Kolejna powieść grozy, której bohaterem jest Jim Rook, nauczyciel angielskiego w klasie specjalnej West Grove Community w Los Angeles. Dwójka uczniów ginie, spalona żywcem podczas randki w domku plażowym. Grozę sytuacji podkreśla fakt, że spaliło się jedynie łóżko, na którym leżeli, dom zaś pozostał nietknięty. Na ścianie utrwalił się fotograficzny wizerunek umierających. W mieszkaniu, które Jim wynajmuje od kolegi z pracy, dochodzi do podobnego zdarzenia - w płomieniach staje kotka Jima. Wydaje się że istnieje związek między tym wypadkiem a XIX-wiecznym portretem tajemniczego mężczyzny, dagerotypisty Roberta Vane'a, znajdującym się w mieszkaniu. Jim stara się dowiedzieć czegoś więcej o Vane'ie. Okazuje się, że był on podejrzewany o wzniecanie pożarów, a nawet morderstwa. Tymczasem ktoś dybie na życie Jima, mają miejsce kolejne dziwne zdarzenia...
Masterton twórca banalny lecz genialny, a może na odwrót? Obojętnie jakich słów użyje się do oceny jego twórczości, efekt będzie zawsze taki sam. Książki Grahama, w szczególności horrory, mają jeden wspólny mianownik, są po prostu bardzo dobre. I tak właśnie jest w tym wypadku. Jedna z kilku książek serii 'Rook', której głównym bohaterem jest tytułowy Rook udowadnia, że dzisiejsze książki grozy potrafią zaciekawić, a nawet wystraszyć czytelnika. Jest to niezaprzeczalnie ich największą zaletą.
W ciągu wielu lat życia widziałem i przeczytałem wiele horrorów i to, co większość z nich ma ze sobą wspólnego, to świetny, zachęcający początek, natomiast marne, żeby nie powiedzieć żenujące zakończenie. W tym przypadku jest nieco inaczej, co wcale nie oznacza, że lepiej. Od pierwszych stron książka zaciekawia i fascynuje. Czyta się ja dobrze do momentu, kiedy poznajemy Roberta Vane'a, a konkretnie elementy tworzące projekcję jego postaci. W tym oto miejscu cały misterny plan i mistyczna atmosfera książki prysnęły jak bańka mydlana. Pozostaje lekkie rozczarowanie, które z biegiem czasu i ilością przeczytanych stron mija, lecz wspomnienie pozostaje. Jest to największy mankament tej książki. Zamiast trzymać czytelnika w napięciu do ostatniej strony cała fabuła wyjaśnia się już w jej połowie. Może jest to nowe podejście do książek tego gatunku, jednak mnie nie przypadło do gustu. Poza tym małym, ale jakże istotnym faktem książka jest ciekawa i przyjemna w odbiorze. Łatwo się ją czyta, nie ma zawiłej fabuły, a wszelkie wątpliwości są na bieżąco wyjaśniane przez bohaterów. Nie za dużo nie za mało lecz w sam raz, a dokładnie 250 stron. Tyle właśnie potrzeba stron by napisać ciekawy horror i nie zanudzić człowieka na śmierć. Niewątpliwie udało się to autorowi 'ciemni'. Kilka słów o samej historii. Prosta wręcz banalna. Jest 'coś' i jest człowiek, który jako jedyny posiada odpowiednie zdolności i dysponuje czasem by stanąć do walki ze złem. Brzmi znajomo? Typowy schemat. Jednak w ujęciu Mastertona taka oklepana historia nabiera głębszego sensu i nie trzeba nikogo szczególnie zachęcać by się z nią zapoznał.
Jedyne co trochę mi przeszkadzało to powtarzający się motyw o indianach i ich klątwach. Miałem wrażenie jakby Masterton nie potrafił już nic innego wymyśleć. Chyba każdy słyszał o 'Manitu', książce kultowej. Jednak pisanie każdej kolejnej książki z tym samym motywem w tle zaczyna być nużące. Sam czarny charakter powieści czyli ' aparatostwór' jest dla mnie nieco komiczny (a w szczególności jego nazwa), jednak znośny. Reasumując. Książkę polecam szczególnie fanom Mastertona.Dla nich, jak również dla sympatyków powieści grozy, to pozycja obowiązkowa.
Domek robotnika obok starej przędzalni wełny w Blarney w hrabstwie Cork pilnie strzeże sekretu sprzed lat. W 1921 roku zamieszkująca go rodzina: matka...
W dzielnicy czerwonych latarni w Cork dochodzi do wielu brutalnych morderstw, których ofiarami padają działający w tym okręgu sutenerzy. Detektyw...