Zapraszamy na wesele
Palenie i picie szkodzi zdrowiu - o tym wiedzą nawet ci, którzy na zalecenia lekarzy „przymykają oko”. Na liście używek szkodzących zdrowiu Światowa Organizacja Zdrowia zapomniała jednak umieścić… czytanie książek. Tymczasem, jeśli mowa o znakomitej satyrze społecznej, to „A to Polska właśnie? Czyli Wesele 2012” stanowi tajną broń Radosława Lemańskiego, której użycie grozi pęknięciem musculi abdominis z powodu ataków niekontrolowanego śmiechu.
Reklamowana jako „szalona, pełna humoru” książka jest wyjątkowo trafną analizą obecnego środowiska artystycznego, w którym ważniejszy od talentu i ciężkiej pracy staje się status celebryty, a popularność mierzona jest ilością wyświetleń informacji na Pudelku. Radosław Lemański z wielkim znawstwem pokazuje świat wykreowany przez media, pełen gadających głów, VIP-ów, których jedyną zasługą jest... bycie oraz karierowiczów, za wszelką cenę próbujących utrzymać się na szczycie. To także odzwierciedlenie naszych narodowych wad - zawiści, skłonności do cwaniactwa i kombinowania, wiecznego pesymizmu i picia aż do „skrętu kiszek”. I kiedy właśnie nasze biedne kiszki, zmęczone nadmierną dawką procentów, trawią „resztki kaca po wieczorku zapoznawczym”, rodzi się makiaweliczny plan. Ale po kolei…
Na weselu wspólnych znajomych spotyka się grono tak odmiennych ludzi, że trudno nawet ich posądzać o jakiekolwiek wzajemne kontakty. Mamy zatem Jana Szczeżuję z jego zdolnością do bycia przeciętnym. Całe życie przemykał on ściśle określonymi ścieżkami w poszarzałym garniturku, opanowując swój dar i doprowadzając go do perfekcji. Ta umiejętność bycia tłem sprawdzała się w pracy - przetrwał wszystkie burze, zmiany personalne, lustracje, sumiennie wykonując swoją pracę i wyczekując bliskiej emerytury. W podobnym wieku jest Onufry Konik, typowy „urzędas”, dla którego słowem-kluczem jest rozwaga. To naczelnik referatu w urzędzie skarbowym i choć zdradza nam, że ścieżki jego kariery wiodły przez niejedno łóżko, to nie można mu odmówić sumienności i należytej staranności. Poznajemy również Marka, męża bez żony, pisarza bez weny, niespełnionego artystę. Integrując się przy rodzinnych trunkach i przekąskach, nasi bohaterowie dochodzą do wniosku, że „z pewnych względów artystą warto być”. Te słowa, rzucone przez Jana, padają na podatny grunt, a w głowach (bo co, jak co, ale głowę ma Polak nie od parady) rodzi się szatański pomysł - nasi bohaterowie postanawiają - wzorem Mai Sablewskiej - wykreować prawdziwego artystę.
Obalają oni tym samym błędne przekonanie Marka, który święcie wierzył (przynajmniej do spotkania Jana i Onufrego), że aby być wielkim, „trzeba mieć talent, coś w sobie i ciężko na to pracować, stworzyć coś niesamowitego, wielkie dzieło, nie wspominając o szczęściu”. I tak, pocieszając się, że „skoro z Leppera prawie zrobiono premiera...”, wdrażają swój pomysł w życie. W Janie budzi się żyłka specjalisty do spraw PR i opierając się na zasadach rządzących mass mediami - nieważne, co mówią, byle mówili (a dokładnie: „dziś nieważne, co k…a tworzysz, ważne, jak to robisz, jak się za to zabierasz, z kim gadasz), rozkręca on spiralę autokreacji. Jak daleko ich to zaprowadzi?
Książkę „A to Polska właśnie?” czyta się jednym tchem, mimo licznych konotacji politycznych i odniesień do absurdów polskiej rzeczywistości. Tym samym dostajemy wielopłaszczyznową satyrę na nasz kraj i społeczeństwo, obraz boleśnie prawdziwy, który wywołuje już tylko drwiący śmiech. Lemański unika górnolotnych wyrażeń, jedynie Markowi wymyka się: „stopień wyalienowania pseudoklasyków współczesnego hiperbolistycznego manieryzmu”, ale ten pseudonaukowy bełkot jest częścią jego artystycznej kreacji.
„A to Polska właśnie?” może być znakomitym uzupełnieniem dla „Co z tą Polską?”- bowiem i Lemański, i Lis zmuszają nas do weryfikacji naszych zachowań i spojrzenia w zwierciadło. Niestety, w przypadku "Wesela 2012" jest to zwierciadło… krzywe! Zatem wesele (to jest: książkę) czas zacząć!
Najbardziej mnie cieszy, że wreszcie ktoś próbuje dotrzeć do prawdziwego sedna i obnażyć wieszcza. Patriotyzm, tęsknota za Litwą - to u mistyka jedynie...