Szczęście ma wydawnictwo Jaguar do książek, które choć wpisują się w obecnie panujące mody, choć poruszają tematy mocno ograne, to jednak pozytywnie wyróżniają się na tle typowych przedstawicieli gatunku. Po dwóch tomach cyklu „Gone: Zniknęli” przyszedł czas na rozpoczęcie kolejnej serii powieści dla nastolatków – serii „Błękitnokrwiści”. Warto jednak podkreślić, że o ile w „Gone…” mieliśmy do czynienia z próbą poruszenia nieco poważniejszych tematów, o tyle cykl Melissy De La Cruz to już rozrywka w stanie czystym. Rozrywka jednak na dobrym poziomie.
Schuyler Van Alen uczy się w elitarnym liceum Duchesne. Elitarnym – chodzą do niego bowiem niemal wyłącznie dzieci ludzi bardzo bogatych. Schuyler ma swoich przyjaciół, ma własne problemy i pasje. Wychowywana jest przez babkę, jej matka bowiem od lat pozostaje w śpiączce. Dziewczyna wydaje się całkiem zwyczajną nastolatką – do czasu, gdy zostaje przyjęta w poczet Komitetu. Komitetu, który pod przykrywką działalności charytatywnej skrywa o wiele większe sekrety – tajemnice o mrocznej przeszłości i pochodzeniu jego członków. Wraz ze śmiercią jednej z koleżanek rozpocznie się podróż naszej bohaterki w głąb własnej przeszłości. Zacznie się odkrywanie kolejnych sekretów i uczestnictwo w wydarzeniach, które przejmują grozą. Przygody bowiem nie zawsze są tak przyjemne, jakimi się wydają gdy czytamy powieści sensacyjne…
Przede wszystkim wypada zaznaczyć, że powieść Melissy De La Cruz czyta się wyśmienicie. Autorka ze swadą opisuje swoich bohaterów, nieźle buduje napięcie, narrację zaś prowadzi bardzo sprawnie, nie pozwalając czytelnikom oderwać się od lektury.
De La Cruz stosuje również kilka prostych zabiegów mających prozę tę uszlachetnić. Przede wszystkim usiłuje nawiązywać do przeszłości Stanów Zjednoczonych, opisując historię kolonistów, którzy przybyli do kraju na pokładzie żaglowca Mayflower. Poznajemy pamiętnik jednej z kobiet, które przybyły do Stanów w XVII wieku – pamiętnik ten odegra jeszcze w powieści niepoślednią rolę. Przeszłość jednak autorka bezlitośnie zderza z teraźniejszością – mamy tu więc modę, którą przecież muszą pasjonować się nastoletni potomkowie milionerów, mamy piękne stroje i współczesną muzykę. Bohaterowie De La Cruz są na wskroś współcześni, są też ludźmi (lub – wampirami) z krwi i kości.
Z drugiej strony nieco odświeża autorka w swej książce wizerunek wampira. Ten zabieg można już było spotkać w literaturze – tutejsze wampiry bowiem nie obawiają się srebrnych kul, słonecznego światła czy porozwieszanych wokół główek czosnku. Współczesne wampiry są rzekomo wprost niezniszczalne – nie zdoła ich zabić żadna inna istota. Wampiry w ujęciu De La Cruz żyją wśród ludzi, prawie niczym się nie wyróżniając – są pośród celebrytów i bogaczy, senatorów, gwiazd, modelek i biznesmenów. Nieśmiertelni mają też wrogów – nie są to jednak wilkołaki, ale istoty do głębi przesiąknięte złem. Więcej dowiemy się o nich zapewne podczas lektury kolejnych tomów cyklu.
Wielu czytelników reagować może uczuleniem na kolejną opowieść o wampirach. Ale mogę zagwarantować, że zastrzeżenia stawiane zwykle tego typu literaturze raczej w przypadku „Błękitnokrwistych” nie będą miały racji bytu. Książka Melissy De La Cruz to bowiem powieść na naprawdę dobrym poziomie. Lekka, wciągająca, trzymająca w napięciu i… pozostawiająca po sobie niedosyt. Niedosyt, który może zniknąć dopiero po lekturze kolejnych tomów cyklu.
Wenecja. Miasto masek i złudzeń – miejsce historycznie związane z wampirami. To tutaj przyjeżdża Schuyler, by odszukać swego dziadka, Lawrence’a...
Ostatni tom bestsellerowej serii "Błękitnokrwiści" autorstwa Melissy de la Cruz. Schuyler Van Alen ma coraz mniej czasu. Książę Piekieł szturmuje Bramy...