Chyba żadnemu z miłośników biegania nie trzeba przybliżać postaci Kiliana Jorneta. Mistrz świata w skyrunningu, człowiek, który przemierza bez przerw na odpoczynek setki kilometrów. Wbiegł na Kilimandżaro i powrócił ze szczytu w czasie wyjątkowo krótkim. Pobił wszelkie rekordy, o jakich marzyć może biegacz ultra. A poza tym sprawia wrażenie niesamowicie sympatycznego człowieka, który pozostał normalny, choć w świecie biegaczy jest prawdziwą gwiazdą.
Biec albo umrzeć to nie tyle biografia - czy autobiografia - Jorneta, co raczej zbiór refleksji motywujących. Owszem, poznamy za jej sprawą nieco faktów z dzieciństwa Jorneta. Dowiemy się o początkach jego przygody z bieganiem, poznamy jego pierwszą miłość, wraz z nim wbiegniemy na Mont Blanc. Zobaczymy, jak przebojem wdarł się do światowej czołówki osób uprawiających skyrunning - dyscyplinę uchodzącą za jedną z najtrudniejszych na świecie. Zobaczymy, jak miłość do gór zderzała się czasem z małością i zazdrością ludzi. Może też ksiąźka Jorneta stanie się inspiracją do pobicia własnych rekordów i pokonywania własnych ograniczeń przez część miłośników biegania?
Nie zamęcza Jornet czytelników mnogością pojęć technicznych. Nie opisuje szczegółowo swoich planów treningowych (te pewnie są jego najpilniej strzeżoną tajemnicą). Nie relacjonuje krok po kroku kolejnych wyścigów. Pokazuje natomiast, jak walczył z własną słabością. Jak udawało mu się znaleźć dość sił, by postawić kolejny krok podczas liczącego ponad 160 kilometrów wyścigu. Pokazuje też - i to jest chyba najbardziej interesujące - jak wiele zawdzięcza innym - swojej rodzinie czy zespołowi.
Gdy obserwujemy relacje z maratonów, może się wydawać, że bieganie to bardzo samotny sport. Nic bardziej mylnego. Jornet pisze o tym, jak na jego sukces pracują całe rzesze ludzi. Potrafi okazać im wdzięczność, choć świadom jest też własnego talentu i niesamowitych wręcz możliwości. Interesujące są opisywane przez niego niejako mimochodem kulisy najważniejszych wyścigów. Wiele osób zapewne z niedowierzaniem czytać będzie o tym, jak na początku wielkich wyścigów na dystansach ultra ich uczestnicy biegną wspólnie, rozmawiając ze sobą nawzajem i żartując. Nie ma tu niezdrowej rywalizacji. Góry i tak pomogą wyłonić najlepszych.
Nie jest to z pewnością najlepsza książka o bieganiu, jaką znaleźć można na polskim rynku wydawniczym. Nie jest to książka, która pomogłaby od strony technicznej przygotować się do uprawiania tej dyscypliny sportu. Natomiast może być pomocna jako świetny motywator do pracy nad sobą dla osób, które bieganie już pokochały. Oczywiście, powracanie w wywodzie pewnych wątków moźe męczyć. Oczywiście, książka takiego mistrza jak Kilian Jornet musi budzić duże oczekiwania - zbyt duże, jeśli zderzą się z tą publikacją. A jednak trudno książce Biec albo umrzeć postawić poważniejsze zarzuty. To po prostu publikacja przede wszystkim dla miłośników biegania. Ciekawa, ale nie stanowiąca lektury obowiązkowej czy książki, która mogłaby zmienić czyjekolwiek życie.