Cyberpunkowa powieść, która tak naprawdę jest wizją prawdopodobnej przyszłości. Mocna, wciągająca i bardzo na czasie! Andrzej Kwiecień zachwyca swoją Dori – od pierwszej do ostatniej strony.
Sama nie wiem, od czego zacząć. Świetna książka! Doskonała warsztatowo, angażująca na każdym poziomie. Andrzej Kwiecień pisze zjawiskowo (i ma rękę do dialogów), a fabuła jego powieści pozwala zapomnieć o wszystkim. Przenosimy się do świata, w którym środowisko naturalne uległo niemal całkowitej degradacji, a maszyny i sztuczna inteligencja zastępują ludzi w pracy. Brakuje wody, żywność jest modyfikowana, istnieją liczne ograniczenia. Ale są też przywileje – ludzie mogą wprowadzać do ciała tak zwane wszczepy, a więc nowe, lepsze, inteligentne części ciała, które działają o wiele lepiej niż to, co stworzyła natura. To sprawia, że ludzie – choć stracili niemal wszystko – mogą „więcej“. Ba! Pojawia się realna szansa na nieśmiertelność!
Na pewno nawet przez pięć minut nie chciałabym się w tym uniwersum znaleźć. Jednak z wielką przyjemnością podążyłam za główną bohaterką, Dori. To policjantka, która ze szczególnym zamiłowaniem ściga tak zwanych ripperów – osoby, które zabijają dla wszczepów.
Akcja toczy się błyskawicznie – dosłownie od pierwszego zdania: Ciała leżały w salonie. I tak zaczyna się ta zaskakująca, szalona, a jednocześnie wcale nie odrealniona historia. Wyczuwam tu, zdecydowanie, klimat Matrixa. Pachnie zagładą świata – tym, co po niej nastąpiło.
Dori to kobieta zanurzona dogłębnie w tym chaosie. Jej życie to bardziej próba przetrwania, mechaniczne odhaczanie kolejnych dni, dzielenie ich na te spędzone w pracy i na te bez pracy. Dori nie chce mieć żadnej tożsamości poza byciem policjantką. Najchętniej pracowałaby siedem dni w tygodniu – byle nie czuć i nie myśleć. Strata ukochanej siostry pogrążyła ją w emocjonalnym kalectwie. Dori nie chce kochać i być kochaną. A jednocześnie jest niezwykle ludzka i emocjonalna. Życie ma dla niej wartość i nie lubi odbierać go bezpodstawnie. Pod maską bezwzględności skrywa się pewna wrażliwość, ale przede wszystkim ból. Jednocześnie Dori da się lubić, ma kręgosłup moralny, swoje wartości. Równa babeczka!
Andrzej Kwiecień zasługuje na to, by zrobiło się o nim głośno. Wie, jak podtrzymywać napięcie, jak kreować emocje, ma wspaniałe wyczucie. Po mistrzowsku wprowadza czytelnika w uniwersum, bez niepotrzebnej ekspozycji w dialogach i narracji (serio). Mam nadzieję, że Dori będzie miała drugą odsłonę!
Dla świata Arth Ven, były medyk jednostek specjalnych, jest ochroniarzem VIP-ów, pracownikiem Vertas, jednej z największych korporacji XXII wieku. Jego...