Kto poszukuje lektury wciągającej już od pierwszego (!) zdania, kto uwielbia dworskie intrygi, wybuchowe fabuły i niezwykłe, kobiece bohaterki, niech w te pędy biegnie po powieść Weroniki Wierzchowskiej, zatytułowaną Francuska dwórka. To historia doskonała pod każdym względem!
Największa przygoda mojego życia zaczęła się od niewinnego pocałunku.
Takimi słowami Giselle, francuska dwórka, która bryluje na dworze Ludwika XIV, wprowadza nas w swój świat. I w swoje życie, które do łatwych nie należy. Bo choć bohaterka pozornie żyje, jak jej się podoba, w rzeczywistości jest zależna od innych. Gdy po pewnym krwawym skandalu musi wyjechać do Warszawy, nie czuje szczęścia ani ekscytacji. To bardziej zesłanie. W drogę wyrusza z Jeanem – porucznikiem, który ma ją chronić. Albo na odwrót.
Polski dwór okazuje się dla bohaterki równie ciekawy, jak ten francuski. Nie brakuje tu intryg, układów, ale też obyczajowych zagrywek. Na każdym kroku skrywa się niebezpieczeństwo i obietnica wielkiej przygody.
Skupmy się jednak na samej Giselle, a właściwie Żiselce, bo tak nazywają ją Polacy. Rzadko zdarza się, by komuś udało się tak pięknie i płynnie ukazać metamorfozę głównej bohaterki, zwłaszcza w narracji pierwszoosobowej. Jednak Weronika Wierzchowska czyni to w wielkim stylu! Ta Giselle, którą poznajemy na początku, jest już zupełnie inną osobą w ostatnich rozdziałach. I, co ważne, zarówno jedna, jak i druga wzbudza wielką sympatię.
Giselle jest silna, gotowa na każde poświęcenie, niezwykle odważna. Jako pierwsza kobieta usiłuje latać za pomocą maszyny i wkłada okulary, które stają się jej znakiem rozpoznawczym. Sama myśli o sobie surowo, ale nie bez powodu. Potrafi dokonywać czynów bezwzględnych, ale ma też silny kręgosłup moralny. Gdy na swojej drodze spotka dobrego człowieka, wyciągnie pomocną dłoń. Giselle fascynuje, bawi, zdumiewa, wzbudza w czytelniku autentyczne emocje.
Weronika Wierzchowska posługuje się warsztatem sprawnie niczym szpadą. Pisze lekko, doskonale wpisując się w narrację, jaka mogła panować w odległych czasach. Jednocześnie w imponujący sposób radzi sobie z wartko płynącą akcją, gdzie naprawdę nie ma czasu na przestoje. Jeden fałszywy ruch, a czytelnik mógłby się pogubić!
Francuska dwórka daje masę radości z czytania. Wszyscy bohaterowie są charakterni, zapadają w serce. Z wielką niecierpliwością czekam na dalsze losy Giselle!
Siła kobiecej przyjaźni i matka walcząca o syna, w niespokojnych, wojennych czasach. W roku 1794 trwa Insurekcja Kościuszkowska. Do wyzwolonej z...
Kiedy jest nam tylko dobrze, to nie zawsze dobrze... Blanka jest toksykologiem zatrudnionym w firmie wykonującej ekspertyzy sądowe i kryminalistyczne...