wobec mnie żadnych skrupułów. W przypadku sprawy Chudego nie boję się wcale kolejnej grubej ryby. Nie chcę tylko zadzierać z Nieśpiącym. To mag z wyższej półki. Dumny, silny i zdolny. Ja ze swoimi zdolnościami nie mam co się z nim mierzyć. Cóż jednak, skoro kłopoty to moja... przypadłość.
Wiktora Noczkina poznaliśmy głównie dzięki cyklowi S.T.A.L.K.E.R. Wykonał w tym przypadku świetną robotę, kreując taką postać jak stalker Ślepy. Wydaje się, że Kulawy to alter ego Ślepego (a może na odwrót?). Taki sam samotnik, sponiewierany przez los twardziel. Tak samo próbujący po swojemu poukładać sobie życie i nieustannie wmieszany w rozgrywki innych.
Ale nie tylko sposób wykreowania postaci jest w przypadku Lichwiarza podobny jak w serii S.T.A.L.K.E.R. Również forma narracji, styl autora, poczucie humoru, wykreowania innych postaci. Po prostu czuć wyraźny odcisk palców Noczkina, jego autorskiego stylu. Jeśli komuś przypadł on go gustu, bez problemu zagłębi się w świat Kulawego. Choć jest to wyprawa w typową krainę fantasy a’la średniowiecze: feudalne układy, wojenki, gnomy, elfy i magiczne artefakty.
Opowieść snuje - jakże by miało być inaczej - sam Kulawy. Wydarzenia bieżące jak woda w kranie przeplata wspomnieniami. Do siebie i tego, co przeżył oraz widział, podchodzi z dystansem, bez wielkiego żalu. Z ironicznym uśmiechem wyjawia, jakie dary losu otrzymał i dlaczego święty spokój nie jest mu dany. Opowieść jest niespieszna, wielbiciele dynamicznej akcji nie za bardzo mają tu czego szukać, choć nie brakuje potyczek, zasadzek, walk. Dużym walorem Lichwiarza, jednego z tomów cyklu Król-Demon, jest nie tyle niespecjalnie świeże uniwersum, co wyraziste postaci - zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe. Jest ich cała plejada, a warto wspomnieć Obucha, Rzeźnika, Nieśpiącego, Erstwina. Jest na kim skupić uwagę podczas lektury.
Lichwiarz to lekkie, choć nie pozbawione ambicji fantasy. Może niespecjalnie odkrywcze, za to solidnie wykonane. Zapewnia całkiem godziwą kilkugodzinną lekturę. Jest, być może, zapowiedzią kolejnych tomów cyklu Król-Demon. Cyklu, który może rozwinąć się bardzo ciekawie.
Ślepy obiecywał sobie, że już nigdy więcej. Że to koniec, że on ze stalkerstwem skończył. Ale zawsze jest ten ostatni raz. Duża polityka z Dużej Ziemi...
Ślepy jest chyba jednym z najbardziej pechowych stalkerów. A jednak to właśnie jemu zaproponowano, by został przewodnikiem wybitnego uczonego Dietricha...