Łatwo zapomnieć o tym, że Boże Narodzenie niesie ze sobą nie tylko radość, ale też zgryzotę, samotność, poczucie porzucenia. Często osoby, które tego doświadczają, wolą być niewidoczne, nie proszą o pomoc czy towarzystwo. Marzą już tylko o tym, by święta minęły, a świat powrócił do normalności. Właśnie tak przeżywa to Malia, bohaterka powieści 25. grudnia.
Malia pracuje w firmie, która dba o to, by klienci czuli prawdziwą magię świąt. Boże Narodzenie to dla niej codzienność, choć ciekawostką jest fakt, że sama świąt nienawidzi. Ma swoje powody – trudną i bolesną przeszłość, która nie pozwala jej się otworzyć. Malia jest więc pracoholiczką, kobietą skupioną na celu. Tymczasem jak na złość, firma daje swoim pracownikom aż dwa tygodnie wolnego! Kiedy próbuje udawać, że cały świat wcale NIE przygotowuje się do gwiazdki, jej sąsiad postanawia świętować na całego. Cameron to prawdziwe wcielenie świętego Mikołaja.
Tak się składa, że oboje ciągle na siebie wpadają, a Cameron postanawia udowodnić Malii, że święta to wspaniały czas, pełen okazji do uśmiechu i smakowania łakoci. Łatwo nie jest, bo Malia początkowo okazuje wrogość. A każda błahostka zdaje się sprawiać jej ból… Dlaczego ta dziewczyna jest tak pozamykana? Kto sprawił, że tak bardzo boi się Bożego Narodzenia? I czy da sobie szansę, aby spróbować czegoś nowego?
25 grudnia to opowieść o przeszłości, która zbyt mocno naciska na teraźniejszość. Malia świadomie odcina się od bliskich, bo z pewnymi rzeczami nie potrafi się rozprawić. Stopniowo dowiadujemy się, co leży jej na sercu. I cały czas mamy nadzieję, że te jedne święta coś w jej smutnym życiu zmienią.
Powieść K.K. Smiths zwraca uwagę na to, że okres świąteczny jest wielkim przemysłem. Machiną, która rusza już we wrześniu i całkowicie zawłaszcza sobie każdy aspekt życia: kuchnię, upodobania muzyczne, wystrój mieszkania i całego miasta. Prawda jest taka, że nie istnieje możliwość, aby od świąt się odciąć. One dybią na nas wszędzie, przypominają o tym, że ktoś będzie spędzał ten czas z bliskimi, w miłej atmosferze, a ktoś inny – samotnie albo w kręgu osób, które zadają mu ból. Całe szczęście K.K. Smiths nie czyni swojej powieści gorzką czy smutną. To raczej opowieść o nadziei, szansie, o sile miłości.
Polecam. Ta książka jest inna niż wszystkie. Dająca do myślenia, rozumiejąca potrzeby. Czytajcie!