Recenzja książki: Johnny poszedł na wojnę

Recenzuje: Adrianna Michalewska

Czym jest wojna? Umieranie wcale nie jest szlachetne. Nawet jeśli umierasz w imię honoru. Nawet jeśli umierasz jak największy bohater, jakiego widział świat. Wojna to zło, to szafowanie ludzkim życiem w imię niejasnej idei, która przyświeca politykom. Wychowani w obronie demokratycznych ideałów ludzie, tacy jak John Bonhaim, bohater powieści Johnny poszedł na wojnę, są ceną, jaką za wojnę płaci cały świat.

Dalton Trumbo amerykański scenarzysta, reżyser i pisarz, autor powieści, którą zekranizował w 1971 roku, ukazał świat, o którym nie mówi się w mediach. To nieelegancka rzeczywistość ofiar wojennych, poranionych i okaleczonych weteranów, których przydatność kończy się wraz ze zdolnością do prowadzenia działań zbrojnych. Na przykładzie młodego Bonhaima czytelnik poznaje koszmar, który rozpoczyna się wraz z zakończeniem walki.

John, młody Amerykanin, ochotnik, zaciąga się do armii podczas I wojny światowej. Poznaje zimno, wilgoć i brud okopów, nieustające towarzystwo chorób i szczurów, obłęd przyjaciół i bezsensowną śmierć w absurdalnej wojnie, której sensu i powodu nie potrafi określić już nikt. Po wybuchu pocisku w 1918 roku Johnny zostaje ranny i trafia do szpitala. U schyłku działań zbrojnych zostaje przeniesiony do miejsca, które staje się dla niego piekłem.

Chłopak szybko odkrywa, że nie widzi i nie słyszy. Nie ma oczu, nie ma też dolnej połowy twarzy, ust, języka i podbródka. Czuje, jak amputowane są mu wszystkie cztery kończyny. Pozostaje mu jednak świadomość, która jest jego jedynym towarzyszem. Uczy się życia na nowo, poszukuje sposobu komunikacji z otoczeniem. Chce mu przekazać tylko jeden komunikat: SOS.

Podczas tej przerażającej walki poznajemy świat Johnny’ego, jego życie sprzed wojny, miłość, przyjaźnie i pragnienia. Wszystko, co utracił, zaciągając się do armii, by walczyć w sprawie, którą – jak sądził – rozumiał, a która rozpoczęła się jak letni festyn – zwiewne spódnice i złote naramienniki. Miliony ludzi wiwatowały na chodnikach, kiedy koronowane głowy w pióropuszach, książęta, marszałkowie polni i inni idioci paradowali po europejskich stolicach na czele swoich legionów. (z Wprowadzenia od autora).

Johnny poszedł na wojnę jest oskarżeniem systemu, oskarżeniem aktualizowanym od I wojny światowej, przez II wojną światową, wojnę w Wietnamie i każdą kolejną wojnę, aż do dzisiaj, gdy na front wysyła się rekrutów, aby, omamieni kłamstwem polityków, walczyli z czymś i po coś. Napisana w 1938 roku, wydana tuż po wybuchu II wojny światowej, podziwiana i przeklinana naprzemiennie przez obie strony sceny politycznej powieść Trumba dowiodła, że wojna ma ciemną stronę, o której nigdy nie mówi się głośno. Bohaterowie muszą być piękni.

W 1950 roku Fred Zinnemann nakręcił nagrodzony Oskarem film Pokłosie wojny, w którym przedstawił Kena, ofiarę postrzału z czasów II wojny światowej. Ken (W tej roli Marlon Brando), podobnie jak Johnny, jest kaleką, zmagającym się z cierpieniem, którego nie sposób pojąć. On i Ron Kovic (autor wstępu do książki Trumba z wydania z 1990 roku), bohater filmu Olivera Stone’a Urodzony 4 lipca, którego zagrał Tom Cruise, okaleczony podczas wojny w Wietnamie, przeżywający metamorfozę, staje się z żołnierza chodzącym oskarżeniem społeczeństwa, które zmusiło go do walki.

Trumbo w Aneksie do wydania z 1970 roku pyta o zabiegi amputacyjne, o odcięte kończyny, amputowane części ciała. O setki tysięcy zmarłych za życia, o sparaliżowanych. Pisze: Wietnam dał nam osiem razy więcej paralityków niż II wojna światowa, trzy razy tyle całkowitych kalek, 35% więcej amputacji. Wojenni weterani stają się koszmarem wracającego do normalności społeczeństwa. Wciąż wymagają pomocy, zapomóg, leczenia. Są obciążeniem, niechcianym balastem – jak Johnny, który w ostatniej scenie w powieści i ostatniej filmowej klatce, zamknięty w ciemnym pokoju, niemo woła o pomoc, wystukując pozostawionym fragmentem głowy SOS. Nikt na niego nie patrzy, żywi nie doznają przykrości, obserwując jego okaleczone ciało. Bo na wojnie można albo polec, albo wrócić z niej w chwale zwycięzcy. Kaleka nie jest nikomu potrzebny.

Mijają lata i ludzkość prowadzi kolejne wojny. Choć świat nieco się zmienia, pacyfizm bywa już przez ludzi rozumiany, a dyplomaci całego świata łączą siły, aby nie dopuścić do wojny, traktowanej jak rozrywka bogatych, za którą płacą biedni. Wstrząsająca opowieść o człowieku uwięzionym w strzępie własnego ciała wciąż jednak porusza i każe spojrzeć na wojnę nie tylko jak na konsekwencję wyboru demokratycznych wartości, ale także jako na krzywdę, której doznają nieliczni, uwiedzeni przez system i przez ten sam system porzuceni.

Polecam.

Tagi: Literatura historyczna Pierwsza Wojna Światowa historia

Kup książkę Johnny poszedł na wojnę

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Johnny poszedł na wojnę
Książka
Recenzje miesiąca
Kyle
T.M. Piro
Kyle
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Raj utracony
John Milton
Raj utracony
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Krok do szczęścia
Las powieszonych lisów
Arto Paasilinna ;
Las powieszonych lisów
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy