Są takie książki, które trzeba przeczytać kilka razy. Każda kolejna lektura odsłania przed czytelnikiem coś nowego. To jak poruszanie się w pokoju pełnym dzieł sztuki. Nie wszystko na raz można dostrzec, za to zawsze doświadcza się czegoś niezwykłego. Tak właśnie działa Dziennik wyjścia pióra Bogumiły Juzyszyn-Banaś.
Liliana Mada, młoda pisarka i autorka scenariuszy, prowadzi w Staniewie letnie warsztaty artystyczne. To dla niej okazja, by nieco odetchnąć.
Koszmar terminowych zobowiązań czy zmęczenie ludźmi, naturalnie kryzysy twórcze to moi najbliżsi. Pozbyć się tego do zera nigdy i nigdzie nie byłam w stanie. A tu? (…) Zdechł męczący niepokój zawodowej codzienności.
Okazuje się, że pobyt w sielskiej, mazurskiej osadzie wcale nie jest tak spokojny, jak zakładała. Liliana prowadzi więc dziennik, a czytelnik otrzymuje szansę, by jej oczami obserwować rzeczywistość. Tylko co jest jawą, a co snem?
Dziennik wyjścia może – ale nie musi – być dla czytelnika literackim nawiązaniem do księgi Starego Testamentu. Bogumiła Juzyszyn-Banaś zaszyła w swoim tekście mnóstwo odniesień. Rolą czytelnika nie jest znajdowanie ich wszystkich, ale raczej smakowanie, delektowanie się tą prozą i uruchomienie wyobraźni.
Narracja pierwszoosobowa nadaje książce dużej lekkości, choć dla samej autorki była pewnie wyzwaniem. Chwyta przyjemnie klimat lata, który tak pięknie ukazany jest w pierwszych rozdziałach, by później zacząć przeradzać się w grozę. Sporo tu gier słownych. Czasem to esej, miejscami – powieść epistolarna, czasem – romans, momentami nawet thriller. W fabule pojawia się uczucie. Jest też wyrazista akcja – praca nad spektaklem, wyjątkowo barwna.
Samo Staniewo, cały pobyt, poznanie mieszkańców to dla Liliany niemały przewrót. Być może właśnie wyjście ze starego życia i wejście w nowe. Nie obędzie się bez dramatów i cierpienia. W wielu miejscach autorka wyśmienicie bawi się dialogami. Te rozmowy są nadzwyczajne, nawet jeśli dotyczą rzeczy tak zwyczajnych, jak miłość, szaleństwo, rozstanie czy sztuka.
Dziennik wyjścia to dla mnie literatura ponad schematami, w której absurd wydaje się momentami zaskakująco bliski. Ta książka opowiada o świecie, który jest wokół nas cały czas, ale przysłaniają go zmory codzienności. Autorka bierze także na warsztat to, jak lubimy sobą manipulować. Niebezpieczna gra!
Warto tę książkę chłonąć, studiować, odnosić. Do siebie i rzeczywistości.