Wysoki standard życia, ekstremalne i pobudzające wydzielanie adrenaliny rozrywki dostępne na wyciągnięcie ręki oraz możliwość korzystania z najnowszych technologii i udogodnień to przywileje dobrze sytuowanych, zamożnych mieszkańców krajów rozwiniętych. Te przywileje i wygody to jednak rzecz złudna. Zabiegani i zapracowani Europejczycy w pogoni za coraz wyższymi stanowiskami, pnąc się po szczeblach kariery zawodowej, nie znajdują już czasu na korzystanie z relaksu i przyjemności, którymi bywają zalewani przez media. Tahir Shah, angielski pisarz i podróżnik, zmęczony życiem w stresie i nieustannym biegu, postanawia wraz z rodziną – żoną i dwójką małych dzieci przeprowadzić się z Wielkiej Brytani do Maroka. O przygodach jakich doświadczył podczas pierwszego roku życia w Casablance opowiada w znakomitej publikacji Dom Kalifa.
Przeprowadzkę do Maroka poprzedziło poszukiwanie domu, który spełniałby zarówno wymagania Tahira Shaha, jak i okazałby się przystępny dla jego kieszeni. Pierwsze podejście w tej kwestii zaprowadziło Tahira w progi bardzo ciekawej rezydencji, jednak kwestie formalno-prawne oraz cena budynku okazały się przeszkodą nie do przebycia. Po dalszym rozpoznaniu Shah trafia wreszcie do Casablanki, gdzie nabywa piękną, przeznaczoną jednak do generalnego remontu nieruchomość. Nie czekając ani chwili dłużej, nabywa budynek wraz z ogromnymi ogrodami i zabudowaniami oraz sprowadza resztę rodziny do Maroka. Perspektywa sielankowego życia – picia słodkiej, miętowej herbaty, przechadzek po mieście, poznawania egzotycznej kultury oraz obyczajów Marokańczyków w niebywały sposób zaskakuje Tahira i jego rodzinę. Obyczaje i wierzenia Marokańczyków wnikają bowiem w ściany domu i wkraczają w życie dopiero co osiadłych w mieście Europejczyków. Dozorcy, którzy dotąd opiekowali się Dar Chalifa – Domem Kalifa, przeszli po sprzedaży nieruchomości niejako w ręce Tahira. Na niewiele zdały się prośby i namowy nowego właściciela, by dozorcy jedynie spełniali swoje obowiązki, czyli dbali o bezpieczeństwo budynku. Dozorcy za sprawę honoru wzięli sobie także bezpieczeństwo „duszy” nowych mieszkańców. Ostrzeżenia przed dżinnami, czyli złośliwymi duchami, które podobno zamieszkują Dar Chalifa, składanie ofiar za ich przebłaganie oraz dążenie do tego, by rodzina Tahira uwierzyła w gniew dżinnów – to początek niezwykłej przygody, jakiej zakosztuje Tahir Shah.
Dom Kalifa. Rok w Casablance to pogodna, dowcipna, błyskotliwa, ale przy tym także niezwykle pouczająca opowieść o tym, jak niewiele trzeba, by spełniły się marzenia. Pomysł na życie, odrobina gotówki w portfelu i brak obaw przed ryzykiem – to elementy, które z pewnością przydadzą się wszystkim, którzy z dnia na dzień pragną zmienić swoje życie. Tahir Shah zaryzykował i mimo wielu trudności, obaw, a czasami także realnych niebezpieczeństw odnalazł swoje miejsce na ziemi – w Casablance, w Domu Kalifa.
Książka Tahira Shaha pełna jest egzotyki, niespotykanych i nieznanych Europejczykom obyczajów, których doświadczyć można w krajach, w których każdego ranka rozchodzi się śpiew muezinów, a większość tubylców przyznaje się do obcowania i przyjaźni z dżinnami. Zapach przypraw, tradycyjnej, marokańskiej kuchni, świeżych owoców i warzyw oraz aromat bardzo słodkiej miętowej herbaty - to tylko kilka elementów godnych pozazdroszczenia. Otwartość, uczciwość i bezpośredniość ludzi, często - ich bezinteresowna przyjaźń, ale także swego rodzaju zaradność (granicząca nawet z chytrością) i umiejętność postawienia na swoim czyni Maroko krajem o niezwykle ciekawej i bogatej kulturze.
Dom Kalifa to książka, od której niezwykle trudno się oderwać. Będąca swego rodzaju niezwykle dopracowanym pamiętnikiem, ukazuje krok po kroku etapy poznawania, zadomawiania się i - wreszcie - zakochiwania się w mieście oferującym wszystko, czego zabiegany Europejczyk najbardziej w swoim życiu potrzebuje. Prostota, brak zmartwień oraz stresu związanego z tym, co przyniesie kolejny dzień to istny raj, przystań, w której warto zatrzymać się na dłużej. A może nawet na całe życie.